ROZDZIAŁ 18

203 18 3
                                    

Kinnat oraz Neteyam siedzieli w ciszy, Sile oraz jej pomocniczka Rita biegały nad chłopakiem opatrując mu rany

- Dobre wieści, będziesz żył.. - Rita zaśmiała się w kierunku osiemnastolatka 

- Szkoda.. - tez z kolei mruknął smętnie 

Kinnat nie wytrzymała, przepchała się między kobietami stając naprzeciwko chłopaka jak najbliżej się dało 

- Możecie zostawić nas samych? - spytała oschle, kobiety spojrzały na siebie zdziwione i wyszły - Czemu nie chcesz mi powiedzieć? 

- Bo nie, nie zmienisz mojej decyzji. - Neteyam chciał wstać, jednak białowłosa pchnęła go ponownie na łóżko - Bolało! - zawołał łapiąc się za posiniaczony tors 

- Nie mów. Możemy mieć przed sobą sekrety. Wcale mnie to nie denerwuje! - dziewczyna stwierdziła próbując zachować spokój, czarnowłosy spojrzał na nią pytająco - Nie ufasz mi.. - dodała po chwili zdając sobie sprawę z zaistniałej sytuacji - Wszechmatko! Jaka ja jestem głupia! - cofnęła się kawałek uderzając się ręko o czoło - Znowu to samo.. - dodała czując jak łzy spływają jej po policzku

Neteyam widząc reakcję osiemnastolatki poczuł dodatkową złość, nie była ona jednak spowodowana dziewczyna a nim samym. Z lekkim grymasem poprawił się i z delikatną trudnością ujął dłoń dziewczyny przyciągając ją do siebie. Kinnat usiadła mu na kolana, i gdyby nie fakt że została dość mocno objęta przez Na'vi to pewnie by wybiegła 

- Puść mnie. Jestem córką Wodza! - rozkazała 

- Ja również. - odparł jej najspokojniej jak tylko umiał - Nikomu tak nie ufam jak tobie, nie mogę ci powiedzieć kto mi to zrobił.. Bo nie pamiętam, dostałem w głowę.. - skłamał przez co czuł ogromne wyrzuty sumienia - Nie chce byś przeze mnie płakała.. - dodał smutno 

- Neteyam.. - białoskóra ujęła jego twarz - Nie wierze ci. Ty doskonale wiesz kto to zrobił, skoro nie chcesz to nie mów. Ale jeśli masz jakiś problem, to przyjdź z tym do mnie lub do moich braci. Pomożemy ci, ty jak i twoja rodzina jesteście teraz częścią klanu U'labu. Jesteście częścią jednej, wielkiej, kochającej się rodziny.. - szepnęła zbliżając swoje usta do jego - Przepraszam.. - szepnęła z lekkim uśmiechem 

- Uwielbiam te twoje humorki.. - Sully zaśmiał się całując ją bardzo czule przez co dziewczyna wplotła dłonie w jego włosy

Chłopak cicho mruknął. Pocałunki zapewne przerodziłyby się w coś więcej, niestety przerwała im rodzina osiemnastolatka. Kinnat szybko zeskoczyła z kolan chłopaka, i z ogromnym rumieńcem opuściła Igloo szamanki

- Kinnat! - Echna podbiegła do chodzącej po wiosce osiemnastolatki - Właśnie się dowiedziałam, co z nim? - spytała wystraszona. Znała plan Acaira dokładnie, jednak nie spodziewała się takiej brutalności 

- Dobrze.. - białowłosa odparła oblizując przy tym usta, Echna zaśmiała się krótko - Nie widziałam cię ostatnio.. 

- Wiem, biegałam tu i tam.. - blondwłosa Na'vi podrapała się po karku, Kinnat dyskretnie zmierzyła ją wzrokiem 

- Rozumiem.. Muszę już iść. - Kinnat odwróciła się do niej plecami i odeszła w pierwszym lepszym kierunku

Resztę dnia Kinnat spędziła w samotności. Unikała każdego, włącznie z braćmi i Neteyamem który czuł się już nieco lepiej. Mimo polepszającego się samopoczucia nie czuł się spokojnie, gdy leżał sobie spokojnie na łóżku będąc wciąż w Igloo szamanki do budynku wszedł zadowolony Acair trzymając w obu dłoniach dwa kielichy 

- Czego tu chcesz? - Neteyam poderwał się z łóżka stając na równe nogi 

- Spokojnie. Przyszedłem porozmawiać.. - wojownik uśmiechnął się i usiadł, osiemnastolatek niechętnie wykonał to samo - Jak się czujesz? Echna mówiła, że widziała Kinnat przez chwilę radosną.. Umierasz? - spytał z lekkim uśmiechem

- Mam dla ciebie niestety złą wiadomość, będę jeszcze żył. - leśny Na'vi wycedził przez zęby 

- Faktycznie, szkoda. - Acair westchnął i zamieszał w jednym kielichu, przystawił go do nosa osiemnastolatka i rozkazał - Powąchaj.

- Ostre.. - Neteyam odsunął od siebie kielich - Co to jest? - spytał próbując wymazać z pamięci słodko-ostry zapach 

- Wino, z trucizną.. Właśnie z tym do Wodza.. - białoskóry wstał - Chyba że.. - przeciągnął z szerokim uśmiechem, osiemnastolatek spojrzał na niego pytająco - Powiesz że to Sikka cię pobił. 

- Nie zrobię tego. On ma rodzinę, nie mogę zabrać im ojca tym bardziej że jest niewinny. - Neteyam stanął naprzeciwko niego 

- To masz problem. Pożegnałeś się z Wodzem? - wojownik już zwrócił się w kierunku wyjścia - Jeśli ty tego nie zrobisz, to zrobię to ja. Ale wtedy Kinnat będzie na ciebie zła, że nie uchroniłeś jej ojca przez zabójstwem ze strony Sikke.. - dodał z lekkim uśmiechem

- Zaczekaj.. - leśny Na'vi westchnął 

Mieszkańcy klanu zbiegli się na samym środku wioski, w celu ustalenia źródła krzyków. Kinnat wraz z przyjaciółmi przepchnęli się na sam przód, osiemnastolatka zakryła usta widząc jak czterech wojowników ciągnie w swoją stronę liny obwiązane wokół szyi Sikke. Mężczyzna w wieku jej ojca próbował się bronić, w pewnym momencie szarpaniny można było usłyszeć trzask. Wojownicy puścili liny, bezwładne ciało wojownika upadło na ziemie

- Tato! - do martwego mężczyzny podbiegł pięcioletni syn, który nie rozumiał zaistniałej sytuacji

- Can'no.. - matka chłopca momentalnie znalazła się przy nim próbując go odciągnąć. Wtedy obok martwego Na'vi stanął Wódz, i przemówił 

- Kara Śmierci, tak będą kończyć ci, co spiskują za moimi plecami! Ten mężczyzna napadł na bezbronnego chłopaka, prawie odbierając mu życie. Nie będę tolerował czegoś takiego, Omaticaya wyrządzili nam krzywdę chcąc wziąć to co nasz! Ale w zaistniałej sytuacji, musimy przebaczyć im, musimy nauczyć się żyć w zgodzie! Neteyam otrzymał plecionkę, co czyni go przyszłym Olo'eyktanem. Moim zastępcą.. - mina Acaira momentalnie zrzędła, chciał się przysuwać do władzy, jednak wciąż się oddalał - Więc jeśli jeszcze raz, dowiem się że ktoś uniósł na niego, czy jego rodzinę, to skończy tak samo. - Wódz z wyższością spojrzał na oddanego wojownika - Sikke, byłeś oddanym dowódcą moich wojowników, przykro mi że zbłądziłeś. - zerknął w kierunku Acaira - Zgodnie z prawem, Acair otrzymuje jego pozycję. - dodał wracając do siebie 

Kinnat objęła smutną Tsireyę, po czym spojrzała w kierunku Teca. W tym momencie jej brat zostaje zastępcą Acaira oraz otrzyma własną armię. Widziała w jego oczach pojawiającą się radość, od dziecka ojciec szkolił go na wspaniałego wojownika, a teraz wkońcu otrzymał szansę by się wykazać

Wieczorem podczas kolacji Kinnat nie pojawiła się w Igloo rodziców, poszła w kierunku rodziny Sully. Dyskretnie zajrzała do środka, w domu panowała ciepła atmosfera. Wszyscy się śmiali, opowiadali jakieś historię a przede wszystkim się wspierali. Ich rodzina była inna od tej w której się wychowywała, dziewczyna nigdy nie spędzała tak czasu z rodziną. Lo'ak dojrzał dziewczynę i z lekkim uśmiechem kaszlnął przerywając tym samym Tuk

- Kinnat.. - Jake zaczął wstając z rodzinnego kręgu

- Nie kłopoczcie się, chciałabym porozmawiać z Neteyamem.. - westchnęła, osiemnastolatek wstał i udał się za dziewczyną 

- Coś się stało? - spytał kładąc jedną rękę na jej biodrze 

- Nie, chciałam tylko zobaczyć jak się czujesz.. - odpowiedziała smętnie 

- Czuje że kłamiesz. 

- To napewno zrobił ci Sikke? - spytała patrząc prosto w jego oczy 

- Tak.. - Neteyam odparł spuszczając głowę, dziewczyna objęła jego twarz i nakierowała ponownie na siebie - Nie.. - dodał przytulając się do osiemnastolatki - To nie on, a teraz nie żyje.. Zabiłem go.. - stwierdził chowając twarz w zagłębieniu jej szyi

- Kto ci to zrobił..? 

- Acair.. - Kinnat zacisnęła mocno oczy i również wtuliła się w ciało chłopaka    

SERCE LODU // NETEYAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz