Ezra siedziała na kanapie z podkulonymi pod brodę nogami. W dłoniach trzymała kubek z gorącą czekoladą, którą Sebastian przyniósł dla niej z kuchni. Pierwszy raz w życiu piła coś tak dobrego! Zwykle unikała jedzenia dużej ilości słodyczy, zwłaszcza czekolady. Ominis siedział tuż obok, bawiąc się swoją dezaktywowaną różdżką, czekał aż dziewczyna się uspokoi. Długo nie musieli czekać. Kilka minut później Ezra przestała płakać, w ciszy popijając czekoladę.
- Wierzyć mi się nie chce... Profesor Sharp to zrobił? - zdziwił się Sebastian. - Teraz rozumiem, czemu na zajęciach był taki nieogarnięty. Wyrzuty sumienia! Nic dziwnego, że kazał przekazać, że przeprasza. - Ezra odstawiła na ziemię kubek po czekoladzie, a gdy ponownie usiadła na kanapie, oparła głowę o ramię Ominisa. Serce chłopaka zabiło mocniej, ale na szczęście nikt tego nie wyczuł. - A ten auror... Doniesiesz na niego?
- Czy przypadkiem nie zasugerował, że wie coś o tym, co spotkało twojego wuja? - przypomniał niechętnie Ominis.
Rzeczywiście głos aurora wydawał mu się znany, aczkolwiek nie był w stanie przypisać go do osoby. Imię Sidonis również nic mu nie mówiło. Jednak ktoś o takiej pozycji sięgał po czarną magią, zasłaniając się jej skutecznością przeciwko czarnoksiężnikom? To była jawna hipokryzja. Jeżeli profesor Sharp miał jakieś podejrzenia względem młodzieńca nie powinien wykorzystywać Ezry jako przynęty, by później uraczyć ją veritaserum, a samemu coś zdziałać.
- Skoro unikałaś nas, bo przeraża cię styczność z czarną magią, oznacza to, że nadal się nas boisz? - zapytał Sebastian.
To pytanie zawisło między nimi w powietrzu. Cisza w żaden sposób im nie ciążyła, ostatnie wydarzenia sprawiały, że potrzebowali wytchnienia. Ciszy i spokoju. Ominis starał się w ogóle nie poruszać, gdy czuł ciężar jej głowy na ramieniu. Dziwne ciepło rozlało się w środku jego ciała, czując jej ciepło i obecność. Położył dłonie na kolanach, ściskając je mocno. Co się z nim działo? Dlaczego nie potrafił kontrolować swoich odruchów i ciała w pobliżu Ezry? Nawet Sebastianowi tak nie odbijało przy Aileen.
Chociaż, moment, stop. Sebastianowi odbijało na wiele sposobów. Początkowo manipulował Aileen, widząc w niej szansę na uleczenie Anne. A ta, choć była tego świadoma, pomagała mu, narażając własne życie. Takie miała dobre serce, pomagała ludziom wokół, nie oczekując nic w zamian. Może ta właśnie szczerość i dobroć sprawiły, że w którymś momencie w życiu Sebastiana poza Ominisem i Anne, pojawiła się także pewna Aileen Nightingale. A ona... Stała się jego obsesją. Po wydarzeniach z katakumb, jako jedyna pozostała przy Ślizgonie. On kręcił się przy niej niczym pies gończy, widząc w każdym rywala, nawet w Ominisie. Możliwe, że dochodziło między nimi do drobnej wymiany czułości.
Oficjalna deklaracja uczuć Aileen padła przed jej odejściem. A to zostawiło w sercu Sebastiana ogromną pustkę. Ominis nie chciał podzielić jego losu. Nigdy do siebie nie dopuszczał nikogo aż tak blisko. Penelope nie chciała się odczepić, zresztą tu nie było mowy o żadnych głębszych uczuciach. Sam nie potrafił okazywać uczuć, nie doświadczył miłości w domu, więc skąd miał brać odpowiedni przykład? Czy to co zaczynał czuć względem Ezry to było to samo uczucie, jakie odczuwał Sebastian względem Aileen? Ale to zaprowadziło go do bólu.
Czy on skończy tak samo?
Czy powinien pozwolić sobie na to, by to uczucie rosło w siłę, aż będzie w stanie je odpędzić lub odpowiednio nazwać?
- Nie uniknę czarnej magii, zostawia ona piętno na duszy i ściga cię przez całe życie. Jeśli się raz z nią zetkniesz, nie zapomnisz o niej. Może nie ja rzuciłam zaklęcia, ale nie mogę pozbyć się uczuć, jakie czułam, gdy Sidonis je rzucał. Jakby ludzkie życie nie było nic warte... - powiedziała Ezra, odsuwając się od Ominisa, by zaraz wstać i przejść się po Krypcie.
CZYTASZ
Ancient Magic | Ominis Gaunt
أدب الهواةPo wydarzeniach z zeszłego roku nikogo nie dziwi pojawienie się kolejnej uczennicy w Hogwarcie. Ezra Crowley musi spróbować dopasować się do sytuacji, w której się znalazła i sprostać oczekiwaniom wielu ludzi, w tym nauczycieli Hogwartu oraz nowych...