Rafael:
Nasza wojna pochłonęła wielu naszych ludzi w tym Lorenzo, tego nie mogłem sobie darować, najgorsze jednak czekało mnie w najbliższym czasie. Powiadomienie jego żony, tym bardziej że była w ciąży. Lorenzo przyjął na siebie kulkę przeznaczoną dla Fabio lekarze próbowali zrobić co się dało jednak kula rozerwała jego serce. Kurwa co za syf......
**********************************
Elena wymogła na mnie swój przyjazd i chęć pomocy Laurze, mojej siostry nie było w stanie nic zatrzymać. Ale późniejsze wydarzenia męczyły nas wszystkich, żona naszego kuzyna straciła chęci do życia. Elena walczyła z jej depresją, ale to była walka z wiatrakami, bo Laura nie chciała pomocy. Wszyscy byliśmy bezsilni. Laura zrezygnowała i ciężko się patrzyło jak pochłania ją mrok. W każdej nadarzającej się okazji wykrzykiwała nam w twarz że nie chce żyć, że nie chce dziecka, że chce tylko umrzeć. Nie robiła z siebie ofiary na pokaz, ona naprawdę chciała dołączyć do Lorenzo. Elena spanikowana zadzwoniła do mnie w środku nocy oznajmiając że Laura zaczyna rodzić i zachowuje się jak obłąkana. Zerwałem się z łóżka, zapewniając siostrę że jestem w drodzę. Fabio wyjechał w interesach. Marcello był jeszcze słaby, a Dario, temu to odjebało. Kiedy wjeżdżałem na podjazd czekały na mnie na schodach. Laura zachowywała się jak marjonetka sterowana przez Elenę, w jej oczach było coś przerażającego.
Kilka godzin porodu, krzyku rozpaczy i łez Eleny nastała cisza, przez tą ciszę przbijał się płacz dziecka. Lekarz poprosił Elenę do sali. Wyszła z niej godzinę później blada i zrozpaczona. Przełkłem głośno ślinę kiedy zobaczyłem na jej rękach maleńkie zawiniątko. Spojrzała mi w oczy i wyszeptała:
-Dołączyła do Lorenzo - gdybym w ostatniej chwili jej nie przytrzymał osunęła by się z dzieckiem na podłogę. Posadziłem ją na krześle a dziecko podałem pielęgniarce która wychodziła z sali. -Rafael ona umarła- potok łez spłynął po policzkach mojej siostry - Ale może teraz będzie szczęśliwa, Galia należy do nas, zobacz.. - podała mi kartkę którą miała w kieszeni. Laura zrzekła się praw do córki oddając ją Fabio i Elenie. Do Eleny jak narazie to nie docierało, była zrozpaczona i zdezorientowana, zamykała się w sobie. Kurwa Fabio powinien tu być , ja mogłem jechać na te negocjacje. Miałem mu ochote przyjebać. Zostawiłem Elenę pod opieką pielęgniarki a sam postanowiłem zadzwonić do szwagra.
-Rafael serio dzwonisz o drugiej w nocy - kurwa idiota. jak by nie wiedział że skoro dzwonię o tej poże to znaczy że to ważne.
-jesteś moim szefem, moim szwagrem ale teraz mam ochotę ci przypierdolić. Elena jest w rozsypce, chodzi o Laurę ona nie żyje.
-Że co kurwa?!!
-Kilka godzin temu trafiła do szpitala, zaczęła rodzić, coś poszło nie tak! Dziewczynka jest zdrowa i jest wasza taka była ostatnia wola Laury.
-Ja pierdole, kurwa mać! - dotarło na szczęście, powiedział jeszcze że koło południa będzie w domu i się rozłączył. Lekarze zbadali Galię i pozwolono nam ją zabrać do domu. Elena cały czas płakała, przytulając do siebie dziecko jakby to był najpiękniejszy i najcenniejszy skarb. Ale byłem z niej dumny że się nie poddała i nie dopuściła do siebie swoich demonów. Tak jak Fabio obiecał był w domu przed południem zamknął sie z Eleną w sypialni na długie godziny. Postanowiłem wrócić do domu bo nie zdąrzyłem wyjaśnić Lenie co się stało, a dzwoniła już kilka krotnie. Wysłałem jej sms że jestem w drodze do domu i że jej potrzebuje. Mnie też to wszystko przytłoczyło miałem ochotę wyć jak małe dziecko. Wziąłem kilka głębszyh oddechów i zajechałem na podjazd. Na schodach siedział mój króliczek a kiedy mnie zauważyła rzuciła mi się w ramiona tak tego potrzebowałem. Koiła moje nerwy.
CZYTASZ
Miłosne prawo tom 2 Rafael i Lena
רומנטיקהRafael i Lena spotykają sie po raz pierwszy na lotnisku. Mężczyzna robi ogromne wrażenie na dziewczynie, lecz on nie zwraca na nią uwagi. Don Fabio Martinelli decyduje że Lena znajdzie sie pod ochroną Rafaela. Rafael się zgadza nie przewiduje tylko...