8.

270 10 0
                                    

Razem z Mayą, usłyszałyśmy kroki. Był to William, zestresowany całą sytuacją. Siedziałyśmy wtulone w kocu na kanapie, jedząc lody. Blondyn, obserwował moją twarz, próbując wyczytać jak sobie radze. Niestety w tamtym momencie moja twarz, była jak kamień. Chłopak jednak, nie poddawał się i wsunął się na małe miejsce obok mnie. Gdy Will się ugościł, założył swoje silne ramiona na moją szyję, wtedy byłam zbyt słaba i wyczerpana, aby nie oddać się jego uściskowi.

— Myślałam, że przyjadą wszyscy. — wymamrotałam, po cichu. Spoglądając na blondyna spod jego uścisku.
— Przyjadą, ale musieli coś załatwić. — pogłaskał mnie po głowie. — A raczej Aiden, z jakimś workiem. — po jego słowach, zastanawiałam się, dlaczego mu nie powiedział, jednak, długo nie mogłam nad tym myśleć, ponieważ, Maya usnęła mi na kolanach wydając z siebie chrapanie, sama była zmęczona całą sytuacją.

Oglądałam film z Willem, leżąc na jego klatce, wsłuchując się w bicie jego serca, chłopak głaskał mnie po głowie usypiając mnie, gdy już prawie zasnęłam, do domu wbiegł Miles z Aidenem, a ja niemal, odrazu podniosłam się z Willa, siadając obok, nie chciałam wyglądać na miękką chociaż taka byłam, pełna uczuć jednak dużo osób właśnie dostrzegało, Victorie Soreen z dobrego domu, bez komplikacji, a jednak prawda była inna. Byłam dziewczyną pełną pęknięć, którą nikt nie mógł rozszyfrować dopóki w moim życiu nie pojawił się Aiden Hacker, który wiedział wszystko.

Spojrzałam na chłopaka, który stał przed nami, poklepałam miejsce obok aby usiadł, nie musiałam robić tego dwa razy, niemal odrazu usiadł obok z Milesem.
— Jak się czujesz? — nachylił się Brunet do mojego ucha, abym tylko ja to słyszała.
— Jest lepiej. — odpowiedziałam, rzucając mu uśmiech. — Co wy na to aby zrobić, małą domówkę? — Powiedziałam, wesołym głosem, wiedziałam że to nie jest dobry pomysł ale, mogłabym na chwile odlecieć od moich myśli.
— Jesteś tego pewna Kruszynko?. — Powiedział Will, wbijając we mnie wzrok pełen zmartwienia. — Nie sądziłem że Victoria Soreen zada to pytanie. — zaśmiał się, lekko.
— Myśle, że to dobry pomysł. — Odpowiedzieli Miles z Mayą w tym samym momencie.
— Dobra to zadzwońcie, po kilku znajomych a my z Mayą, pójdziemy się przebrać. — Po tych, słowach, wstałam spoglądając na Aidena, który był zaciekawiony moim pomysłem, mimo tego chwyciłam Blondynkę, za nadgarstek i wbiegłyśmy do mojego pokoju.
— Wiem, że zrobiłaś to po to aby zapomnieć. — wyszeptała Maya.
— No, ja też wiem, ale powiedz mi mam się użalać? Płakać, wyć? Po tym wszystkim?. — wzruszyłam ramionami, było mi to już obojętne. Podeszłam do szafy dając Mayi, białą sukienkę. — Ubierz to, Milesowi opadnie szczęka. — zaśmiałam się, z jej zarumienionej twarzy.
— Dobra, dobra skoro ty mi coś wybierasz to ja tobie słoneczko. — uśmiechnęła się szeroko, po czym rzuciła się do mojej szafy. — Proszę, cię bardzo. — pokazywała mi, piękną niebieską sukienkę z wycięciem na plecach, wbiłam w nią wzrok, wiedząc co ma na myśli. — Aiden, teraz nie będzie wiedział na co patrzeć. — Zaśmiała się, głośniej niż ja chwilę temu, a ja chwyciłam poduszkę rzucając nią w jej twarz.

• • • •

Gdy, byłyśmy już przygotowane, obróciłam się ostatni raz w lusterku, po czym zeszłyśmy na dół, mój salon i kuchnia, była wypełniona ludźmi, których nie znałam ale gdy, tylko znalazłam się na schodach, pełno chłopaków spoglądało w moją stronę i Mayi, wtedy właśnie, wydarł się Miles.
— Maya, jest moja dla waszej wiadomości. — odrazu wtedy, odebrał ją ze schodów, zamykając ją w swoich wielkich ramionach, po czym wbijając się w jej różowe usta.
Natomiast ja, szukałam Aidena, który już mnie obserwował, gdy zauważył że go widzę, posłał mi uśmiech, A ja ruszyłam w stronę Bruneta, który trzymał już drinka.
— Nalejesz mi jednego?. — Powiedziałam, posyłając wielki uśmiech, ale nie dostałam odpowiedzi, jedynie jego oczy błądziły po moim ciele. — Aiden?. — Gdy, tylko wypowiedziałam jego imię, chłopak przeniósł wzrok na moją twarz.
— No co? Ładnie wyglądasz. — Wyszeptał, popijając drinka, a ja czułam jak moje poliki się rozpalają.
— Dzięki, ty też w miarę dobrze wyglądasz. — odpowiedziałam, chwytając drinka, którego mi przygotował, nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek, oddalając mnie od Aidena. Był to Will, trochę już podpity.
— Kruszynko, zatańczymy?. — Obrócił mnie, a ja, wybuchłam śmiechem. — Najlepszemu Przyjacielowi nie odmówisz prawda?. — Powiedział to, co kiedyś gdy, mu odmówiłam, ale dziś nie zamierzałam.
— Dobra, chodźmy. — nie musiałam, powtarzać dwa razy, chłopak nie umiał tańczyć w ogóle, modliłam się, aby nie zabił mnie przy tej okazji, śmiałam się, głośno a każdy klaskał gdy, wywijaliśmy na środku salonu, Will obracał mnie, podnosił a, gdy piosenka się zakończyła poliki mnie bolały od śmiechu. Natychmiast podbiegłam do kanapy przy którym siedzieli wszyscy, ważni w moim życiu, moi przyjaciele, którzy mimo wszytko byli przy mnie. Upadłam na kanapę, jęcząc z bólu. Odrazu chwyciłam za drinka, nawet nie wiem który to właśnie był. Wtedy uświadomiłam sobie że każdy się na mnie gapi.
— Co?. — zapytałam zdziwiona.
— Zadałem ci pytanie. — odpowiedział Miles, śmiejąc się z mojej reakcji.
— Mógłbyś, powtórzyć?. — uśmiechnęłam się, szczerym uśmiechem.
— Pytałem, czy chcesz zagrać z nami w butelkę czyli, prawda czy wyzwanie.
— O boże, jasne! — nie wiedziałam, na co się godzę pod wpływem Alkoholu, w moim organizmie.
— Nie wiem, co dziś jest z Kruszynką, ale podoba mi się ta wersja też. — Śmiał się William, po czym chwycił butelkę i zakręcił po raz pierwszy na stoliku. Butla kręciła się, przemijała wszystkich, kilka razy ale ostatecznie zatrzymała się na Milesie.
— Milesku, kochany, prawda czy wyzwanie?. — Zapytał Blondyn.
— Prawda.
— Wolałbyś być z jakąś sławną osobą czy z Mayą?.
— Odpowiedź jest prosta. — westchnął. — Wybrałbym Mayę, ponieważ nikt inny jej nie dorówna, a z sławną osobą mogą być komplikacje a tego nie potrzebuję. — uśmiechnął się w stronę swojej ukochanej, dając jej krótki pocałunek, po czym zakręcił butelką, która tym razem wypadła na mnie.
— Vic, prawda.. — nie dokończył, gdy tylko mu przerwałam.
— Wyzwanie. — uśmiechnęłam się szeroko.
— Usiądź, na kolanach Aidena, do końca gry. — odpowiedział William, mimo tego że on nie kręcił butelką, jak i szybko wybrałam wyzwanie, tak i szybko tego pożałowałam.
Wstałam, przesuwając się na kolana chłopaka, który siedział obok mnie. Chłopak trzymał mnie co jakiś czas za biodra, abym się nie ruszała. Gra, trwała a ja ciągle czułam jego rozpalający dotyk na sobie, aż chłopak zbliżył się do mojego ucha.
— Ruszysz się chociaż jeszcze raz, mocniej a nie wiem co ci zrobię. — po jego słowach pełno dreszczy przeszło po moim ciele, jednak wolałam się z nim podroczyć, ruszyłam się, aby chwycić butelkę, a jego ręce chwyciły mnie tak mocno, że mnie zabolało, jednak wyrwałam się z jego ucisku, pokazując mu środkowy palec, po czym ruszyłam w stronę mojego pokoju. Wchodząc po schodach, zakręciło mi się w głowię, ale zdążyłam chwycić się poręczy. Wbiegłam do pokoju, wyciągając paczkę papierosów, Marlboro czerwonych, po czym chwyciłam zapalniczkę, wychodząc z pokoju a wpadając do innego a raczej do pokoju Eileen.
Zamknęłam, cicho drzwi, siadając na łóżku odpalając papierosa, gdy tylko się odpalił również otworzyłam okno, przy którym stałam, gapiąc się w gwiazdy.
Zaciągłam się papierosem, wypuszczając z siebie dym, gdy nagle do pokoju wparował ten idiota Aiden.
Karmisz raczka?. — Zapytał, wbijając we mnie wzrok.
— Być może. — Odpowiedziałam, zaciągając się. — co ty tu robisz?.
— Will, kazał sprawdzić co robisz. — Westchnął, podchodząc bliżej, spojrzał się na mnie, po czym zabrał mi papierosa wywalając go przez okno. — Księżniczki, nie palą. — uśmiechnął się, a ja chwyciłam po paczkę, wyciągając następnego papierosa, niestety długo się nie nacieszyłam bo, ten debil złamał całą paczkę, zabierając mi także tego co miałam w ręce.
Idiota. — Wyszeptałam.
— Dziękuję, za to miłe przezwisko. — Szczerzył się do mnie, wywalając wszystko przez okno.
— Co ci to da, gdy sobie bym zapaliła, jutro bym tego błędu nie popełniła. — wbiłam mu palec w klatkę.
— Każdy już, wychodzi z twojego domu a Will razem z Mayą i Milesem zostają na noc, tak wymyślili. — Odwrócił się, chwytając klamkę drzwi. — Jeśli ci to nie będzie przeszkadzało to też zostanę.
— Możesz zostać. — Odpowiedziałam, bez zawahania, po czym ruszyłam w jego stronę, chwytając jego nadgarstek zaprowadzając go do siebie. — Nie masz wyboru jak spanie znów na połowie, chyba że wolisz spać z Willem. — Wybuchłam śmiechem, spoglądając na Aidena.
— Z tym Brudasem? Nigdy. — Wybuchliśmy jeszcze głośniej śmiechem.
— Słyszałem to Hacker!. — Wydarł się Will, z schodów, Aiden w tym samym momencie rzucił się na drzwi zamykając je na klucz.
— Aiden, możesz przebrać się, w dresy które zostawił tu Will. — wskazałam palcem na parę spodni leżących na pufie.
— Dobrze, ale tym razem idź się umyć, a nie żebyś zasnęła w ubraniach. — nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam w stronę łazienki.
Stwierdziłam, że wezmę szybki prysznic bo byłam już wykończona, całym tym dniem.
Natychmiast się rozebrałam i skoczyłam pod prysznic, puszczając letnią wodę, gdy miałam już wychodzić, usłyszałam Aidena, który kłócił się z kimś przez telefon.
— Nie obchodzi mnie to, nie wchodź do mojego pokoju, ja dziś nie wracam do domu. — nic więcej nie usłyszałam bo chłopak się rozłączył.
Szybko, wskoczyłam w piżamę, wychodząc z łazienki, ujrzałam chłopaka krążącego po pokoju.
— Coś się stało?. — zapytałam.
— Nie, myślałem że się utopiłaś. — Wiedział że, i tak nakryje go na kłamstwie, ale najwidoczniej był to temat o którym nie chciał rozmawiać. Dlatego rzuciłam się na łóżko, przykrywając się kołdrą, udając że nic nie słyszałam. Chłopak po chwili dołączył do mnie, cały czas milcząc.
— Dobranoc Aiden. — Wyszeptałam.
— Dobranoc Vic.

Tej nocy, nie spałam prawie nic tylko myślałam nad tym jak to wszystko się potoczy, nie wiedziałam czy jestem gotowa aby, zmienić swoje życie jeszcze bardziej.

————————————————————————
Witajcie w kolejnym rozdziale!
Postaram się wrzucić następny za kilka dni.

This is about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz