ROZDZIAŁ 36

96 10 5
                                    

- Neteyam.. - Kinnat bezszelestnie weszła do Igloo, młody chłopak siedział na podłodze w rękach trzymał kawałek wilgotnej szmatki, obok stała drewniana miska napełniona wodą brudną już od krwi. Niebieskoskóry patrzył się przed siebie nawet nie zwracając uwagi na dziewczynę - Neteyam.. - dodała upuszczając uszy 

- Chce być sam.. - czarnowłosy odparł beznamiętnie. Dziewczyna mimo to kucnęła obok chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu - Czego nie zrozumiałaś? - spojrzał na nią oschle, po czym zerwał ze swojej szyi plecionkę, a trzymaną w rękach szmatkę wrzucił do misy z wodą

- Ne..

- Neteyam to. Neteyam tamto! Przestań! Zaufałem mu, zachowując się jak ostatni idiota! - czarnowłosy rozłożył ręce

- Teraz masz nauczkę. Chciałeś dobrze, a wyszło jak zwykle. Skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, to sobie pójdę, tylko pamiętaj.. To był twój ostatni raz kiedy mnie widzisz. - dziewczyna warknęła spoglądając w zapłakane oczy ukochanego 

- Straciłem was przez to.. - westchnął powstrzymując kolejne łzy 

Białowłosa usiadła chłopakowi okrakiem na kolanach oraz objęła jego twarz w swoje dłonie. Neteyam chwycił jej biodra i przytulił ją do siebie najmocniej jak tylko mógł chowając tym samym swoją głowę w zagłębienie jej szyi

- Neteyam.. Mimo wszystko jestem z ciebie dumna.. W pewnych kwestiach zachowałeś się jak naiwne dziecko, w każdym razie dokonałeś właściwego wyboru.. - białowłosa szepnęła zatapiając swoje chude palce w jego czarne warkoczyki 

- Właściwego wyboru? Czy ty się słyszysz? Straciłem was.. 

- Racja.. Ale chodzi mi głownie o to, co pokazałeś temu gnojkowi. Uratowałeś go, ryzykując tym samym swoje życie.. - Kinnat wyszeptała przejeżdżając opuszkami po ranach na jego ciele - Ratowałeś kogoś, kto chwilę prędzej chciał zabić ciebie. Chciałabym by było więcej takich mężczyzn jak ty.. Chce by nasi synowie byli jak ty.. - czule go pocałowała - Kocham cię, i nie zważając na to co się teraz z nami stanie, chce byś wiedział, że byłeś moim najlepszym wyborem w życiu.. I jeśli przyjdzie nam kiedyś walczyć, to stanę u twego boku. Nie jako dziewczyna, a wojownik który podąży za jedynym i prawdziwym Wodzem. Dla mnie i dla wielu, to ty jesteś Olo'eyktan..

- Będę zaszczycony mieć u boku kogoś takiego jak ty. Twój ojciec wybrał inaczej, to było ustalone między mną a Acairem, zerwanie z tobą nie wchodziło w grę. Dlaczego tak więc postąpiono? Tego nikt nie wiem, nie mogę oskarżyć Acaira, chociaż jego obietnica nie do końca mnie przekonała, ale też i nie mogę go bronić.. Straciłby wiele gdybyś nie została jego żoną, dlatego zostało nam jedynie pogodzić się z losem jaki nam sprezentowano.. Ciężko jest mi cię oddać w jego ręce, ale pamiętaj że zawsze będę obok. Będę cię chronił niezależnie od wszystkiego, jesteś jedyną która zawładnęła moim sercem. Miejmy nadzieje, że kiedyś los się do nas uśmiechnie a ci co nas skrzywdzili zapłacą za to. Kocham cię Kinnat. - Neteyam ponownie złączył ich usta 

Dziewczyna ze łzami w oczach wyszła z Igloo i udała się do domu rodziców. Wódz wraz z żoną siedzieli na podłodze przy ognisku, dziewczyna usiadła naprzeciwko nich. Wkrótce przybył Acair, jego mina nie wyrażała szczęścia a raczej smutek, usiadł skruszony obok Kinnat. Merritt rzucił przed siebie wykonane przez wybranych Na'vi plecionkę oraz naszyjnik 

- Założyć to. - rozkazał oschle, młodzi Na'vi bez zawahania ubrali podarowane im akcesoria - Neteyam wraca do swojego rodzinnego Igloo, wasze dzieci zostają pod opieką Tsahik i plemiennej szamanki. Wy.. - wskazał na nich palcem - Macie udawać kochającą się parę, wyjątkowo darujemy sobie te wszystko bzdety, i w przyszłym tygodniu przed Wszechmatką obiecacie, że będziecie ze sobą do końca tego pieprzonego świata. Ty. - wskazał na swoją córkę - Masz zakaz zbliżania się do tych z lasu, ale i masz ograniczony dostęp do tego. - warknął wskazując na dwa kosze gdzie leżeli jej synowie - Ty. - zwrócił się do Acaira - Pilnuj ją. Jeśli się dowiem, że chociażby spojrzała na Neteyama, będziesz pierwszą osobą której własnoręcznie utnę głowę. A żeby mieć pewność, że nie zepsujecie tego tym razem, jeszcze do końca tygodnia chce mieć potwierdzone przez Ritę ciąże z prawowitym następcą. Zrozumiano? 

- A jeśli cię oszukamy z ciążą? - Kinnat spojrzała spod byka na ojca, ten jedynie zacisnął mocniej szczękę. Cisza ciągnęła się niewyobrażalnie długo 

- Będę was pilnował. Od dziś przy waszym Igloo będzie stała straż, którą sam wybiorę. Dzień w dzień będzie przychodziła Rita i robiła te beznadziejne czary. - Sile spojrzała wrogo na męża, po czym wstała 

- Zgodziłam się na wszystko co do tej pory robiłeś. Ale to?! To już przegięcie. Chcesz pozbawić swoją córkę wolnej woli, zmusić ją do czegoś, czego już prędzej nie chciała. A teraz to? Chcesz na siłę wpakować ją w kolejną ciąże? Jeszcze dobrze nie doszła do siebie po pierwszej! - Merritt również wstał zaciskając przy tym pięści 

- Tak. A wiesz czemu? Te pierwsze bękarty nie zostały urodzone według naszych tradycji! Więc jak mają później decydować o losach naszego klanu?! Hę? Skoro jesteś tak bardzo uduchowiona, to idź porozmawiaj z Wszechmatką, a powie ci to samo! Kobieto więcej wiary we mnie! Chce dobrze dla mojej rodziny!

- NIE! Ty chcesz dobrze jedynie dla siebie! Nasze dzieci przez ciebie cierpią..! Nie jesteś tym samym mężczyzną, w którym się zakochałam.. - Tsahik przetarła samotną łzę ma swoim policzku 

- Postanowiłem. 

Wieczorem młodzi Na'vi siedzieli na łóżku plecami do siebie. Nie chcieli tego, więc gdy już odwrócili się do siebie by omówić plan bardzo się zdziwili. Do Igloo wszedł Merritt, który ze stoickim spokojem usiadł na podłodze i zaczął przyglądać się młodym

- Tato, co tu robisz? - Kinnat jako pierwsza zareagowała, Acair załamany przewrócił oczami nie wiedział czemu, ale przeczuwał jaka może paść odpowiedź 

- Stwierdziłem, że osobiście lepiej będzie, jak to ja was przypilnuje. Na co jeszcze czekacie? Udawajcie, że mnie ty nie ma.. - Wódz odparł z uśmiechem

- Wodzu.. Wesz, że jestem tobie lojalny, wykonuje wszystko co mi powiesz, ale to już mnie przerosło.. Nie będę mógł tego zrobić w twojej obecności, ale i nie chce robić tego z twoją córką.. Pokochałem inną..

- Kogo? - mężczyzna przerwał wojownikowi 

- Aine..

- Mam nadziej, że się z nią pożegnałeś. Mam wrażenie, że się nie zrozumieliśmy. Od teraz, liczycie się tylko wy, jako przyszli przywódcy klanu, oraz dzieci jakie przez ten czas zrobicie. Czy to się wam podoba czy nie! 

- Ja go nie kocham! - Kinnat wykrzyczała przez łzy, uderzając tym samym pięściami o swoje kolana

- Ja twojej matki też, a wciąż z nią jestem i nie robię żadnych scen, tak jak wy. 

Młodym Na'vi zajęło chwilę zanim przełamali się chociażby na podejście do siebie. Zdesperowani zamknęli oczy, i zrobili to co im rozkazano.. Zadowolony Merritt wyszedł z domu córki i wrócił do swojego. Na samym wejściu spotkała go roztrzęsiona żona

- Dobrze, że sam teraz nie pieprzysz swojej córki by mieć pewność na punkcie czystości rodu.. 

Mężczyzna zawahał się nad odpowiedzią. Ostatecznie postanowił to przemilczeć i wyszedł z Igloo, zostawiając żonę zabawiającą wnuki 

SERCE LODU // NETEYAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz