10.

323 13 11
                                    

Chłopak, podszedł do mnie zarzucając mi swoje ciężkie ramiona na szyje, po czym jedną ręką rozczochrał moje włosy, próbowałam się wydostać ale totalnie mi to nie wychodziło, Aiden, trzymał mnie mocniej, gdy tylko próbowałam się wyrywać.
— Idioto!. — krzyknęłam.
— Dziękuję księżniczko, za piękne słowo wobec mnie. — odpowiedział, po czym wybuchł śmiechem wypuszczając mnie z uścisku.
— Pierdol się. — odpowiedziałam ruszając w stronę swojego pokoju, miałam na sobie dresy i luźną koszulkę, było mi dość wygodnie dlatego stwierdziłam że przebieranie się nie ma sensu.
Gdy znalazłam się już w moim ciepłym łóżku i prawie zasypiałam, usłyszałam kroki które zbliżały się do mojego łóżka, byłam świadoma że chłopak nie śpi ale nie sądziłam że przyjdzie chociaż, trochę na to liczyłam.
— Vic, śpisz?. — zapytał, po cichu.
— Nie, bo mnie obudziłeś. — wyjęczałam, przecierając oczy. — Potrzebujesz czegoś?.
— Właściwie, chciałem tylko pogadać, jak tacy przyjaciele. — Uśmiechnął się szeroko, był to już drugi raz, gdy zobaczyłam jego szczery uśmiech, coraz bardziej podobał mi się ten widok.
Nie wiedziałam, że nimi zostaliśmy. — powiedziałam ukrywając swój uśmiech za poduszką. — ale skoro tak, to siadaj. — poklepałam miejsce obok mnie.

•••

Razem z Aidenem, rozmawialiśmy do późna a, gdy się przebudziłam zobaczyłam głowę chłopaka na moich udach, nie wiem jak to się stało że skończyliśmy w takiej pozycji, ale wyglądał uroczo, gdy był zmęczony, przyglądałam się brunetowi jeszcze przez pare minut, gdy nagle zadzwonił jego telefon, a jego ręka przesunęła się po moim udzie, natychmiast po moim ciele przeszło pełno dreszczy, jednak nadal skupiałam się na chłopaku, który chwycił telefon podając go mi, wciąż nie otwierając oczu.

— Kto dzwoni Vic?. — powiedział zaspanym głosem.
— Luke. — odpowiedziałam, stukając paznokciem w telefon. — odebrać?.
— Nie musisz, to nic ważnego. — wyjęczał, podnosząc głowę z moich ud. — jesteś strasznie wygodna. — Aiden położył swoją głowę z powrotem. — mogę tak jeszcze poleżeć?.

Zastanawiałam się co odpowiedzieć, bo czym dłużej na mnie leżał, tym bardziej miałam ochotę go pocałować, ale wiedziałam że to zły pomysł, on jest moim problemem w którym się gubię, nienawidziłam go za to.

—Vic? O czym tak myślisz?. — Aiden spoglądał na mnie z dołu, przywracając mnie na ziemie. — zadałem ci pytanie dobre 4 minuty temu.

— Aiden, myśle ze powinniśmy wstać. — zanim dodałam coś jeszcze zadzwonił mój telefon, po który sięgnął natychmiast brunet.
— To Maya. — powiedział międzyczasie ziewając. — Łap. — podał mi telefon, który ledwo złapałam, odbierając natychmiast telefon od przyjaciółki.

— Halo? Vic?. — odezwała się po cichu.
— Dlaczego mówisz szeptem?. — odpowiedziałam, pocierając oczy.
— Nie mów że zapomniałaś. — powiedziała, podnosząc lekko głos.
— O czym, miałabym zapomnieć?. — zapytałam.
— Dziś są urodziny mojej mamy. — westchnęła. — Będziesz? Wiesz o tym że je wyprawia i będzie mnóstwo osób, nie chce być tam sama, zaprosiłam też Milesa. — dodała, a mnie już pożerały wyrzuty sumienia, że zapomniałam o kobiecie która ratowała mi nie raz dupe.

— Oczywiście, że będę!. — powiedziałam. — o której?.
— Za godzinę. — odpowiedziała. — Weź ze sobą Willa, powiedziałam mamie że w końcu kogoś masz, dopytywała przepraszam!. — powiedziała w pośpiechu rozłączając się.

— Co za idiotka!. — rzuciłam telefonem na łóżko.
— Vic? Ja nadal tu jestem. — powiedział brunet. — Co się stało?.
— Maya powiedziała Liliann, że spotykam się z kimś, oraz że przyjdę z nim na jej urodziny!. — chwyciłam się za głowę. — A do tego wymyśliła sobie tego debila Willa!. — chłopak po mojej reakcji wybuchnął śmiechem. — Co cię bawi?.

This is about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz