ROZDZIAŁ 15

217 18 4
                                    

Tego samego wieczoru Kinnat nerwowo chodziła po swoim Igloo, ponieważ dziś wyjątkowo cała jej rodzina miała zasiąść do kolacji wraz z Neteyamem w Igloo Wodza. Dziewczyna stresowała się niemiłosiernie, a dzisiejsze wydarzenia dołożyły jej jedynie stresu 

- Nareszcie! Gdzie byłeś? Nie możesz się spóźniać! - zawołała gdy oczekiwany przez nią Na'vi wszedł do jej domu 

- Przepraszam..? - odpowiedział zdziwiony - Ale mamy jeszcze trochę czasu.. - dodał ostrożnie do niej podchodząc 

- Wiem, ale jakoś się tego boje.. Oni chcą cię poznać, od tej kolacji zależy czy mój ojciec cię zaakceptuje.. - zaczęła wymieniać, Neteyam dotknął jej ramion i złączył ich usta w czułym pocałunku 

Kinnat wplotła swoje dłonie w jego włosy, osiemnastolatek przeniósł swoje na jej uda dzięki czemu dziewczyna podskoczyła i objęła się nogami wokół jego tali. Oboje poczuli się jakoś dziwnie, jakby czegoś im brakowało. Czuli coś w rodzaju głodu, byli nienasyceni samymi pocałunkami 

Osiemnastolatka nieświadomie odchyliła głowę do tyłu przez co chłopak zaczął całować jej szyje, dłonie Kinnat zsunęły się na jego barki przez co wbiła w nie swoje paznokcie. Neteyam w odwecie delikatnie zagryzł jej skórę na obojczyku, białoskóra jęknęła. Niebieski Na'vi położył ją na pierwszym lepszym łóżku i nachylił swoją twarz nad jej ponownie łącząc ich usta 

- Brawo! Nie zapomnij, że my też tu mieszkamy! - Teca zawołał klaszcząc przy tym wraz z Rianem. Nastolatkowie odskoczyli od siebie 

- Powariowaliście? - Kinnat próbowało unormować swój oddech - Nie macie lepszych rzeczy do roboty? - dodała z lekkimi wyrzutami 

- Nie, za chwilę kolacja. Przyszliśmy się przygotować, mogłaś powiedzieć że będziecie podtrzymywać gatunek! - Rian ominął ich i podszedł do kosza stojącego obok łóżka, na którym przed chwila leżała Kinnat - Serio? Na moim? Nie masz swojego..? - dodał rozbawiony kręcąc głową 

- Rian.. - dziewczyna warknęła przez zaciśnięte zęby i chwytając Neteyama za rękę, wyprowadziła go z Igloo - Przepraszam.. - szepnęła chcąc jeszcze coś dodać, jednak chłopak objął ją jedną ręką w tali i ucałował w czoło 

- Uwierz mi, Lo'ak mógłby być jeszcze gorszym komentatorem.. - stwierdził po czym Kinnat zaprowadziła go do domu rodziców

Kolacja zaczęła się od krótkiej modlitwy Tsahik, później zrobiło się lekko niezręcznie. Kinnat zauważyła że jej ojciec obserwuje każdy ruch chłopaka, przez co ten przestał jeść. Dziewczyna spojrzała błagalnie na matkę, ta z lekkim uśmiechem przytaknęła

- A więc, Neteyam, jak ci się tu podoba? - spytała przystawiając mu miskę pełną pokrojonych owoców spartany 

- Jest pięknie, czysto i bardzo przejrzyście.. Jest zimno, ale idzie się przyzwyczaić. Bardzo podoba mi się las, te sople lodu zwisające z gałęzi.. I takie orzeźwiające powietrze, w szczególności przy wodopoju albo dalej..? - chłopak odpowiedział, Kinnat spojrzała w kierunku braci, którzy ewidentnie byli zażenowani 

Ojciec rodzeństwa przyglądał mu się bez cienia żadnej emocji, co jeszcze bardziej dobijało parę

- Neteyam, twój ojciec to Torku Makto. Jak się z tym czujesz? Odczuwasz lekką wyższość od innych? - Sile dopytała lekko szturchając męża w bok

- Nie! Absolutnie.. Jestem normalny, n-nawet mi ulżyło gdy dowiedziałem się że tata musi zrezygnować z bycia Wodzem.. - speszony Neteyam spojrzał w kierunku Kinnat, ta dała mu do zrozumienia by mówił - Nie wiem czy mój ojciec na to zasłużył, popełnił parę błędów ale jego dobre uczynki to zakryły. Może on nie chce byśmy i my je popełniali? Dlatego może jest surowy, i może dlatego wymyślił "Sully trzymają się razem".. Nie jest fajnie być najstarszym, pewnie to dorównuje presji Wodza, i bycia Toruk Makto.. Czy czuje wyższość? Nie.. Nie lubiłem gdy nazywali mnie Następcą Wodza, jestem odpowiedzialny za moje rodzeństwo i czasami mi to nie wychodzi, dlatego nie chce brać odpowiedzialności za tylu Na'vi.. Nie jestem wystarczająco dojrzały, jestem jeszcze dzieckiem.. 

- Twoje dokonania mówią co innego, Kinnat nam opowiadała. - Tsahik zerknęła na męża, ten wciąż wpatrywał się w chłopaka z nadzieją, że powie coś za co będzie mógł go wypędzić 

- Wiem, ale to są tylko rzeczy które tak naprawdę nie definiują mnie w całości.. - Neteyam westchnął - Kinnat opowiadała mi o tej kolacji, i o tym co ona ma na celu.. - dziewczyna wstrzymała oddech i wystraszona spojrzała na swoich braci, którzy dyskretnymi gestami odradzali mu kontynuowania wypowiedzi - Teca i Rian doradzali mi co miałem mówić..

- Już po nas.. - Rian westchnął ciężko kładąc ręce na stół, a na nich głowę 

- Nie będę kłamał, nie tego uczyli mnie rodzice. Przekazali mi wiele informacji na podstawie własnych doświadczeń, wiem że pan mnie nie lubi przez to kim jest mój ojciec, i nie jest panu na rękę trzymanie nas tu. Jest pan ojcem i chce chronić swoją rodzinę, tak samo jak mój. Nie jest w niczym gorszy, ja też nie. Boi się pan o Kinnat, i o to czy nic jej nie zrobię? Spokojnie, mam dwie młodsze siostry dla których zrobiłbym wszystko.. To samo, a nawet i więcej, zrobiłbym dla pana córki.. - oznajmił spoglądając w oczy dziewczyny, które zaczęły napełniać się łzami - Wiem że ja w pana oczach nie będę jak Acair, może nie jestem tak dobrym wojownikiem jak on. Ale mój tata zawsze powtarzał, że "dobrym na polu walki jest ten, co myśli a nie ten co ma mięśnie. Czasem spryt jest cenniejszy od siły".. - Merritt przerwał mu wstając od stołu 

- Możesz wyjść. - rozkazał, chłopak bez słowa wyszedł - Z wami porozmawiam później. - spojrzał karcąco na synów - A ty. - wskazał palcem na Kinnat - Biegnij do niego, bo jeszcze chłopak się załamie, a szkoda.. Ma potencjał.. - dodał z lekkim uśmiechem 

Kinnat była w szoku, jej ojciec się uśmiechnął w sprawie jakiegoś chłopaka. Szybko wybiegła z Igloo, jednak wróciła się i mocno przytuliła swojego ojca cicho mu przy tym dziękując, za raz po tym udała się za śladami chłopaka. Doszła do Igloo rodziny Sully gdzie przed stała również rodzina Wodza znad wody 

- Neteyam! - zawołała radośnie, prawie przez to płacząc, chłopak odwrócił się w jej stronę. Dziewczyna skoczyła mu w ramiona i pocałowała czule, po czym zeskoczyła i objęła jego zaszokowaną twarz  - Mój ojciec cię polubił.. 

- Że co?! - Aonung zawołał zaszokowany - To niemożliwe.. - dodał machając przy tym ręka 

- Naprawdę? - Neteyam spytał kładąc swoje dłonie na jej 

- Tak. Już myślałam że cię zabije, czy coś nawet gorszego.. A tu proszę! - ponownie zawołała - Naprawdę zrobiłbyś dla mnie wiele? - dodała ściszonym głosem 

- Wiele? Mało powiedziane.. - odpowiedział uroczo się uśmiechając 

- Uroczo razem wyglądają, prawda? - Tsireya szepnęła do Lo'aka stojącego po jej prawej, oraz Aonunga po lewej 

Oboje niechętnie przytaknęli czując swego rodzaju zazdrość. Lo'ak nie chciał tracić obecności swojego brata, natomiast Aonung wciąż nie ufał mu wystarczająco na tyle by powierzyć mu osobę bliską jak siostra - dla której to on był jedynym powiernikiem sekretów o których nie wiedzieli jej bracia oraz Tsireya 

SERCE LODU // NETEYAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz