8. Sory za dzisiaj

80 5 0
                                    

-Nie zrozumiesz tego - powiedziałam.

-To postaraj mi się to wytłumaczyć. Po prostu powiedz co, czujesz - odpowiedział, a ja wzięłam głęboki oddech, by choć trochę uspokoić emocje, które wybuchały we mnie.

-Ja już chyba po prostu nie czuje. Za dużo jest tego wszystkiego. Mam ochotę mu pokazać wszystko, co stracił wczoraj, ale jednocześnie nie potrafię. Niby zamknęłam ten rozdział, ale dalej to cholernie boli i pewnie mi nie przejdzie tak szybko, ale czego mogłam się spodziewać, po zauroczeniu się w przyjacielu. Na dodatek po co mu Mówiłam, to co Kamil mi pisał - znowu wzięłam głęboki oddech

-Bo chciałaś sprawdzić, czy zareaguje tak jak ty na tą wiadomość - podsumował.

-Ale po co? Czego ja się spodziewałam, gdy on jest z inną - zapytałam chyba nawet samą siebie.

-A od czego istnieją rozstania?

-Ale ja nie jestem szmatą, by rozwalać kogoś związek - odpowiedziałam oburzoną.

-Ale ona jest - nawet się zaśmiałam, chociaż niezbyt mi było do śmiechu.

-Dobra nie ważne, po prostu muszę dać sobie czas z wychodzeniem na palarnie. Napiszę mu jedynie szybkie sory, żeby kontakt nam się nie urwał w złych emocjach - powiedziałam.

-Dobry pomysł - przytaknął mi.

Nie czekając ani chwili dłużej, wyciągnęłam telefon i szybkim ruchem włączyłam messengera. Moim oczom ukazała się nowa wiadomość od Adama, ale teraz zignorowałam ją. Teraz potrzebowałam na szybko napisać Tobiaszowi coś. Tak coś, bo jeszcze nie wymyśliłam co. Po chwili zastanowienia wystukałam zwyczajne sory za dzisiaj.

Dopiero teraz mogłam odpisać nowo poznanemu koledze.

Adam: Nieźle się dzisiaj bawiliście xD

Martyna: Tsa dzięki xD

Adam: To przez niego nie chciałaś, wychodzić dzisiaj?

Martyna: Po prostu nie miałam z czego zajarać, a zapomniałam, że mam jego peta

Adam: No dobra, a wrócisz jeszcze jak ci dam zapalić?

Martyna: Zawsze

Wyłączyłam telefon i popatrzyłam na kolegę.

-Odpisał? - zapytał.

-Adam, bo oczywiście Tobiasz nie, ale w co mu się dziwić mam, zachowałam się jak dzieciak - podsumowałam.

-A tam marudzisz. Wracamy do nich? - zaproponował.

-Ja wracam tam, gdzie stałam wcześniej, bo wiesz, że z Tobiaszem stać nie chce - odpowiedziałam.

-Wiem wiem - odrzekl.

-Ale i tak dopiero po lekcji, bo dzwonek już powinien być - zaśmiałam się lekko na myśl opóźnień dzwonków w naszej szkole.

Jednakże nie musieliśmy długo czekać, gdyż chwilę później usłyszeliśmy wszystkim dobrze znany dźwięk.

O dziwo z uśmiechem i to nawet niewymuszonym poszłam pod 3, gdzie miałam mieć historie. Michał serio potrafi zdziałać cuda, jeśli chodzi o zmianę emocji po rozmowie z nim na pozytywne.

Właśnie podchodziłam pod wskazaną klasę, gdy znowu humor mi się zmienił na 180 stopni. Ah no tak zbyt długo się uśmiechałam, więc ktoś jak zwykle musiał mi go usunąć.

Moim oczom ukazał się blond włosy chłopak, który szedł akurat do 4, która znajdowała się za moją salą.

Oczywiście nie mogło się skończyć na samym wyminięciu mnie, bo trzeba mi ten dzień zepsuć jeszcze bardziej, wiadomo.

Ostentacyjnie Tobiasz, popatrzył się wprost na mnie, a ja miałam ochotę zamknąć się w pokoju z opakowaniem lodów I jakimkolwiek serialem, byle by trwał długo. Również na niego popatrzyłam, a gdy to zrobiłam, to nie potrafiłam przestać, mimo tego, że bolało jak cholera, gdy widziałam, z jaką obojetnością na mnie patrzy.

Niby to tylko zwykłe spojrzenie, nie raz ktoś na mnie spojrzy i tak nie reaguje. Więc co w tym momencie było inne? Po prostu tak bardzo miałam ochotę zwyczajnie się przytulić, nie patrząc na to, co mi powiedział, ani na to, co się działo ostatnio. Bo tylko w jego ramionach czułam to ciepło i bezpieczeństwo. Sama świadomość, że on był zawsze przy mnie, była taka świetna. Ale no właśnie... był...

Chłopak już dawno przeszedł, a tym razem to ja stałam i próbowałam się zebrać w sobie, by jakkolwiek funkcjonować do końca lekcji.

◇◇◇

-O nie oszukałaś widza - zaśmiał się Adam.

-Jak mieć takiego widza, to lepiej nie mieć - odpowiedziałam pogodnym głosem.

Ta godzina pozwoliła mi jakoś się ogarnąć, bym nie wyglądała jak dziewczynka z depresją. Nawet o dziwo nie musiałam lecieć do łazienki, żeby tam się rozpłakać.

-Miła jak zwykle - dodał jakiś jego kolega.

-Wiadomo, a teraz poproszę o umówionego peta - odpowiedziałam.

-No dobra, skoro tak bardzo chcesz - podał mi jakiegoś boxa, po czym od razu się zaciągnęłam. On miał lepszy kolor i smak swojego vape.

-E spokojnie, bo się jeszcze uzależnisz - zaśmiał się.

-Od razu, że uzależnię, ja ci tylko liqiud chce ukrasc - odpowiedziałam w przerwie miedzy buchami.

-Też tak mówiłeś 3 lata temu - odrzekł.

-Ooo i jak tam raczek? - zapytałam żartobliwie.

-A bardzo dobrze, polubiliśmy się, miło, że pytasz - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem na taką odpowiedź. I może teraz cała palarnia znowu się na nas popatrzyła, ale teraz to również się nie liczyło.

Liczyć się dopiero zaczęło to, jak odkryłam, że on też się patrzy. Znowu poczułam małe igiełki wbijające się w głąb mojego organizmu. To było tak dziwne uczucie. Czujesz amunicję, która przebija cię od środka i ten wewnętrzny ból, który nie chce ustąpić, ale nie wzmaga się. Jest ciągle taki sam, że powoli się do niego przyzwyczajasz. W sumie nie wiesz, co z nim zrobić, więc starasz się przeczekać i powoli to zaczyna działać, ale psychika to zapamiętuje i nie czujesz się wcale lepiej.

Zrozumiałam, że będę teraz to czuć, zawsze, gdy będę go widzieć i nic mi nie pomoże. No może czas, ale jestem zbyt niecierpliwa na to. Stałam się masochistką, która chce to widzieć, ze świadomością, że to będzie boleć.

◇◇◇

Hej. Czemu mnie nie było? Nie wiem xD. Będę tu się pojawiać regularnie? Oczywiście że nie, bo moja wena robi bum. No to taki rozdział, dziękuję do widzenia, kocham was <333

Kocham xx

(909 słów)

Niedostępny [Tobiasz FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz