Chapter 9

157 15 12
                                    

Dzień za dniem Ezra poznawała tę szkołę, czując, że jest bardziej niezwykła niż początkowo zakładała. Po pierwszych tygodniach śmiało mogła stwierdzić, których nauczycieli wręcz uwielbiała, a od których wolała się trzymać z daleka. Tak samo już zdążyła upodobać sobie swoje ulubione przedmioty. Z pewnością podobała jej Transmutacja z profesor Weasley, chociaż była ona surową nauczycielką. Inaczej było z profesorem Binnsem, który swoim monotonnym głosem usypiał niemal całą klasę. Duch całkowicie nie zwracał na to uwagi, kontynuując wykład.

Profesor Howin robiła zbyt wielką aferę wokół istot, o których uczyła. Profesor Sharp z oczywistych przyczyn był ulubieńcem Ezry. Ale był jeszcze jeden nauczyciel, który zaintrygował Ezrę. Mianowicie profesor Hecat, która nauczała Obrony Przed Czarną Magią. Poza pierwszym razem, gdy zadała masę pracy domowej, tak później stawiała na praktykę. Uczniowie pojedynkowali się między sobą, a Ezra dopiero wtedy zrozumiała jak mało zna zaklęć.

- No cóż, kto ostatnio walczył? - spytała starsza czarownica. - A tak Natsai Onai z Gryffindoru i Rebecca Fairchild ze Slytherinu. Garreth Weasley i Ezra Crowley, zapraszam.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, nie wierząc, że w końcu wypadło na nią. Jeszcze nie zapoznała się dobrze z różdżką, a już kazano jej pojedynkować się. Z drugiej strony jej przeciwnikiem był Garreth... Chłopak posłał jej pokrzepiający uśmiech, więc sądziła, że nie może tak być źle.

- Powitanie - przypomniała profesor Hecat. - Zaczynajcie.

- Drętwota! - krzyknął Weasley, ale na szczęście Ezra w porę podniosła tarczę.

Sebastian przyglądał się temu pojedynkowi z zainteresowaniem i z pewną nostalgią. Pamiętał, jak w zeszłym roku on miał przyjemność pojedynkować się z nowym uczniem, a ten go wręcz powalił na łopatki. Chyba właśnie wtedy zaczęła się ich przyjaźń, której Ominis początkowo był przeciwny. Z czasem i on się przekonał do nowego ucznia. Zaczęło razem tworzyć pokraczne trio, pakujące się często w tarapaty.

Gdzieś nieopodal stał Ominis, niezbyt świadomy tego, jak przebiega walka, ponieważ jego różdżka nie mogła wyłapać każdego szczegółu. Podszedł więc do niego, lekko szturchając go łokciem, tak jak czasem to robił. Niewidomy ślizgon obejrzał się w jego stronę zamglonymi oczami.

- Chcesz czegoś, Sebastianie? - zapytał cicho, by nikt inny go nie usłyszał.

- Pomyślałem, że może chcesz, bym zrelacjonował ci pojedynek. - Sebastian wzruszył ramionami, ale przy Ominisie ten gest był bez sensu. - Jak kiedyś.

- Po żałosnych jękach Weasley'a mogę jasno określić, jak przebiega pojedynek - sapnął sarkastycznie Gaunt. - Może jeszcze poprowadzisz Ezrę Crowley do Krypty? - W ostatnim pytaniu zawarł tyle jadu, że Sebastian naprawdę poczuł się dotknięty.

- Ominis, jak możesz być przeciwko mnie? - odparł, spoglądając jak Ezra chaotycznie macha różdżką, co było naprawdę zabawne. - To, co się stało... Myślisz, że gdybym wiedział, że tak to się skończy, zrobiłbym to?

- To właśnie jest twój problem, Sebastianie. Nie myślisz nigdy nad konsekwencjami. I za każdym razem ponosi je ktoś inny. Tłumaczysz się szlachetnymi pobudkami, ale spójrz na rzeczywistość. My jesteśmy tutaj. Ich nie ma.

Oczywiście Ominis miał na myśli jego wujka Salomona, który zginął przez uśmiercające zaklęcie rzucone przez Sebastiana. Ann, która nie mogła pogodzić się z tym, co zaszło, zabrała ciało wujka i zniknęła z życia Sebastiana. Wydawało się, że raz na zawsze. Dopiero Ominis uległ pod namowami przyjaciela i zgodził się zorganizować ich spotkanie... A przebiegło ono tragicznie. Ominis nie był w stanie wybaczyć tego Sebastianowi, zresztą sobie samemu również. Ann obwiniała siebie, przez co odmówiła powrotu do Hogwartu. Nie było Salomona i... tamtego ucznia.

Ancient Magic | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz