6. Pewnie się zakochał

85 3 1
                                    

I dalej nikt z nas nie wiedział co się dzieje z Tobiaszem. Minęło kilka godzin, a ja dopiero teraz skończyłam lekcje i mogłam pojechać do szpitala. Nie miałam pojęcia czy mnie tam wpuszczą i czy w ogóle znajdę miejsce w którym on się znajduje. Tak czy inaczej właśnie siedziałam w autobusie i zmierzałam w stronę najbliższego szpitala. Emocje trochę mi się uspokoiły podczas tych kilku godzin, przez co nie wyglądałam dalej tak źle jak wtedy. No przynajmniej ja tak uważałam, bo dalej miałam lekko czerwone oczy,  świadczące o płakaniu, ale mniejsza.

Oglądałam świat zza szyb autobusu, słuchając muzyki. Tą piękną chwilę przerwało powiadomienie o wiadomości z messengera. Niechętnie odpaliłam tą wiadomość i zobaczyłam że piszę Kamil. Był to chłopak z 4a, który również dość często wychodził na palarnie. Właściwie tam go poznałam. Nie miałam z nim jakiegoś wspaniałego kontaktu, bo byliśmy jedynie znajomymi którzy czasem z nudów popiszą ze sobą, ale dalej nie mieliśmy oporów by co jakiś czas integrować się na palarni.

Kamil: Ejj

Martyna: Nom?

Kamil: nie masz problemu do Tobiasza, że chodzi za rękę z jakąś dziewczyną?

Martyna: Czemu bym miała mieć problem, gdy oni są razem?

Kamil: A to wy nie jesteście razem?

Wyłączyłam odruchowo urządzenie, i pustym wzrokiem spojrzałam przed siebie. My wyglądaliśmy jak para? Będąc przyjaciółmi, bardziej niż on i jego dziewczyna? Co tu się właśnie stało? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.

Martyna: Jezu nie XD

Oczywiście musiałam dodać ,,XD", by uznał że się zaśmiałam, chociaż po tym wcale nie było mi do śmiechu. Miałam normalnie ochotę wyrzucić telefon przez okno. Może to dziwna reakcja na informacje, że ktoś myślał że jesteś z przyjacielem, ale ja dalej przeżywałam to że mu się podobałam, a takie sytuacje nie pomagały w zapomnieniu. Przecież ledwo co wczoraj się o tym dowiedziałam. O te kilka informacji za dużo dla mnie.

Droga nie zajęła mi długo. Co tylko co wsiadłam, a już musiałam wysiadać bo był mój przystanek. Nie musiałam jakoś dużo jeszcze chodzić, bo szpital dosłownie znajdował się na przeciwko mnie.

Pewnym i dość szybkim krokiem, podążyłam w stronę wejścia, gdzie znajdowała się recepcja. Od razu ją ominęłam, żeby nie słyszeć pytań kim jestem i do kogo przyszłam. Postanowiłam sama pozwiedzać sale, do momentu aż go nie znajdę. Jednakże w celu zrobienia tego, pojechałam windą na piętro gdzie owe sale się znajdowały.

Zaglądnęłam do pierwszego pomieszczenia I było ono puste. Plusem tego było to, że nie wpakowałam się do jakiejś z sali gdzie leży kompletnie mi nie znana osoba. Idąc dalej korytarzem, sprawdzałam inne pokoje, które w większości miały uchylone drzwi, przez co miałam ułatwione zadanie w poszukiwaniach. Za 15 razem, niestety musiałam już sama otworzyć wejście do nich. Lekko chwyciłam za klamkę, naciskając ją. Usłyszałam charakterystyczny pisk zawiasów, po czym na szybko rozglądnęłam się po pokoju. Niestety ktoś tam był i nie był to chłopak którego szukałam. Przestraszona wypadłam, otwierając na całą szerokość drzwi, przez co wpadłam na pielęgniarkę.

-Kim ty jesteś? Co ty tu robisz. Tu nie można wchodzić- zaczęła kobieta, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. W zasadzie mogłam wymyśleć, że pomyliłam sale, albo po prostu przechodziłam, ale teraz nie byłam na tyle wstanie przez szok, żeby cokolwiek powiedzieć.

-To moja kuzynka, przepraszam za nią - wtrącił się chłopak leżący na łóżku, co jeszcze bardziej mnie zbiło z tropu. Typa kompletnie nie znałam, a na dodatek przez przypadek wpadłam mu do sali i po tym wszystkim chce mi pomóc? Zbyt podejrzane to.

Niedostępny [Tobiasz FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz