MADISON
Wypadam z domu i ze łzami w oczach rzucam się w stronę Willow. Wpadamy na siebie z dzikim piskiem, którego nie pobiłby nawet Dayton. Dobrze, że śpi w łóżeczku na piętrze, bo inaczej mogłybyśmy go obudzić.
– Mad! – Przyjaciółka ściska mnie mocno i kołysze na boki. – Cholernie tęskniłam.
– Ja za tobą też – mamroczę i ściskam ją jeszcze mocniej.
Nie wiem, czy kiedykolwiek na cokolwiek się tak bardzo cieszyłam jak na jej przyjazd. Naprawdę nie mam pojęcia. Odsuwam się nieco, zaledwie na odległość ramion i spoglądam na Willow. W jej zielonych oczach błyszczą łzy, a na pokrytych piegami policzkach wykwitają rumieńce. Strasznie za nią tęskniłam. Otwieram usta, żeby powiedzieć jej, jak świetnie wygląda, ale przerywa mi w tym trzask drzwi z domu naprzeciwko.
– Jasna cholera – sapie Willow, odwróciwszy się w stronę schodzącego po schodach Rhysa.
Mężczyzna dzisiaj również ma na sobie ciemne dżinsy, ale tym razem ma też koszulkę i – ponownie – kamizelkę skórzaną. Mężczyzna rozmawia z kimś przez telefon i zauważa nas, dopiero gdy podchodzi do motocykla. Kończy rozmowę i kiwa nam głową. Kiedy wsiada na maszynę, przeklinam w duchu. To cholerstwo zaraz obudzi Daytona. Ku jednak mojemu zaskoczeniu – Rhys podnosi stopkę, ale nie uruchamia silnika. Odpycha się od asfaltu i zjeżdża z niewielkiej górki. Dopiero gdy mija kolejne dwa domy, do moich uszu dociera ciężkie brzmienie motocykla.
Czy on specjalnie nie odpalił maszyny pod domem, żeby nie obudzić mojego syna? O matko.
– Mad, kto to był? – pyta z zaciekawieniem Willow i wbija we mnie skupiony wzrok.
– Rhys – odpowiadam od razu i sięgam po torbę leżącą na ziemi. – Chodź. Zrobimy sobie kawę. Dayton nie wstanie jeszcze przez najbliższą godzinę, więc mamy trochę czasu dla siebie.
Idę w stronę domu, a przyjaciółka drepcze za mną. Co jakiś czas ogląda się za siebie, jakby oczekiwała, że na ulicy znowu pojawi się motocyklista. Wywracam do siebie oczami. Zawsze ciągnęło ją do takich typków. Wytatuowanych, napakowanych kolesi, którzy lubią rozwiązywać problemy przemocą.
Kilka minut później, gdy zalewam kawę gorącą wodą, Willow chrząka.
– Czy Rhys ma jakieś nazwisko? – rzuca do mnie znad telefonu.
Odstawiam czajnik na blat i unoszę brew.
– Czy ty właśnie próbujesz go znaleźć na social mediach?
– Być może? – Uśmiecha się niewinnie.
– Możesz sobie darować. – Macham dłonią. – Ma dziewczynę i córkę.
Ściąga brwi.
– Skąd wiesz? Mówił ci?
– Nie musiał nic mówić. – Dolewam mleka do kawy i stawiam kubki na blacie. Siadam przy stole, naprzeciwko przyjaciółki i upijam łyk. – Wczoraj przyjechała do niego blondynka z małą dziewczynką. Długo się witali, a mała płakała ze szczęścia.
Willow porusza ustami na boki i mruży powieki.
– Skoro nie mieszkają razem, to raczej nie są w związku, więc jest wolny. – Wzrusza ramionami i wraca do telefonu. – Więc? Jak ma na nazwisko?
– Nie mam pojęcia – odpowiadam szczerze.
– Uch... – Wzdycha ciężko. – Dobra, nie takie rzeczy się wyszukiwało.
– Willow...
– Hm? – Podnosi głowę i spogląda na mnie pytająco.
Przez chwilę po prostu się na siebie patrzymy, jakbyśmy przeprowadzały niemą rozmowę na temat tego, jak głupi jest to pomysł. Aż wreszcie moja przyjaciółka wzdycha ciężko i odkłada telefon.
CZYTASZ
Highway to love / 18+ / ZAKOŃCZONE / PREMIERA 2024
RomanceRhysowi wystarczyło jedno spojrzenie w jasnoniebieskie oczy Madison, żeby dostrzec kryjące się w nich ból i cierpienie. Nie zamierzał wchodzić z buciorami do życia sąsiadki, ale jednocześnie nie mógł tak po prostu olać tego, co zobaczył. Próbował, o...