Lena:
Chryste, co ten Ivan nawyprawiał? Z jednej strony miałam ochotę go udusić, a z drugiej cieszyłam się że ponownie się zakochał. Cholera jasna nie miałam pojęcia jak to rozwiązać, ale tym razem Rafael miał rację nie mogłam lecieć do Moskwy, Ivanov w odwecie będzie chciał zemścić się na moim bracie przeze mnie i moją siostrę, a nie mogłam narażać Raisy tym bardziej że była w ciąży. Gdybym się tam zjawiła Nikita od razu wyciągnął by po mnie łapy. Bałam się tego człowieka, miał chore zapędy i po trupach dążył by przejąć całą Rosję. Ale to nasza rodzina była na szczycie, mój brat porywając Amelię Witaljew nadłużył władzy. Wątpiłam by Nikita ją kochał, ale należała do niego i znając jego zapędy rozpęta się piekło. Zginą ludzie a Moskwa spłynie rzeką krwi. Mogłam zadzwonić do Ivanki Witaljew siostry Ameli ale czy to nie wyda się podejrzane, nie miałam nic do stracenia, musiałam się dowiedzieć jak sytuacja wygląda. Wybrałam numer ale nie odebrała, cóż może odzwoni kiedy będzie mogła.
-Do kogo dzwoniłaś? - nie usłyszałam kiedy Rafael wszedł do sypialni, a teraz mnie wystraszył z wrażenia upuściłam telefon.
-Ale mnie wystraszyłeś, nie rób tak! - warkłam schylając sie po telefon.
-Zadałem pytanie Lena. - kurczę uparty był
-Chciałam się czegoś dowiedzieć, dzwoniłam do siostry Amelii, Ivanki, ale nie odebrała. Zadowolony?! - chyba nie bardzo był zadowolony, był zły.
-Zwariowałaś?! Chcesz ściągnąć na siebie, na nas problemy, wystarczy że twój brat to idiota!! I tak mamy już przejebane!!
-Nie krzycz na mnie!! Jeśli będę mogła uratować brata bez rozlewu krwi to to zrobię!!- uświadomiłam sobie że jest za późno Ivan wyciągnął ręce po kogoś kto nie należał do niego, zdradzieckie łzy zakręciły się pod powiekami, Rafael miał rację, znowu! Obawiałam się że nie obędzie się bez wojny. Bałam się że stracę brata, bo Nikita mu nie odpuści, mój brat go upokorzył. Odwróciłam się plecami do Rafaela i zapatrzyłam się na ogród, łzy popłynęły potokiem, był tylko jeden sposób by uniknąć wojny, musiałam się poświęcić. Tylko jak miałam powiedzieć o tym Rafaelowi, on nie zrozumie.
-Lena? - drgnęłam, ale nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, musiałam go zostawić, to było nie uniknione, ale na samą myśl że muszę odejść zaciskało mi się serce.
-Zostaw mnie samą, proszę - podszedł do mnie i pocałował mnie w głowę i wyszedł a ja się rozpadłam na kawałki, z mojego gardła wydarł się szloch, czułam się martwa, chociaż jeszcze nic nie zrobiłam. Z wysiłkiem poszłam do garderoby, przepakowałam się w małą torbę i ukryłam ją pod łóżkiem, uciekam znów, ale tym razem już nie wrócę, nie byłam w stanie powiedzieć mu w twarz że to koniec napisałam list. Mam nadzieję że mnie znienawidzi i nie będzie próbował mnie odbić. Po chwili kiedy skończyłam list przyszła do mnie Raisa, widać było że płakała.
-Hej nie powinnaś się zadręczać, jesteś w ciąży. - powiedziałam i podeszłam do niej i ją przytuliłam w myślach przepraszałam ją że muszę ją zostawić, ale wiem że będzie bezpieczna, a to było najważniejsze, wydawała się być silna, ale przeszła koszmar i teraz jest inna. Bardziej wrażliwa i delikatna.
-Boję się- wychlipała w moja bluzkę, przygarnęłam ją do siebie jeszcze bardziej.
-Ja też, ale obiecaj że cokolwiek się stanie, będziesz dbała o siebie i maluszka. Dario cię kocha jak szalony i trzymaj się tego. To doda ci sił. - teraz obie płakałyśmy, po chwili Raisa się spięła i odchyliła głowę, popatrzyła mi w oczy.
-Dlaczego mam wrażenie że się ze mną żegnasz?!
-Raisa, to jedyne wyjście, tylko tak mogę uratować obie nasze rodziny - powiedziałam spokojnie, ale w mojej duszy i sercu szalały huragany. Z oczu nadal płynęły mi łzy.
CZYTASZ
Miłosne prawo tom 2 Rafael i Lena
RomansRafael i Lena spotykają sie po raz pierwszy na lotnisku. Mężczyzna robi ogromne wrażenie na dziewczynie, lecz on nie zwraca na nią uwagi. Don Fabio Martinelli decyduje że Lena znajdzie sie pod ochroną Rafaela. Rafael się zgadza nie przewiduje tylko...