7.

276 9 3
                                    

Kroki, były coraz głośniejsze, gdy nagle odezwał się znany nam głos.
— Will, miałam zadzwonić. — Wyjęczała Maya.
— Kochanie, połóż się nie dasz teraz rady.— Odpowiedział Miles.
— Miles, jak mogłeś pozwolić jej tak dużo wypić. — William podszedł do szafy opierając się plecami o nią, oglądając jak brunet kładzie blondynkę na kanapie, nagle jego wzrok zatrzymał się na gitarze położonej na podłodze, i natychmiast odwrócił się w stronę szafy.
— Aiden?. — wyszeptał.
— Taaa. — Chłopak, wyjęczał cicho. — ale nie jestem sam. — odrazu po tych słowach, Will otworzył drzwi od szafy, aby zobaczyć swojego przyjaciela, z jakąś kobietą.
— Przecież.. podoba ci się .. — przerwał, gdy zobaczył mnie, stojąc koło Aidena. — Kruszynka? — Chłopak odrazu, chwycił mnie za nadgarstek, i wyciągnął mnie w swoją stronę, zamykając w swoich wielkich ramionach. — Mam nadzieję że się zabezpieczaliście, ale chociaż fajnie by było zobaczyć małego Aidenka.
— Debilu! Nic nie robiliśmy. — wyrwałam się z jego objęć.
— Will, myślałem że to twoi rodzice, dlatego znalazłeś nas w szafie. — Brunet podrapał się po głowie.
— Vic, pomożesz? — nagle odezwał się Miles, który ciągle siedział z Mayą, wtedy bym mu wdzięczna, że mnie poprosił, nie chciałam tłumaczyć się Willowi co tu robiłam.
— Tak, już. — podeszłam do nich, podnosząc blondynkę, z jego kolan. — Słońce, martwiłam się. — głaskałam ją po głowie.
— Przepraszam, Vic, wybacz mi. — trzymała Milesa za rękę, i jednocześnie patrzyła mi w oczy.
— Ważne że byłaś bezpieczna, zdrzemnij się. — położyłam Maye, na poduszce, po czym przykryłam ją kocem. — Miles, śpij z nią proszę.
— Oczywiście.
Po odpowiedzi, Milesa zostawiliśmy ich samych, ruszając na korytarz.
— Miałeś zamiar mnie w jakiś sposób poinformować, że Maya jest z wami!? — myślałam, że zaraz się na niego rzucę.
— Przecież, nic się nie stało. — wywrócił oczami, po tych słowach, coś we mnie pękło bo ruszyłam w jego stronę, nie zastanawiając się czy komuś stanie się krzywda. Rzuciłam się na niego, odrazu upadliśmy na ziemię.
— Następnym, razem lepiej mnie poinformuj zanim, wydłubie ci oczy. — wyszeptałam mu do ucha, i właśnie wtedy, poczułam silne ręce, które podniosły mnie natychmiast z Willa.
— Dzięki, Aiden. — puścił mu oczko Blondyn.— są tu trzy pokoje, więc idźcie do któregoś, jestem zmęczony, całym dniem. Dobranoc Kruszynko.
— Dobranoc. — Wyszeptałam, nadal oburzona jego zachowaniem.

Rozglądałam się po korytarzu, i wybrałam pokój z numerem 3, niemal odrazu wbiegłam do niego i nie pożałowała bo, zauważyłam okno z widokiem na morze, to było coś pięknego, niestety moja samotność w tym pokoju, nie trwała długo, bo pewien dupek mi do niego wparował.
— Zgubiłeś się księżniczko? — powiedziałam do niego tym samym tekstem co powiedział do mnie kilka godzin temu.
— Stoisz w moim pokoju. — powiedział brunet
— Byłam tu pierwsza. — wywróciłam oczami. —po za tym gdzie jest napisane że należy do ciebie?.
— Spójrz za łózko. — puścił mi oczko, a ja natychmiast ruszyłam, aby spojrzeć co znajduję się za łóżkiem.

,,Aiden"

Ale to nie oznacza, że pokój jest twój. — skrzyżowałam ręce na piersi.
— Ale łóżko, już tak. — kąciki jego ust się podniosły, wiedząc że zaraz wygra, ale nie dałam mu tej satysfakcji.
— Nie wiem co zrobisz, ale ja się nigdzie nie wybieram Aiden. — uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym położyłam się na łożku, próbując dać mu do zrozumienia że zostaje. — Masz wolny pokój obok, więc jaki masz problem?.
— A taki, że ładny tu widok. — wskazał palcem na okno.
— Jeżeli nie będzie ci przeszkadzało moje towarzystwo, to zostań już bachorze. — wybuchłam śmiechem, z wyrazu jego twarzy.
— Dobra, ja pójdę się ogarnąć do łazienki.— powiedział, po czym odrazu wszedł do pokoju połączonym z łazienką.

Mijały wieki, jak Aiden się mył lub co kolwiek robił, chwyciłam książkę i zaczęłam czytać, gdy brunet wyszedł, spojrzał na mnie jak na wariatkę która czyta w nocy.

This is about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz