8

108 4 0
                                    

Annika pov's
Teraźniejszość

–Jest idealny. -odpowiedział.

Uśmiechnęłam się. Nie mam pojęcia dlaczego sprawiło mi to radość. Zawsze uwielbiałam sprawiać szczęście bliskim, jednak on jest dla mnie zupełnie obcy.

Gdy usiadł na miejscu pasażera w mojej głowie pojawił się niecny plan.

–Dokąd jedziemy? -zapytałam.

–Opuszczone lotnisko za miastem. -mówił. –Wiesz gdzie, prawda?

Nie odpowiadając kiwnęłam głową. Nagle w radiu poleciała piosenka Last Friday night. Obróciłam głowę aby spojrzeć na nucącego melodie Raxona.

–Ty naprawdę jesteś fanem Katy Perry! -krzyknęłam.

–A co książkę piszesz? -zaśmiał się.

Zignorowałam jego słowa przyspieszając. Dwadzieścia minut później dojechaliśmy na wcześniej wskazane miejsce. Wokół było strasznie dużo samochodów, a przy nich jeszcze więcej ludzi. Grała głośna muzyka. Jakby wcale nie próbowali się ukrywać.

–Tam zaparkuj. -pokazał palcem.

Raxon wskazał na grupkę ludzi stojących obok dwóch sportowych samochodów. Zatrzymałam pojazd obok trzech chłopaków i jednej dziewczyny.

Wysiadłam razem z chłopakiem przyglądając jak się z nimi wita. Z rozmowy wywnioskowałam, że czarnowłosa dziewczyna jest w związku razem z Xavierem. Kojarzyłam go tak samo jak Leviego. Byli wtedy z Raxonem gdy odbierałam samochód Valeski. Natomiast tego trzeciego nie rozpoznawałam.

–Annika, chodź. -zawołał mnie Rax.

Podeszłam do grupki znajomych. Poczułam się trochę niezręcznie. Stanęłam obok Raxona przyglądając się pozostałym. Najbardziej skupiłam się na dziewczynie. Jej długie czarne włosy spływają kaskadą po plechach, a głowę zdobi ciemnoniebieska bandana. Ubrana jest w luźne jasne jeansy, które zatrzymują się na biodrach, jej górę zdobi czarny top chociaż można by było nazwać go stanikiem.

–To ta Annika? -zapytała.

–Znasz mnie? -odpowiedziałam na jej pytanie pytaniem.

Przez to zaczęłam przyglądać się jej jeszcze bardziej. Dość ciemne oczy, które w światłach lamp samochodowych przypominają bardziej kolor kawy z mlekiem. Pełne usta i zgrabny nos.

–Każdy zna księżniczkę z Manhattanu. -parsknęła. –Jeśli tutaj chcesz wprowadzić swoje rządy, to już możesz wyjść.

–Nie wiem o co Ci chodzi. -odpowiedziałam. –Nawet nie wiedziałam, że jestem tak zwaną księżniczką z Manhattanu.

Na wargach dziewczyny wciąż gościł pełen rozbawienia uśmiech. Tak jakby miała mi coś za złe. Jakbym ją skrzywdziła.

–Och, nie udawaj skromnej. -mówiła. –Nie musisz udawać skromnej cnotki.

Teraz to mnie zaskoczyła.

–Nie muszę nikogo udawać w przeciwieństwie do ciebie. -zaśmiałam się naśladując ją. –Wiesz jaka różnica jest pomiędzy pewnością siebie, a wystrzelonym ego? Oh no jasne, że nie wiesz, ale już ci tłumacze. Pewność siebie jest prawdziwa. Budowana od podstaw przy właściwych ludziach, którzy jeśli trzeba powiedzą najgorszą prawdę. Przez to właśnie jesteś silna i pewna siebie, natomiast wystrzelone ego jest kruche. Jesteś malutka. Wokół ciebie są same szkodniki, które sobie trenujesz. Nie masz nikogo prawdziwego więc zadowalasz się sztuczną pewnością siebie. Jesteś krucha, szkodniku z Brooklynu.

All the mask you wear Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz