Rozdział 6

52 4 0
                                    

Poszliśmy do Alby'ego, który siedział na łóżku w domku Plastrów. Thomas usiadł przed czarnoskórym. Jego oczy były szklane, a po policzku spłynęły łzy. Mamrotał coś pod nosem, czego nie mogłam zrozumieć. Naszą nieprzyjemną rozmowę przerwały krzyki z zewnątrz. Wybiegliśmy z budynku i przyglądaliśmy się Streferą, którzy biegali w stronę bramy.

-Ej Winston, co się dzieję?-zapytał Thoms, łapiąc go za ramię. 

-Brama się nie zamyka.

Spojrzeliśmy po sobie i pobiegliśmy w tą stronę. Patrzyłam w głąb labiryntu, za mną zaczęły wydostawać się dźwięk, który był strasznie głośny. Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się otwierająca kolejna brama labiryntu. Po chwili zaczęły otwierać się jeszcze dwie. Zaczęliśmy się chować, żeby nie znaleźli nas Bóldożercy. Biegliśmy przed siebie całą grupą. Przed nami wyskoczył Bóldożerca. Złapałam pochodnie i rzuciłam w pająka. Schowaliśmy się wraz z Alby'm w jednej z kryjówek. Siedzieliśmy w ciszy ale za nami rozległ się krzyk.

-Nikkal!-krzyknął Chuck.

Podbiegłam do niego i złapałam za ręce. Alby poderżnął jedną z nóg Bóldożercy. Objęłam mocno chłopca, który szybko wypuszczał powietrze. Zamknęłam na chwilę oczy, a przez tę chwilę stało się więcej niż chciałabym. Thomas chciał złapać czarnoskórego, który został zaatakowany przez tego samego Bóldożerce. Wyszliśmy z kryjówki. W Strefie nie było nikogo, oprócz ognia i zniszczeń.

-Thomas!-odwróciliśmy się w lewo na znany mi głos.

Gally uderzył Thomas'a w twarz, opadł na ziemię. Wszyscy zaczęli się kłucić, a ja milczałam z Eleną i Chuck'em. Chłopak schował twarz w moich objęciach. Spojrzałam na bruneta, którzy stał z tyłu z Teresą.

-Thomas!-krzyknęła, a chłopak upadł na ziemię.

Po kilku godzinach siedziałam z Newt'em, Eleną, Minho i Chuck'em. Thomas się obudził przed chwilą i zaczął mówić co sobie przypomniał. Po czasie staliśmy przy bramie do labiryntu.

-Naprawdę myślisz, że wygnanie pomoże?-zapytała Elena, stojąc przy Gally'm.

Chłopak przewrócił oczami. Wcześniej mieliśmy plan, który okazał się prostszy do zrobienia niż sądziliśmy. Po małej "bitwie" zebraliśmy się i ruszyliśmy do labiryntu. Biegliśmy za Thomas'em i Minho. Wybiegliśmy do dużego pomieszczenia gdzie była siedziba Bóldożerców. Elena, ja i Chuck wbiegliśmy do pomieszczenia, gdzie było wyjście.

-Minho, podaj kod!-krzyknęłam do wspomnianego chłopaka, który walczył z Bóldożercą.

-71526483

Wpisywałam na ekranie kod, który mi podyktował. Drzwi się otworzyły i zaczęłyśmy biegnąc w tą stronę wraz z resztą. Wyszyśmy przez drzwi do korytarza. Światło się zapaliło i poszliśmy w prawo. Otworzyliśmy kolejne drzwi, gdzie znajdowały się postrzelone ciała. W jedynym pomieszczeniu znajdowały się kamery na Strefę i informację o nas wszystkich. Thomas kliknął jeden przycisk i wyświetlił się film z kobietą, z moich snów. Słuchałam ją tak samo, jak reszta. Kiedy film się skoczył za nami odezwał się głos należący do Gally'ego. Został ukąszony przez Bóldożerce i patrzył na nas z zapłakanymi oczami. Thomas coś do niego mówił, ale byłam pogrążona w własnych myślach, więc nie słuchałam ich rozmowy. Gally wycelował pistoletem w moją stronę, przez co się ocknęłam. Kiedy chciał strzelić, Minho wbił mu łucznię.

-Nikkal...-powiedział Chuck, a na jego koszulce było widać plamę krwi.

Upadł na ziemię, a ja podbiegłam do niego. Położyłam swoją rękę na jego ranie, lecz krew dalej się wydostawała. Chłopiec wyjął drewnianego ludzika i mi podał. Kręciłam głową, że go nie przyjmę, ale nalegał.

-To było dla ciebie...

Chciał coś dodać, ale nie zdarzył. Z moich policzków ciekły łzy. Błagałam go, żeby się obudził, ale na nic. Słyszałam krzyki mężczyzn, zabierających moich przyjaciół, a ja siedziałam przy chłopcu. Złapali mnie za ramiona, ale wyrwałam się, żeby być przy nim. Jednak się poddałam i zabrali mnie do helikoptera, gdzie byli moi przyjaciele. Newt złapał mnie za rękę, Elena położyła głowę na ramię Minho. Przed nami siedział mężczyzna i nam coś opowiadał, ale go nie słuchałam. Odlecieliśmy w górę i zobaczyłam cały labiryntu, w którym przebywaliśmy przez jakiś czas.

A niektórzy nawet 3 lata...

Przytuliłam się do blondyna, który był obok mnie. Pocałował mnie w czubek głowy i spojrzał na Thomasa. Brunet patrzył się cały czas przez okno. Lecieliśmy kilka godzin, a wszyscy już spali. Oprócz mnie. Nie mogłam usnąć przez to, że wybiegliśmy z Strefy w dużej grupie, a teraz nie było kilku osób w helikopterze. Myśli mnie zjadały od środka i przez to nie mogłam spać, a moje powieki były już ciężkie. Usunęłam po kilku godzinach, ale zaraz obudził mnie krzyk Newt'a, że musimy uciekać. Wzięłam przedmiot od Chuck'a i biegłam w stronę wielkiego budynku, gdzie znajdowali się moi przyjaciele. Odwróciłam się w stronę przyjaciół, którzy rozglądali się po pomieszczeniu. Podeszłam do Newt'a i złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Podszedł do nas mężczyzna, ubrany na czarno, a w ręce trzymał broń. Zaprowadził nas do jakiego pomieszczenia, gdzie było jedzenie. Rzuciliśmy się na nie, Teresa rzuciła we mnie poppcornem, więc zrobiłam to samo. Zaczęłyśmy się rzucać jedzeniem, jak małe dzieci. Nasze śmiechy wypełniały pusty pokój.

W końcu czułam się szczęśliwa z ludźmi, których kocham.

Kiedy się zmęczyliśmy, usiedliśmy na kanapach. Czekaliśmy kilka minut, a po czasie przyszedł do nas mężczyzna. Podeszliśmy do niego.

-Kim pan jest?-spytała Elena, zakładając ręce na piersi.

-Jason-odpowiedział, przyglądając się każdemu po kolei.

Jego wzrok zatrzymał się na mnie, lekko się uśmiechnął. Newt spojrzał na Jason'a i na mnie, jakbym zrobiła coś złego. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam, ale on zaraz odwrócił wzrok. Jason zaprowadził nas do pomieszczenia, gdzie były prysznice. Jakaś kobieta przyniosła nam ubrania na zmianę oraz białe ręczniki. Przebrałam się w białą koszulkę i czarne spodnie. Elena ubrała niebieską koszulkę i tego samego koloru spodnie. Rozpuściłam włosy i pomogłam Elenie rozczesywać jej brązowe włosy.

Wzięli nas na jakieś badania.

Po wszystkim poszliśmy do stołówki gdzie wszyscy już byli. Oprócz Teresy. Usiadłam obok Eleny i Newt'a. Siedzieli przy dwóch nieznanych mi chłopakach. Rozmawiali, a ja słuchałam wraz z siostrą. Nagle Thomas wstał i krzyknął do Teresy, która była po drugiej stronie. Dwóch ochroniarzy go zatrzymało. Zapewnili, że wszystko z nią w porządku i zabierają ją na dodatkowe badania. Wrócił do nas, w tym czasie Jason zaczął wyczytywać imiona, które zostaną przeniesione, tam gdzie nie ma choroby. Kiedy skoczył wyczytywać imiona na sali było słychać zrezygnowanie. Ale jeszcze jutro będą wyczytywać i zabierać NIBY do bezpiecznego miejsca.

Zaprowadził nas do pokoju, gdzie były piętrowe łóżka. Zajęłam górne łóżko na samym końcu pomieszczenia. Spojrzałam na dół, gdzie była Elena. Brunetka stała z lekko otwartą buzią, ponieważ zabrałam jej miejsce. Usiadła na łóżku pod mną i uderzyła ręką w materace. Zaśmiałam się i skoczyłam na łóżku, żeby mnie nie biła. Dziewczyna zeszła szybko z łóżka, a ja spadłam na dół wraz z swoim materacem. Wszyscy spojrzeli na mnie i siostrę, po czym zaczęli się śmiać. Wstałam z łóżka i upadłam na ziemię, ponieważ dopiero teraz poczułam ból w plecach. Newt usiadł obok mnie, a do środka wybiegła ochrona. Naprawili moje łóżko i zaprowadzili mnie na badania.

Kobieta stała przy białym blacie i szukała jakiś leków. Leżałam na łóżku i wiłam się z bólu. Przyniosła mi wodę i lekarstwa, które połknęłam w kilka sekund.

-Dziś będziesz tu spała-powiedziała i wyszła, zamknęła drzwi na klucz, a ja zostałam sama.

Zamknęłam oczy i usnęłam w kilka minut.

Wysłana || The Maze Runner ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz