ROZDZIAŁ 24

164 16 3
                                    

- Zaczęło się! - Kinnat wczesnym rankiem zerwała się na równe nogi, budząc przy tym najważniejszych mężczyzn w jej życiu

- Co się zaczęło? - zaspany Neteyam usiadł na łóżku narzeczonej i rozglądał się po Igloo

- Teraz?! - zdenerwowany oraz również zaspany Rian prawie że spadł ze swojego łóżka 

- Ja nie chce obierać porodu! - Teca zerwał się ze swojego miejsca panicznie rozglądając się 

- Spokojnie, to tylko mdłości się zaczęły.. - osiemnastolatka zaśmiała się szczerze głaszcząc się po jeszcze niewidocznym brzuchu 

- Wszechmatko! - chłopcy jęknęli w tym samym czasie i wrócili do spania

Córka Wodza pokręciła głową i wyszła na zewnątrz. Jak to wczesnym rankiem nie było za dużo Na'vi, jedynie paru mężczyzn wyruszało na otwarte wody w celu łowienia, kilka kobiet błąkało się po wspólnym owocowo-warzywnym ogródku, oraz garstka wojowników wracała właśnie do swoich domów po nocnej straży. Mimo to w całej wiosce panował gwar, każdy witał każdego, niektóre kobiety pytały osiemnastolatkę o samopoczucie dzieląc się przy tym swoimi doświadczeniami 

Ona sama pognała nad wodopój gdzie przechadzała się wśród U'la. Zwierzęta również były dociekliwe i wypytywały dziewczynę, Kinnat czuła że ten dzień będzie inny. Najlepszy ze wszystkich przeżytych do tej pory

Po długich dwóch godzinach rozmów ze szlachetnymi mieszkańcami Panodry przysiadła nad rzeczką. Nie nacieszyła się za długo samotnością, Zara podeszła dumnie do dziewczyny i położyła się obok niej

- Moja najdroższa.. - białowłosa zaczęła głaskać Thanatora po pysku cicho nucąc znaną jej kołysankę, kątem oka przyglądała się zwierzęciu które próbowało trącić ją nosem - Zara? Co tam czujesz? - spytała odchylając się lekko do tyłu

Thanatro pewniej przytknął nos do brzucha nastolatki i odrywając go prychnął. Zwierzę powtórzyło czynność doprowadzając Kinnat do głośnego śmiechu 

- To co tam czujesz, to dziecko.. - szepnęła uśmiechnięta wtulając się w głowę stworzenia - Też będziesz je pilnowała? Będziesz bronić moje dziecko? - dopytała 

- Znudzi ci się kiedyś to miejsce? - zachrypnięty głos Neteyama wywołał przyjemny dreszcz u białowłosej - Mama kazała mi dać ci je.. - chłopak siadając obok narzeczonej wręczył jej miskę pełną sałatki owocowej 

- Bardzo dziękuje.. - szepnęła za łzami w oczach - Twoja mama jest cudowna.. - córka Wodza dodała biorąc kawałek banana do buzi 

- Wiem, też taka będziesz. - dziewczyna spojrzała na niego pytająco - Co się patrzysz? Wierzę, że tak właśnie będzie. Widzę to w twoich oczach.. 

- Przestań się podlizywać. - Kinnat prychnęła z lekkim uśmiechem - Zara, a ty jak uważasz? - Thanator prychnął odwracając się do nich tyłem 

- Jak się czujesz? Rano mówiłaś coś o mdłościach.. Przeszło ci? Jak nie, to jak mam ci pomóc? Pójść po Ritę? A może moja mama będzie wiedziała? Ronal też jest w ciąży, ona to już napewno ci pomoże.. Już idę po nie.. - osiemnastolatek już miał opuścić ukochaną, ta jednak w porę go złapała 

- Wracaj durniu! - zawołała podirytowana - To normalne, chwilę pooddychałam świeżym powietrzem, i mi minęło. Nie musisz panikować.. - dodała spokojnie patrząc mu prosto w oczy - Co z Lo'akiem? 

- Dobrze, Tsireya nie opuściła go nawet na krok. Dziś wyjdzie z lecznicy, porozmawiam z nim.. Żebyś go wtedy zobaczyła, był taki przestraszony.. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, każdy cierpi, i to z mojego powodu.. - osiemnastolatka objęła jego twarz i nakierowała na swoją 

SERCE LODU // NETEYAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz