2

174 4 16
                                    

Hejka!
Widzimy się ponownie w nowej historii. Mam nadzieje, że pokochacie ją również tak jak Melisse i Dwayne! Odrazu informuje, że chce poruszyć tutaj o wiele bardziej ciężkie tematy, a dokładnie: wykorzystania, rożnego rodzaju używki czy dość sporo śmierci.

Annika pov's
9lat wcześniej

–Annika wracaj do domu! -krzyknęła Koutrney z okna.

Opiekowała się mną już od dawna, chyba roku. Mój tata wyjechał zaraz po śmierci mamy, ale obiecał, że niedługo wróci i mnie zabierze. Od niedawna zaczął do nas dzwonić, ale raz nie odzywał się kilka miesięcy. Tęskniłam. Bałam się, że mnie zostawi tak jak mama.

Koutrney przysięgła mi, że tatuś po mnie wróci. To dobrze, że tak powiedziała, ufam jej. Jest dla mnie jak siostra.  Ma dziewiętnaście lat i jest przepiękna. Jej włosy są ciemne i długie, a oczy i usta duże. Czasami pozwala mi zaplatać warkocze na jej głowie. Jedynie co mi nie pasuje, to jej chłopak. Jest trochę straszny. Wysoki i szeroki, ale zawsze jest miły, czasami nawet przynosi mi lizaki. Moje ulubione to malinowe.

–Mogę jeszcze chwilę! -odpowiedziałam, mam nadzieje, że się zgodzi.

–Jest już późno, jutro też jest dzień! -następnie zamknęła okno.

Dziś chyba się nie zgadza. Może coś się stało? Koutrney zazwyczaj się zgadza na moje pomysły. Kocham ją.

–Pa, Raxon. -powiedziałam, a następnie wyszłam z piaskownicy i mu pomachałam.

–Szkoda, że już musisz iść.

Zaczęłam iść w kierunku wejścia do bloku. Ciekawe co będziemy robić w domu. Może znów będę mogla zrobić jej warkocze, albo pobawimy się lalkami. Jednak naglę usłyszałam pisk opon, który wyrwał mnie z zamyślenia.

Na ulicy oprócz naszych niebieskich samochodów pojawiły się też jakieś czarne. Matowe duże samochody. Automatycznie na ich widok odskoczyłam w bok. Nie chcę się narażać, może po prostu zaraz pojadą.

Jednego z samochodów drzwi się otworzyły, a na ulicy pojawiły się duże czarne buty.

Tatuś.

–Annika! -krzyknął, a na dźwięk jego głosu się uśmiechnęłam.

Podbiegłam do niego odrazu. Wrócił. Koutrney miała racje.

–Tęskniłam. -przytuliłam się do niego.

Wydaje mi się, że przez ten rok stał się większy. Jego ramiona znacznie mocniej mnie ściskają.

–Chodź pójdziemy cię spakować. -wstał i wyciągnął w moim kierunku dłoń.

–Spakować?

–Tak, zabieram cię stąd.

Zabiera? Ciekawe gdzie teraz będziemy mieszkać i co robić. Może będę miała nowe koleżanki, ale ja ich chyba nie chce. Wole bawić się z Kourtney i Raxonem. Jego babcia zawsze nam daje ciastka z wiśniowym nadzieniem, są takie dobre.

Chwile później byliśmy pod drzwiami mieszkania. Weszłam tam odrazu i odszukałam dziewczynę.

Wyglada jak zawsze. Ma na sobie krótkie czarne spodenki i w tym samym kolorze top. Na głowie ma zawiązaną bandanę. Niebieską. Tutaj gdzie mieszkamy każdym ma coś niebieskiego, podoba mi się to. Jej uda są w tatuażach. Mój ulubiony to duży napis She is Art oraz ten z literką A.  Opowiadała mi, że ten z literką A jest dla mnie.

–Cześć. -powiedział mój tata.

Zawsze jak pytałam skąd się znają ona mówiła, że znała się z moją mamą, a później szybko urywała rozmowę.

All the mask you wear Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz