12. To po co to ciągniesz

41 1 3
                                    

Siedziałam na korytarzu szkolnym, czekając jak w końcu wybije 9, aby pójść już na tą próbę. Czas mi niemiłosiernie wolno płynął. Nawet nie miałam, z kim tego czasu przeczekać. Michał był na sali, szykując gitarę, a Adam zawinął do klasy, szykować wigilię. Nie chciałam już im przeszkadzać. Na dodatek miałam świadomość, że przy Mikolsie zapewne siedzi też Tobiasz, a na niego nie miałam jak na razie ochoty. Nie byłam jeszcze gotowa, na ciąg dalszy rozmowy z wczoraj. Za daleko i tak to wczoraj poleciało.

Włączyłam tiktoka, by choćby nawet z nudów poprzewijać tiktoki. oczywiście jak na złość akurat musiałam co drugiego tiktoka widzieć coś o związkach. Nawet ta aplikacja mnie nie lubi. Nie mając i tak nic do robienia, dalej przewijałam i co raz bardziej zagłębiałam się w smutku, że mnie to nigdy nie czeka. A na pewno już nie z nim.

Zostałam już z tym sama. Niby miałam ludzi wokół, ale przecież wiem, że dla nich też to już za dużo. Ostatnio ze wszystkim do nich przychodziłam, a nie chciałam ich wykorzystywać jak psychologów czy doradców.

Dużo osób przechodziło, widząc mnie, ale nie przeszkadzało mi już z wyłączonym telefonem, siedzieć i mieć głowę spuszczoną w dół, być bliską do płaczu. Mogli by nawet zobaczyć jak ryczę, teraz i tak by to nic nie zmieniło. Straciłam większość, a reszta pewnie się ze mną zadawała jedynie z litości. Michał był zwyczajnie za dobry dla wszystkich, był zbyt cenny, na słuchanie moich zmartwień. To teraz zostanie jedynie we mnie...

Poczułam jak ktoś trącił mnie ręką o ramię. Szczerze wkurzyło mnie to, ale może musiałam zostać wyrwana z tego stanu? Podniosłam głowę niezbyt przekonana i pociągnęłam nosem, bo poczułam jak katar zaczął mi spływać.

Byłam pewna, że wzrokiem odnajdę Michała albo resztę rap. W zasadzie się nie myliłam w pełni. Bo zobaczyłam nikogo innego niż Tobiasza. Teraz to nawet niezbyt się przejęłam tym widokiem. Co nie zmieniło tego, że trzymałam się twardo przy tym, że nie będę z nim gadać, a na pewno nie o wczoraj. Nic nie mówił, siadł obok mnie i po prostu się patrzył. Wiele ludzi przechodziło obok nas i wiedziałam, że patrzyli. To było wiadome i słyszałam szepty o nas. Nie miałam siły by się tym teraz zajmować.

- Wszystko dobrze? - zapytał w pewnym momencie, dalej nie spuszczając ze mnie wzroku.

Nie odpowiedziałam. Dalej siedziałam patrząc tępo przed siebie. Pękłam w końcu i nie dałam rady trzymać się.

-Marti? - znowu się do mnie zwrócił tylko tym razem dodał dotknięcie mnie w nogę co mnie już chyba w pełni obudziło, bo nie cofnął tą rękę.

-Możesz mnie zostawić? - zapytałam w końcu, nawet się na niego nie odwracając.

-Chciałem zobaczyć czy wszystko dobrze, bo wydawałaś się smutna - wytłumaczył, cofając rękę.

-Ty dużo chcesz, a potem wychodzi jak zwykle - odpowiedziałam, patrząc już na niego. Chciałam by popatrzył mi w oczy i to wyczytał.

-Dobrze wiesz jak było - dodał, co szybko przerwałam.

-Nie wiem i nie chce wiedzieć. Ty sam tego nie wiesz i nie wiesz co w zasadzie chcesz. Ja nie chcę być częścią twojej gierki i czekać jak w końcu ona czy ja ci się znudzimy i wrócisz do tej drugi. Po prostu mnie zostaw, bo niepotrzebnie mieszasz - powiedziałam, na co się zdziwił. Myślał, że po wczorajszym rzucę mu się na szyję i podziękuję za wszystko? Siedzieliśmy, patrząc na siebie. Nie miał najwyraźniej ochoty wstać z tego miejsca, więc ja to zrobiłam, zostawiając go zszokowanego. Nawet wczoraj nie zachował się tak.

Poszłam sama na salę wprost do Michała. Nie miałam zamiaru już siedzieć sama. Teraz to jego działka.

-O hej, gdzie się zgubiłaś wcześnie - zaśmiał się Michał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niedostępny [Tobiasz FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz