Ostatnie moje zachowanie strasznie mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się, że coś takiego nawet pomyśle, nie mówiąc już o wypowiedzeniu tego. Tym bardziej w jego stronę. Tak szczerze z samą sobą, dopiero wtedy chyba zrozumiałam że to koniec. Był tyle czasu niedostępny - na jakimkolwiek komunikatorze i oczywiście w realu, że już przestałam czuć chęci wrócenia do tego co było. Nawet mimo jego wczorajszej reakcji, która sugerowała że dalej coś ma do mnie i o dziwo - coś pozytywnego. Po prostu dużo się od tamtego czasu zmieniło, z czego się cieszyłam. Przestałam mieć wyrzuty że to przeze mnie nie gadamy. Zrozumiałam że po prostu to on tak postanowił, a ja nie miałam na to wpływu. No może jedynie za bardzo się przy nim obracałam, co wyglądało podejrzanie, ale przecież to ja go znałam dłużej, niż ona. Jest to ciężkie, ale pewnie nie on ostatni, przez którego płakałam. Czas przeszły, bo już nie zamierzam.
To wszystko nie zmienia tego, że myślę o nim czasem, a nawet wiele rzeczy mi przypomina o nim, ale chyba już się przyzwyczaiłam, bo już tak nie boli jak wtedy. Musiałam się w końcu ogarnąć, bo będę go widziała jeszcze codziennie przez kilka lat. Tym bardziej, że on pewnie nawet o mnie nie myśli.
Jeśli natomiast chodzi o to pieprzone uczucie do niego, to w sumie sama nie wiem. Jakoś się nad tym nie zastanawiałam. To jedyna rzecz o której boję się myśleć, bo dobrze wiem, że to się skończy źle. Przestałam nawet sobie wyobrażać co by było, gdybym dalej z nim się zadawała, a jej by nie było...
Nienawidziłam tych myśli
Odkładałam ostatnie książki do szafki, z myślą że zerwałam się legalnie z 2 ostatnich lekcji, z tym historii na której miałam być pytana. Wiedziałam że ten chórek to był najlepszy pomysł. Tak w zasadzie było to 0 zaangażowania, bo śpiewać każdy umie, a nie chodziło w tym czy ładnie czy nie, a tyle plusów. Przekręciłam klucz i już miałam iść w stronę sali gimnastycznej, bo właśnie tam miała się odbyć przed ostatnia próba przed jasełkami, lecz zobaczyłam moje przyjaciółki, więc postanowiłam na szybko podejść i jeszcze chwilę z nimi pogadać.
Tak więc stanęłam obok i zaczęłam słuchać o czym gadają. Przez chwilę nawet nie zwróciły uwagi na mnie, ale pewnie mnie nie zauważyły bo podeszłam cicho.
-Też lubię to anime - wtrąciłam się w końcu, przez co popatrzyły się na mnie, niezbyt przyjaźnie.
-Oki i? - odpowiedziała.
-No i nic, po prostu o tym gadałyście, no to też chciałam się wypowiedzieć - odrzekłam, zdziwiona jej reakcją.
-Ale po co się wtrącasz, jak nawet z tobą nie gadamy - dodała kolejna.
-No ale przecież się przyjaźnimy, no to chyba normalne, że się odzywam - uśmiechnęłam się nieśmiało, na rozluźnienie atmosfery, ale to nie pomogło.
-No już dawno nie, jakbyś nie zauważyła - parsknęła, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć na to. Sama w głowie próbowałam na razie to wszystko poukładać.
-Ciągle wychodziłaś na tą palarnie i w ogóle nie gadałyśmy - wytłumaczyła, jakby wiedziała, że o to chcę zapytać.
-Jak ostatnio się was o to pytałam, nie miałyście problemu - wydusiłam jakoś z siebie.
-Wtedy tak o tobie nie mówili w szkole - odrzekła niewzruszona
-Jak niby? - zapytałam.
-Że zarywasz do zajętych - odpowiedziała - Cała szkoła tak mówi.
-Bo co przyjaźniłam się z zajętym? - powiedziałam pewniej, bo wkurzyło mnie to co mi powiedziały.
-Bo chciałaś się z nim lizać słoneczko - odpowiedziała.
CZYTASZ
Niedostępny [Tobiasz FF]
Fanfiction-Pamiętasz jak ci opowiadałem o Nikoli? - zapytał, a ja przytaknęłam - wczoraj się spotkaliśmy i... -Ii? - przeciągnęłam wyraz w zabawny sposób. -Jesteśmy razem I tak właśnie serce mi pękło