Rozdział pierwszy

11.6K 864 248
                                    

MADISON

Wdech i wydech.

Wciągam powoli nosem powietrze i jeszcze wolniej wypuszczam je ustami. Przymykam nawet powieki, żeby w pełni skupić się na rozluźnieniu ciała.

Wdech i wydech.

Kiedy czytałam o technikach walczenia ze zdenerwowaniem, to wydawało się znacznie prostsze niż jest w rzeczywistości. Szczególnie teraz, gdy Dayton wrzeszczy jak opętany i wyrywa mi się z rąk tylko dlatego, że chciałam pójść do toalety. Do toalety, do diabła!

– Skarbie, proszę – mówię spokojnie, chociaż wiem, że on mnie teraz nie słucha.

Moje półtoraroczne dziecko czuje się zranione, bo akurat wtedy, kiedy chciało się ze mną pobawić, mój pęcherz postanowił dać o sobie znać. Łzy stają mi w oczach, a cierpliwość trzyma się na ostatniej, naprawdę cieniutkiej żyłce. Zaciskam mocno uda. Jeszcze chwila i się posikam.

Zerkam w stronę zegara wiszącego przy wejściu do kuchni. Patrick powinien lada moment...

Oddycham z ulgą, gdy do moich uszu dociera trzask drzwi wejściowych. Szybko jednak markotnieję – mąż mija mnie pospiesznym krokiem, rzucając tylko:

– Muszę do toalety.

Sekundę później zamyka się w łazience, a Dayton, jakby właśnie ogarnął, że coś się zmieniło, niespodziewanie milknie. Jego wielkie, niebieskie oczy wpatrują się we mnie z zaskoczeniem.

– Tata? – pyta tym swoim dziecięcym głosikiem z wyczuwalną ekscytacją.

– Tak. – Uśmiecham się, chociaż nie przychodzi mi to z łatwością. – Tatuś wrócił.

– Tata!

Wyrywa się i pokazuje palcem na drzwi. Muszę go postawić na podłodze, bo wbija mi kolano w brzuch. Jeszcze chwila i naprawdę popuszczę. Mały natychmiast biegnie w stronę łazienki.

– Patrick?! – Przestępuję z nogi na nogę. – Za ile wyjdziesz?

– Przecież dopiero wszedłem!

– Tata! – Dayton puka delikatnie piąstką w drewno. – Tata!

Zaraz mi chyba mózg eksploduje. Nie boli go gardło? Chryste. Ja bym już dawno miała je zdarte.

– Wiem, ale naprawdę muszę iść się wysikać!

Odpowiada mi cisza. Zupełnie tak, jakby Patrick mnie nie usłyszał. Już mam nawet otworzyć usta i powtórzyć to, co do niego powiedziałam, ale w tym samym momencie dociera do mnie szczęknięcie zamka. Wybucha we mnie strach, owijając oślizgłe macki wokół żołądka.

– Uważaj! – krzyczę.

Wyrywam się do przodu, ale zanim zdołam dotrzeć do Daytona, Patrick otwiera zamaszystym ruchem drzwi. Dziecięcy wrzask przeszywa powietrze, a mnie serce nieomal staje w piersi. Dopadam do syna w ostatniej chwili – zanim głową uderzy w kafelki na korytarzu. Biorę go w objęcia, chwytam delikatnie za twarz i z przerażeniem odkrywam, że na czole już pojawiła się opuchlizna. Do tego Dayton zanosi się płaczem, chaotycznie łapiąc powietrze. Już nawet zapominam, że chciało mi się sikać.

– Dlaczego go nie pilnowałaś? – warczy ostro Patrick.

Synek wtula się we mnie jak małpka, łkając w moją szyję i mocząc mi koszulkę. Gryzę się w język i zamiast się wydrzeć, ruszam żwawo do kuchni. Otwieram zamrażalnik, po czym grzebię w nim przez chwilę, zanim moje palce natrafiają na okład chłodzący.

– Ćśś – uspokajam Daytona i przykładam kompres do spuchniętego czoła.

– Ałaaa! – piszczy z bólu, sprawiając, że łzy szczypią mnie pod powiekami.

Highway to love / 18+ / ZAKOŃCZONE / PREMIERA 2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz