rozdział 10

28 3 0
                                    

Rafael:

Nasza wojna pochłonęła wielu naszych ludzi w tym Lorenzo, tego nie mogłem sobie darować, najgorsze jednak czekało mnie w najbliższym czasie. Powiadomienie jego żony, tym bardziej że była w ciąży. Lorenzo przyjął na siebie kulkę przeznaczoną dla Fabio lekarze próbowali zrobić co się dało jednak kula rozerwała jego serce. Kurwa co za syf......

**********************************

Elena wymogła na mnie swój przyjazd i chęć pomocy Laurze, mojej siostry nie było w stanie nic zatrzymać. Ale późniejsze wydarzenia męczyły nas wszystkich, żona naszego kuzyna straciła chęci do życia. Elena walczyła z jej depresją, ale to była walka z wiatrakami, bo Laura nie chciała pomocy. Wszyscy byliśmy bezsilni. Laura zrezygnowała i ciężko się patrzyło jak pochłania ją mrok. W każdej nadarzającej się okazji wykrzykiwała nam w twarz że nie chce żyć, że nie chce dziecka, że chce tylko umrzeć. Nie robiła z siebie ofiary na pokaz, ona naprawdę chciała dołączyć do Lorenzo. Elena spanikowana zadzwoniła do mnie w środku nocy oznajmiając że Laura zaczyna rodzić i zachowuje się jak obłąkana. Zerwałem się z łóżka, zapewniając siostrę że jestem w drodzę. Fabio wyjechał w interesach. Marcello był jeszcze słaby, a Dario, temu to odjebało. Kiedy wjeżdżałem na podjazd czekały na mnie na schodach. Laura zachowywała się jak marjonetka sterowana przez Elenę, w jej oczach było coś przerażającego. 

Kilka godzin porodu, krzyku rozpaczy i łez Eleny nastała cisza, przez tą ciszę przbijał się płacz dziecka. Lekarz poprosił Elenę do sali. Wyszła z niej godzinę później blada i zrozpaczona. Przełkłem głośno ślinę kiedy zobaczyłem na jej rękach maleńkie zawiniątko. Spojrzała mi w oczy i wyszeptała: 

-Dołączyła do Lorenzo - gdybym w ostatniej chwili jej nie przytrzymał osunęła by się z dzieckiem na podłogę. Posadziłem ją na krześle a dziecko podałem pielęgniarce która wychodziła z sali. -Rafael ona umarła- potok łez spłynął po policzkach mojej siostry - Ale może teraz będzie szczęśliwa, Galia należy do nas, zobacz.. - podała mi kartkę którą miała w kieszeni. Laura zrzekła się praw do córki oddając ją Fabio i Elenie. Do Eleny jak narazie to nie docierało, była zrozpaczona i zdezorientowana, zamykała się w sobie. Kurwa Fabio powinien tu być , ja mogłem jechać na te negocjacje. Miałem mu ochote przyjebać. Zostawiłem Elenę pod opieką pielęgniarki a sam postanowiłem zadzwonić do szwagra. 

-Rafael serio dzwonisz o drugiej w nocy - kurwa idiota. jak by nie wiedział że skoro dzwonię o tej poże to znaczy że to ważne. 

-jesteś moim szefem, moim szwagrem ale teraz mam ochotę ci przypierdolić. Elena jest w rozsypce, chodzi o Laurę ona nie żyje. 

-Że co kurwa?!!

-Kilka godzin temu trafiła do szpitala, zaczęła rodzić, coś poszło nie tak! Dziewczynka jest zdrowa i jest wasza taka była ostatnia wola Laury. 

-Ja pierdole, kurwa mać! - dotarło na szczęście, powiedział jeszcze że koło południa będzie w domu i się rozłączył. Lekarze zbadali Galię i pozwolono nam ją zabrać do domu. Elena cały czas płakała, przytulając do siebie dziecko jakby to był najpiękniejszy i najcenniejszy skarb. Ale byłem z niej dumny że się nie poddała i nie dopuściła do siebie swoich demonów. Tak jak Fabio obiecał był w domu przed południem zamknął sie z Eleną w sypialni na długie godziny. Postanowiłem wrócić do domu bo nie zdąrzyłem wyjaśnić Lenie co się stało, a dzwoniła już kilka krotnie. Wysłałem jej sms że jestem w drodze do domu i że jej potrzebuje. Mnie też to wszystko przytłoczyło miałem ochotę wyć jak  małe dziecko. Wziąłem kilka głębszyh oddechów i zajechałem na podjazd. Na schodach siedział mój króliczek a kiedy mnie zauważyła rzuciła mi się w ramiona tak tego potrzebowałem. Koiła moje nerwy. 

Miłosne prawo tom 2 Rafael i LenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz