List pierwszy

64 9 4
                                    

Najdroższy Willu

    Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze – przynajmniej na tyle, na ile się da, gdy jest się zwiadowcą. Słyszałam, że dostałeś przyjemny przydział w Seacliff. Cieszy mnie to, że trafiło Ci się to zaskakująco spokojne lenno, idealne po tak burzliwych latach. Zasługujesz na to, kuzynie, nawet jeśli pewnie spokój tego miejsca zaczyna Ci już działać na nerwy. Odpoczywaj, pływaj w morzu, opalaj się na plaży – po prostu baw się dobrze i korzystaj z młodości jak najlepiej. Oraz zaproś mnie do siebie na kilka dni, bo sama z chęcią zrobiłabym sobie podobne wakacje z dala od jakiegokolwiek dworu.

Tutaj nie działo się ostatnio nic ciekawego. Nawet spotkania rady za każdym razem przebiegają tak samo. Crowley kłóci się z Luciusem, Anthony narzeka na stan finansów, Martin na uzbrojenie, a ja mam ochotę rzucić w nich dokumentami. Jedyny pozytyw widzę w tym, iż lordowie zdecydowali się rozpatrzyć sprawę potencjalnego traktatu z Toscano na kolejnym zebraniu. Mam nadzieję, że uda nam się zawrzeć pokój, z chęcią ujrzałabym kobietę, z którą wymieniłam tak wiele listów. Beatriz wydaje się po prostu cudowna. Myślę, że też byś ją polubił.

    Ponadto możesz być dumny z tego, iż nie pokłóciłam się z ojcem, a jedynie powiedziałam mu spokojnie, że nie mam ochoty spędzać z nim czasu. Udało mi się jeszcze nie wywołać dzięki temu skandalu, a ludzie wierzą wciąż, że ja i ojciec pozostajemy bardzo blisko. W rzeczywistości jest to kłamstwo – nie raczył mnie nawet poinformować o zebraniu, dobrze, że ciocia Dexla była na tyle miła, by to uczynić. To naprawdę złota kobieta, nie wiem, jak poradziłabym sobie bez niej. Zresztą dobrze wiesz, co o niej sądzę, bo oboje mamy tak samo. Jest jak ta matka, której żadne z nas nie miało.

Czasem myślę, że jedyne, co trzyma mnie w tym kraju, to świadomość, że jeśli nie przejmę tronu, nie znajdzie się nikt, kto potrafiłby nim dobrze rządzić, a zarazem został zaakceptowany przez ludzi. Tylko Tobie wystarczająco ufam. I dlatego wiem, że zrzucenie na Ciebie tej niewdzięcznej odpowiedzialności jest zbyt okrutne, bym to zrobiła. Jednak gdybym miała rodzeństwo, bez większego wahania wyjechałabym jak najdalej. Uciekłabym z Araluenu, może na jakiś czas, a może na zawsze. Byle tylko nie czuć na sobie nieufnych oczu ojca, przekonanego, że nie potrafię poradzić sobie z rządzeniem tym krajem. Nawet nie wiesz, jak to boli. I dobrze, Twój ojciec zawsze Cię szanował i miał zaufanie do Twoich decyzji. Do moich również. Szkoda, że najwyraźniej nie idzie to w rodzinie.

Mam ochotę wyć. Lub krzyczeć. Przy okazji coś zniszczyć. Może stłuc kilka tych drogocennych kryształowych kielichów ojca. To byłoby jednak dziecinne. Wiem, że każde Twoje zadanie to poważna misja, od której mogą zależeć losy kraju, ale czasem myślę sobie, że pragnęłabym wziąć w nich udział, choćby po to, by skupić się na czymś innym niż próba nadążania za decyzjami króla, od których próbuje trzymać mnie z dala. Poza tym zawsze byliśmy dobrym duetem, czyż nie? Czasami wręcz wydaje mi się, że jesteśmy nie tyle kuzynami, ile bliźniakami. Nikt inny nie rozumie tak dobrze moich myśli i czynów. Tego, jak bardzo potrzebuję się wyrwać z tej męczącej monotonii.

    Słyszałam też o tym, że wraz z Nat, Alyss oraz Dexlą (a także zapewne Hipolitem) wyruszasz do lenna Norgate, by zbadać sprawę nagłego zachorowania lorda Syrona. Wszyscy mówią, że jest w tym przypadku coś dziwnego. Zapewne mają rację, inaczej Crowley nie wysyłałby Was po to, byście zbadali sprawę. Ja sama czuję pewien niepokój, w końcu czemu zawsze zdrowy, silny i nie tak stary jeszcze lord miałby nagle zachorować? W dodatku opaść z sił i leżeć przykuty do łóżka? Tacy ludzie zazwyczaj albo chorują krótko, albo padają nagle i umierają prędko. Nie spędzają tyle czasu w łożu, na skraju śmierci. I ta sprawa z czarnoksiężnikiem... Może i mimo tego, kim jesteśmy, niezbyt wierzę w ogólnie dostępną magię, ale całość brzmi... dziwnie. Niezależnie od tego, co naprawdę dzieje się w Macindaw, pamiętaj, by na siebie uważać. Rozwiążcie to szybko, Norgate to mroźne wygwizdowo... znaczy peryferie naszego jakże cudownego państwa.

Zawsze bawi mnie nieco to, jak rozdarty wydaje się Horace, gdy przebywam w zamku. A szczególnie, kiedy zbieram się do wyjazdu. Odnoszę wrażenie, że przede wszystkim pragnie podążyć za mną. Czy to z powodu pewnej sympatii, czy zbyt poważnie bierze do siebie tytuł „rycerza królewny” , nie wiem. Mimo wszystko pozostaje podwładnym ojca. Wiernym. I mimo że próbuje zdobyć ze mną jak najwięcej czasu, na przykład zapraszając na pikniki, jeszcze nigdy nie zdecydował się ostatecznie mi towarzyszyć. Trochę szkoda. A może nie? Nie jestem pewna. Uczucia są dziwne. W takich momentach tęsknię za Evi, z nią wszystko było paradoksalnie proste. Nie mam zamiaru jednak na niego czekać, nawet jeżeli uznam, że moje uczucia mają szansę stać się miłością. Jeśli nie będzie potrafił przeciwstawić się ojcu i postawić mnie na pierwszym miejscu, nigdy nie zaufam mu, że jestem dla niego najważniejsza. Że pewnego dnia nie zdradzi. Wiem, że to pewnie głupie, ale jak miałabym oddać wszystko, i to naprawdę wszystko, komuś, kto nie okazał mi całkowitej lojalności? Chociaż w tym jednym względzie? Gdyby chociaż wyjaśnił swe zamiary, wiedziałabym, na czym stoję i co czynić. Tymczasem chyba jednak nie warto się tak przejmować. Nie tylko on istnieje na tym świecie. Wręcz przeciwnie.

Wpadnij w drodze powrotnej, z chęcią ujrzę Cię po tak długiej nieobecności. Albo i wcześniej. Możesz wpadać wcześniej, oboje o tym wiemy. Wykorzystaj w końcu umiejętności, które Stwórcy Ci dali, zamiast zmuszać mnie do samotnego męczenia się ze stosami dokumentów. Koniecznie odpisz jak najszybciej i pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebował pomocy, jestem do Twojej dyspozycji.

    Pozdrów ode mnie Natalie, ciocię i Hipolita. Tęsknię za Wami, a to uczucie z każdym dniem jest coraz większe.
Jeśli wypchniesz Alyss przez okno, jakoś to upozorujemy na wypadek. Nie martw się. Wytrzymaj tam jakoś.

Twoja kuzynka

Evanlyn

P.S.

Mam zamiar zmusić Crowleya do tego, żeby pomógł mi zmodyfikować moją procę. Myślisz, że uda mi się to zrobić?

Ev

***

Trochę mnie tu nie było – powód dość prozaiczny, egzaminy dyplomowe. Okazuje się, że przygotowanie dyplomu z projektowania graficznego potrafi być naprawdę męczące. Teraz jednak wracam i dzisiaj wpadam z listem, a w najbliższym czasie dodam też kolejny rozdział (jest już prawie skończony).

Lordowie z MacindawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz