5.

323 8 3
                                    

Tego poranka, obudziły mnie szumy fal, zapomniałam że znajdowałam się na morzu, podniosłam się przestraszona, że nikt nie dał kotwicy na dół, ale ku mojemu zdziwieniu znajdowaliśmy się na brzegu, prawdopodobnie ktoś, zawrócił łódką, jak spałam, natychmiast chwyciłam telefon aby, sprawdzić godzinę spojrzałam na ekran, i zobaczyłam 7 nieodebranych połączeń od mamy Mayi.
Odrazu wybrałam jej numer, i podeszłam na drugi koniec łódki, aby ich nie obudzić.

— Halo? Vic? — kobieta ewidentnie była, przestraszona, tym że ani jej córka ani ja nie odebrałyśmy. — Gdzie jesteście? Wszystko okej?.
— Dzień dobry, Lil przepraszam że nie odebrałam, ale poszłyśmy z Mayą na łódź taty. — powiedziałam, lekko przestraszona. — No.. i trochę wypiłyśmy, spędziłyśmy noc na łodzi, ale wszystko jest okej. — dodałam, jak najszybciej aby, Lilianna, się nie martwiła.
— Okej, rozumiem słońce, przekaż Mayi aby, wróciła już do domu, możesz wpaść razem z nią.
— Jasne, przekażę, ale dziś niestety nie wpadnę, muszę się przygotować, na różne testy i tak dalej. — zaśmiałyśmy się cicho.
— Dobrze, Dowidzenia kochana. — odpowiedziała, po czym się rozłączyła.

Oparłam się, o barierę łodzi, po chwili zdałam sobie sprawę, że nie jestem tutaj sama i raczej nie byłam odkąd tu przyszłam.
— Dzień Dobry, Aiden. — postanowiłam nie ignorować, chłopaka tak jak on potraktował mnie wczoraj.
— Cześć. — odpowiedział cicho, podchodząc w moją stronę.
— Dziękuję. — wyszeptałam cicho, odwracając
się w jego stronę.
— Za co? — skrzywił się, podchodząc bliżej.
— Za to, może że zawróciłeś łódką, i wywaliłeś kotwicę. — wyjęczałam zanim odwróciłam się w stronę wschodu słońca. — dlaczego tu siedzisz?. — zapytałam, ponieważ nie chciałam kończyć, tej rozmowy, miło było słuchać jego głosu.
— Nie mogłem, zasnąć, po za tym czekałem na wschód słońca. — podszedł do barierki, również się o nią opierając. — ale widzę że nie jestem, jedyny który je lubi. — Poprawił, włosa który, spadał mu na czoło, po czym odszedł.

A ja ruszyłam za nim, gdy doszliśmy do naszych przyjaciół, którzy spali nadal jak zabici, spojrzałam na Bruneta, który trzymał aparat w dłoni, pstrykając zdjęcia, trójce którzy spali do siebie przytuleni, wbijałam w niego wzrok, a on wywrócił oczami.
— No co? Taka mała zemsta, za wcześniej. — Kąciki jego ust, powędrowały do góry, a jego twarz była podświetlana przez słońce, wyglądał idealnie.
— Racja, mam pomysł, podaj mi wiaderko. — wskazałam palcem na wiadro, znajdujące się za mną, chłopak natychmiastowo mi je podał, przyglądając się z zastanowieniem co robię.

Podeszłam do krawędzi łodzi, napełniając wiadro wodą i ruszyłam w stronę, świętych śpiochów, spojrzałam ostatni raz w stronę bruneta, po czym oblałam ich, lodowatą wodą, a Aiden zaczął się głośno śmiać, gdy wszyscy natychmiast się podnieśli, krzycząc.
— Vic! Ty idiotko, jak cię złapie to chyba cie zabije! — Maya, spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem, po czym natychmiast ruszyła w moją stronę, wiedziałam że zaraz i William za mną ruszy więc, gdy uciekałam zdejmowałam ubrania, i dobrze że to zrobiłam bo w ostatnim momencie, silne ręce Willa mnie chwyciły, a w tle słyszałam głos Mayi, która krzyczała aby mnie wrzucił za łódź, brunetowi nie trzeba było powtarzać, dwa razy, podniósł mnie i wyrzucił.

Poczułam tylko zimno, oto czające moje ciało, wynurzyłam się, i spoglądałam na nich z góry, nie chciałam już tam wracać więc, zaczęłam płynąc w stronę lądu. Gdy znalazłam się na piachu, odwróciłam się w stronę łódki, na których widziałam schodzących na most tych moich zjebów, pokazałam im środkowy palec, śmiejąc się, mój dobry humor nie trwał długo gdy nagle zrobiło mi się słabo, podbiegła do mnie Maya, widząc jaka blada jestem kazała dać mi chłopakom, czyjąś bluzę, najszybszy był Aiden.
— Wszystko okej, Vic? — podała mi bluzę, którą założyłam niepewnie.
— Nic mi nie jest, tylko trochę kręci mi się w głowie. — odpowiedziałam, odwracając się, po czym ruszając w stronę, auta Aidena.
Rozdzieliliśmy się, bo każdy gdzie indziej zaparkował, szłam z Aidenem cały czas, w ciszy słyszałam jego kroki, i zdołałam się zorientować że, chłopak się zatrzymał.
— Wszystko okej?. — spojrzałam na chłopaka, który obserwował moją twarz.
— To ty mi powiedz, Victoria. — odwrócił wzrok, trzymając się za głowę. — widziałem, twoje blizny. — przyglądał mi się, a ja jemu, nie chciałam nic odpowiadać, dlatego zanim zebrały mi się łzy w oczach, odwróciłam się i odeszłam w stronę jego samochodu, wiedząc że i tak kiedyś mnie rozszyfruje.

This is about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz