Epilog

54 3 0
                                    

Obudziłam się w hamaku. Przez chwilę myślałam, że jestem w labiryncie, ale zaraz wyrzuciłam tę myśl z głowy. Przetarłam oczy i spojrzałam w lewo, gdzie dobiegał szum fal. Wyszłam z namiotu i rozejrzałam się na wszystkie strony. Po prawej byli znani mi dobrze ludzie, dlatego poszłam w tamtą stronę. Każdy był czymś zajęty i nie zwracali na mnie uwagi. Może kilka osób.

Przed mną stał Minho i Thomas, chcieli coś powiedzieć, ale ja bez słowa podeszłam bliżej i ich objęłam. Poczułam ich ręce na swoich plecach, przez co mój lewy kącik ust trochę się podniósł. Brenda powiedziała, że wieczorem spotykamy się wszyscy w tym miejscu. Pokiwałam głową i odeszłam od nich. Kiedy moje buty zaczęły zatapiać się w piasku, zdjęłam je i podeszłam do morza. Co jakiś czas woda obmywała moje nogi. Mój wzrok był ukrwiony na horyzoncie. Włożyłam ręce do kurtki i w prawnej kieszeni poczułam dwie drewniane figurki i jeden list. Jednak w lewej poczułam coś jeszcze. Wyjęłam papier i to był list.

-Dla Thomas'a od Teresy-przeczytałam w myślach i spojrzałam w prawy dolny róg-Oddaj mu to, Nika...

Chciałam już iść w jego stronę, ale przypomniałam sobie, że dziś wieczorem mamy się wszyscy spotkać. Schowałam list do kieszeni, zasnęłam suwak i wróciłam wzrokiem na piękne pastelowe niebo. Słońce wolno znikało za horyzontem, przez co widziałam tylko jego część. Kiedy nie widziałam go już wogóle, wróciłam do miejsca gdzie był Thomas i Minho. Po czasie podeszłam do kamienia i napisałam imię Newt'a przy imieniu Eleny. Oddałam nóż innej osobie i wróciłam do chłopaków. Na sobie miałam bluzę blondyna, która leżała przy mnie w namiocie. Wcześniej jej nie widziałam, ale kiedy tam wróciłam leżała na małym stoliczku. Usiadłam obok Thomas'a, wziął wisiorek, który dawał mu Minho.

-Dzięki Minho, ale...-zawahał się i spojrzał w moją stronę-To było dla Niki od Newt'a...

Bez słowa wyjęłam list od Teresy i oddałam go brunetowi. Minho poklepał go po ramieniu i zostawił nas samych. Otworzył list i zaczął czytać w milczeniu, a ja przyglądałam się wisiorkowi. Chciałam już go założyć na szyję, ale zdałam sobie sprawę, że można otworzyć zatyczkę. Wyjęłam z niej dwie pogniecione kartki i wiedziałam, że to jest kolejny list jaki dostałam. Po moich policzkach spłynęły łzy, a po plecach niemiły dreszcz. Wypuściłam drżący oddech i przeczytałam list, nie zwracając uwagi na to co działo się wokół mnie.

Droga Nikkal

To pierwszy list jaki pamiętam, że piszę. Oczywiście nie wiem czy pisałem jakieś listy zanim trafiłem do labiryntu, ale nawet jeśli nie jest to mój pierwszy list, najprawdopodobniej jest ostatni.

Chcę żebyś wiedziała, że się nie boje. Przynajmniej nie śmierci. To… Nie zapomnę tego. Zatracenie się w wirusie to mnie najbardziej przeraża.

Dlatego każdej nocy wypowiadam na głos ich imiona. Alby, Winston, Chuck. Powtarzam je raz za razem, jak modlitwę. I to wszytsko do mnie wraca. Te wszystkie małe rzeczy. Na przykład, jak słońce wypełniało strefę w tym momencie tuż zanim znikało za murami. I pamiętam smak żarcia Patelniaka. Nigdy bym nie pomyślał, że będę za tym tęsknił.

I pamiętam ciebie. Pamiętam jak przyjechałaś w pudle. Byłaś tylko przerażoną mała świeżynką, która pamiętała jak ma na imię. I w momencie, w którym Elena wbiegał do labiryntu, wiedziałem, że zawszę będę cię wspierał. I tak zrobiłem. Wszyscy tak zrobiliśmy.

Gdybym mógł zrobić to wszystko jeszcze raz to nawet bym się nie zawahał. I nic bym nie zmienił.

I mam nadzieje, że kiedy spojrzysz na to wszystko za kilka lat, powiesz dokładnie to samo. Przyszłość jest teraz w twoich rękach, Nika. I wiem, że znajdziesz sposób, żeby wszystko naprawić. Tak jak zawsze. Zajmij się wszystkimi dla mnie. I zajmij się sobą. Zasługujesz na szczęście. Dziękuję, że mogliśmy być kimś więcej.

Żegnaj piękna,

                                                  Newt

Dalej nie miałam pojęcia skąd moje łzy jeszcze lecą. Miałam wrażenie, że już ich nie ma, ponieważ wyczerpałam ich limit na samym początku listu.

On mnie tak zabolał...

Schowałam list z powrotem i założyłam naszyjnik na szyję. Thomas'a już nie było. Położyłam ręce na kolanach i schowałam twarz w dłoniach. Łzy spływały dalej, a ja już miałam wszystkiego dość. A to był dopiero początek.

Początek bez niego...

Usłyszałam kroki i skrzypienie deski pod nami. Odchyliłam palce, żeby zobaczyć kto się do mnie przyłączył. Sophia wpatrywała się we mnie, jak w swoje odbicie. Nie pytała dlaczego płacze, za co byłam jej wdzięczna. Jej zielone oczy były szklane, jakby przed chwilą przestała płakać. Nie zdziwiło mnie to jakby, było to prawdą.

W końcu straciła mamę.

Odkryłam twarz i przyjrzałam jej się. Blondynka uśmiechnęła się do mnie słabo, ale szczerze. Zrobiłam to samo. Podeszła do mnie bliżej i objęła, tak jak kilka godzin temu. A może nawet dobę. Starałam się nie popłakać, ale łzy w oczach rwały się na zewnątrz. Puściła mnie z objęć, gdy usłyszała:

-Sophia!-krzyknęła brunetka, starsza od dziewczynki.

-Już idę!-spojrzała na mnie ostatni raz i posłała ostatni uśmiech.

Uśmiechnęłam się. Odprowadzałam jej oddalającą sylwetkę w towarzystwie przyjaciół. Spojrzałam na moich przyjaciół przy ognisku, którzy rozmawiali i się śmieli. Podeszłam do nich wolnym krokiem, ustałam i wszyscy spojrzeli w moją stronę. Spojrzałam na każdego po kolei. Gally odłożył pusty kubek na ziemię i podszedł do mnie bliżej. Objął mnie wokół szyi, przez co ledwo oddychałam. Objęłam go, a następna w kolejce była Brenda. Dosiadłam się do nich. Mój wzrok zatrzymał się na Harriet, która robiła warkocza przyjaciółce. Sonya opowiadała historię Aris'owi, który słuchał ją z zainteresowaniem. Gally droczył się z Brendą, która opowiadała historię, a reszta co jakiś czas wpadała w śmiech. Słuchałam ich, ale mój wzrok był skupiony na rozpalającym się ogniu. Nie zauważyłam kiedy odleciałam wspomnieniami do wspomnień o Strefie. Ocknęłam się po dwudziestu minutach. Zauważyłam Minho, który bawił się małą drewnianą figurkę serca, taką samą co dostałam od Eleny. Odwrócił ją na drugą stronę i zauważyłam wygrawerowane jego imię i imię siostry. Jego ciemne oczy zrobiły się szklane, ręce się trzęsły. Rozeszliśmy się do hamaków kiedy słońce zaczęło się pojawiać na horyzoncie. Przykryłam się bluzką Newt'a bardziej pod szyję i czekałam na sen. Nie mogłam zmrużyć oczów, nawet na chwilę, promienie słońca przebijały się przez beżowy materiał. Spojrzałam na fale, które obijały się o brzeg. Kątem oka zauważyłam sylwetkę chłopaka. Wstałam z hamaka i ruszyłam w stronę bruneta. Założyłam bluzę, a Thomas odwrócił się w moją stronę, kiedy ustałam obok niego. Czekałam kiedy znajdzie słowa, ponieważ mi się nie spieszyło.

-Straciliśmy osoby, które kochaliśmy...-zaczął niepewnie.

-Ta...-spojrzałam na piasek pod nami.

Brunet chciał coś dodać, ale się powstrzymał. Milczeliśmy przez większość czasu. Thomas chciał już wracać do swojego hamaku, ale zatrzymał się przed mną. Spojrzałam w jego brązowe oczy. Zamknął oczy i wypuścił drżący oddech. Chciałam odejść albo wrócić wzrokiem na wschód słońca, zamiast czekać co chcę powiedzieć chłopak. Powędrowałam wzorkiem na horyzont, ale zaraz wróciłam spojrzeniem na niego. Brunet zmniejszył dystans między nami i złączył nasze usta. Nie trwało to długo kiedy spojrzał na mnie i wyszeptał:

-Przepraszam, Nikkal...

Kiwnęłam głową. Thomas zostawił mnie samą. Nie odprowadziłam go wzorkiem tylko przyglądałam się wschodowi słońca.

Wysłana || The Maze Runner ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz