Przy takiej pogodzie wszystko i wszyscy wydają się odrażający.
Jane Austen „Rozważna i romantyczna"
Scarlett co chwilę wracała spojrzeniem do leżącej na stoliku nocnym koperty. Wzięła ją do ręki i obejrzała ze wszystkich stron. Była zalakowana, ale zwykłą pieczęcią bez śladu jakiegokolwiek herbu. Zarówno wosk użyty do lakowania i sama koperta były niskiej jakości. Wątpiła, by Aidan mógł być w posiadaniu tak kiepskich materiałów, więc nasuwało jej się na myśl, że sam musiał ją od kogoś otrzymać.
Podważyła paznokciem pieczęć. Aidan w zasadzie nic nie mówił na temat jej zawartości i też wcale nie zabronił jej zaglądać do środka, ale sama nie była pewna, czy chce dowiedzieć się, co tam się znajduje. Odnosiła wrażenie, że gdyby zapoznała się z jej zawartością, przekroczyłaby o jeden most za dużo.
Nagle krzyknęła przerażona, gdy usłyszała na balkonie głośny dźwięk, jakby drzewo zwaliło się na marmurowe płytki. Podbiegła do okna, rozsunęła ciężkie zasłony i złapała za zasuwkę. W twarz uderzył ją powiew zimnego wiatru. Padało, ale ulewa przechodziła już w mżawkę. Rozejrzała się zlękniona, szukając przyczyny tego łoskotu i wtedy zauważyła, że przy balustradzie półleży jakaś męska postać. Uniosła dłoń do ust i przerażona zrobiła kilka kroków w jego stronę.
– Aidan? – zapytała z niedowierzaniem.
Irving mruknął coś pod nosem. Uniósł głowę i Scarlett zauważyła, że jego twarz jest blada i mokra. Zasłonił oczy ramieniem, jakby drażniło go światło wypadające z sypialni Scarlett. Nie miał na sobie surduta, ani kamizelki, tylko białą przemoczoną koszulę ściśle przylegającą do jego skóry.
– Co ty tutaj robisz? – rzuciła bez tchu. – Do reszty zwariowałeś? Dobrze się czujesz? Coś ci dolega?
Przyklękła obok niego, badawczo przypatrując się jego bladej twarzy, czerwonym jak dojrzałe czereśnie ustom i ciemnym cieniom pod czarnymi jak węgiel oczami. Wyglądał, jakby przebiegł w deszczu pół Londynu. Jakby pędził na złamanie karku, tylko po co?
– Długo – westchnął, z trudem nabierając powietrza – długo zastanawiałem się, czy tu przyjść. Nie wiedziałem, czy...
– Mów natychmiast, co się dzieje? – zniecierpliwiła się. – Jest środek nocy. Pada.
– Jak to w Londynie – zbagatelizował, uśmiechając się lekko. – Tu ciągle pada.
Scarlett przewróciła oczami.
– Wejdź do środka. Zmarzniesz. Jesteś cały przemoczony.
– Mnie jest gorąco. – Podparł się na łokciu, drugą dłonią chwycił za żelazny pręt balustrady i uniósł się nieco. Koszulę miał rozchełstaną, kilka górnych guzików rozpiętych. Scarlett poczuła ukłucie w sercu. Czy to jakaś kobieta ją rozpięła? – Ale z uwagi na ciebie rzeczywiście powinniśmy wejść do sypialni.
Sypialnia. Mężczyzna w jej sypialni. Zarumieniła się. Miała nadzieję, że w panującym mroku tego nie widział.
– Jeśli ktoś dowiedziałby się, że... – zawiesiła głos – Byłabym skończona.
Uniósł twarz. Oczy miał jak dwa węgle.
– Nikt nie wie, że tu jestem.
Podała mu rękę, ale ją odtrącił. Podniósł się z zaskakującą gracją, ale po chwili zakręciło mu się w głowie. Oparł czoło na balustradzie i oddychał głośno i szybko przez otwarte usta.
– Aidanie – szepnęła – naprawdę nic ci nie jest?
– Znowu mnie zostawiłaś – wymamrotał. W zasadzie bardziej domyślała się jego słów, niż naprawdę je zrozumiała.
CZYTASZ
Gorzki listopad [18+]
Storie d'amoreAnglia, czasy regencji. Cóż to za skandal! Angielska socjeta nie pozostawia suchej nitki na lady Scarlett Shefield. Porzucona przez niedoszłego narzeczonego, zostaje uznana za wadliwy towar, niegodny szanowanego dżentelmena. Szanse na znalezienie pr...