18

239 23 6
                                    

Przy takiej pogodzie wszystko i wszyscy wydają się odrażający.

Jane Austen „Rozważna i romantyczna"

Scarlett co chwilę wracała spojrzeniem do leżącej na stoliku nocnym koperty. Wzięła ją do ręki i obejrzała ze wszystkich stron. Była zalakowana, ale zwykłą pieczęcią bez śladu jakiegokolwiek herbu. Zarówno wosk użyty do lakowania i sama koperta były niskiej jakości. Wątpiła, by Aidan mógł być w posiadaniu tak kiepskich materiałów, więc nasuwało jej się na myśl, że sam musiał ją od kogoś otrzymać.

Podważyła paznokciem pieczęć. Aidan w zasadzie nic nie mówił na temat jej zawartości i też wcale nie zabronił jej zaglądać do środka, ale sama nie była pewna, czy chce dowiedzieć się, co tam się znajduje. Odnosiła wrażenie, że gdyby zapoznała się z jej zawartością, przekroczyłaby o jeden most za dużo.

Nagle krzyknęła przerażona, gdy usłyszała na balkonie głośny dźwięk, jakby drzewo zwaliło się na marmurowe płytki. Podbiegła do okna, rozsunęła ciężkie zasłony i złapała za zasuwkę. W twarz uderzył ją powiew zimnego wiatru. Padało, ale ulewa przechodziła już w mżawkę. Rozejrzała się zlękniona, szukając przyczyny tego łoskotu i wtedy zauważyła, że przy balustradzie półleży jakaś męska postać. Uniosła dłoń do ust i przerażona zrobiła kilka kroków w jego stronę.

– Aidan? – zapytała z niedowierzaniem.

Irving mruknął coś pod nosem. Uniósł głowę i Scarlett zauważyła, że jego twarz jest blada i mokra. Zasłonił oczy ramieniem, jakby drażniło go światło wypadające z sypialni Scarlett. Nie miał na sobie surduta, ani kamizelki, tylko białą przemoczoną koszulę ściśle przylegającą do jego skóry.

– Co ty tutaj robisz? – rzuciła bez tchu. – Do reszty zwariowałeś? Dobrze się czujesz? Coś ci dolega?

Przyklękła obok niego, badawczo przypatrując się jego bladej twarzy, czerwonym jak dojrzałe czereśnie ustom i ciemnym cieniom pod czarnymi jak węgiel oczami. Wyglądał, jakby przebiegł w deszczu pół Londynu. Jakby pędził na złamanie karku, tylko po co?

– Długo – westchnął, z trudem nabierając powietrza – długo zastanawiałem się, czy tu przyjść. Nie wiedziałem, czy...

– Mów natychmiast, co się dzieje? – zniecierpliwiła się. – Jest środek nocy. Pada.

– Jak to w Londynie – zbagatelizował, uśmiechając się lekko. – Tu ciągle pada.

Scarlett przewróciła oczami.

– Wejdź do środka. Zmarzniesz. Jesteś cały przemoczony.

– Mnie jest gorąco. – Podparł się na łokciu, drugą dłonią chwycił za żelazny pręt balustrady i uniósł się nieco. Koszulę miał rozchełstaną, kilka górnych guzików rozpiętych. Scarlett poczuła ukłucie w sercu. Czy to jakaś kobieta ją rozpięła? – Ale z uwagi na ciebie rzeczywiście powinniśmy wejść do sypialni.

Sypialnia. Mężczyzna w jej sypialni. Zarumieniła się. Miała nadzieję, że w panującym mroku tego nie widział.

– Jeśli ktoś dowiedziałby się, że... – zawiesiła głos – Byłabym skończona.

Uniósł twarz. Oczy miał jak dwa węgle.

– Nikt nie wie, że tu jestem.

Podała mu rękę, ale ją odtrącił. Podniósł się z zaskakującą gracją, ale po chwili zakręciło mu się w głowie. Oparł czoło na balustradzie i oddychał głośno i szybko przez otwarte usta.

– Aidanie – szepnęła – naprawdę nic ci nie jest?

– Znowu mnie zostawiłaś – wymamrotał. W zasadzie bardziej domyślała się jego słów, niż naprawdę je zrozumiała.

Gorzki listopad [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz