Chapter 56

110 7 16
                                    

Pani Lenore opatrzyła twarz Ominisa i Sebastiana, karcąc ich przy okazji za ich szczenięce wybryki. Zachowali się jak dwójka gówniarzy. Poppy z politowaniem patrzyła jak jeden syczy na drugiego. Gdy pielęgniarka zniknęła w swoim gabinecie, puchonka zwalczyła ochotę uderzenia ich różdżką po głowach. Nie rozumiała ich zachowania, a tym bardziej relacji, jaka ich łączyła. Od wakacji zdążyli być co najmniej dwa razy wrogami, albo się tolerować, albo znowu przyjaźnić. 

— Czy naprawdę muszę pytać, o co wam poszło? — zapytała niezadowolona Poppy, patrząc to na jednego, to na drugiego. — Od dłuższego czasu wam się przyglądam. 

Sebastian posłał długie spojrzenie Ominisowi, co ten drugi musiał wyczuć, ale nie odezwał się. Nie mieli nic na swoją obronę. Oboje dali się ponieść emocjom i rozpoczęli walkę, która faktycznie nie miała żadnego sensu, po prostu swędziały ich pięści i chcieli rozładować napięcie między sobą. Nie powiedzieli nikomu tego na głos, że walka była o Ezrę. Każdy z nich miał względem gryfonki zupełnie inne zamiary, jedne lepsze, drugie znacznie gorsze, ale czy powinni wtajemniczać w to i Poppy?

Puchonka nie wiedziała, co naprawdę wydarzyło się wtedy w Komnacie Mapy — dlaczego Aileen nagle zniknęła. Gdyby poznała prawdę z pewnością również wytykałaby Sebastiana palcami, obwiniając go. Sallow zerknął raz jeszcze na przyjaciela i wziął głęboki oddech, czemu towarzyszył ból. Jak na ślepego Ominis dość trafnie uderzył go tam, gdzie jeszcze długo będzie go boleć. Mimo to zebrał się na odwagę i spojrzał w ciepłe oczy Poppy, spodziewając się, że gdy wyzna prawdę, zobaczy z nich już tylko pogardę i nienawiść.

— Prawda jest taka.... — zaczął.

— To moja wina — przerwał mu Ominis, zaskakując go tym samym. — Pozwoliłem, aby zazdrość przyćmiła mi umysł.

— Nie, Ominis, wystarczy. — Sebastian szybko pojął, że Gaunt chce go chronić. Mimo wszystko. Pomimo różnic między nimi, kłótni, zawsze go chronił. Razem z Aileen ocalili go przed Azkabanem, potem Ominis nie pozwolił, by poniósł konsekwencje straty Aileen. Nawet teraz nie pozwolił mu upaść na dno. To był... prawdziwy przyjaciel. — Muszę to wreszcie powiedzieć. To, co spotkało Aileen to moja wina.

Poppy uniosła wysoko brwi.

— Chciałem wykorzystać starożytną magię Aileen, by uleczyć Anne z klątwy — powiedział cicho, po czym odetchnął głęboko. — To sprawiło, że Aileen ucierpiała i zapadła w długi, długi sen. Żyje, ale jest... poza moim... naszym zasięgiem. W Komnacie Mapy. — Nim Sweeting cokolwiek skomentowała, Sebastian kontynuował: — Poczekaj, Poppy, bo to nie jest najgorsze moje przewinienie... Żeby być większym bydlakiem, chciałem wykorzystać Ezrę, by odzyskać Aileen.

— Ezrę Crowley z Gryffindoru? — zapytała zdumiona.

Sebastian skinął głową, czując narastający wstyd. Jak mógł naprawdę planować zapłacić cudzym życiem? I to dziewczyną, którą kochał jego najlepszy przyjaciel? Nic nie zmienił się od zabicia Solomona. Był takim samym draniem.

— Ezra włada starożytną magią i chciałem poświęcić jej życie w zamian za Aileen, ale...

Coś huknęło w wejściu do skrzydła szpitalnego. Ominis podniósł głowę w kierunku hałasu, kiedy pozostała dwójka spojrzała w tę stronę. Stała tam Ezra. Po jej zaróżowionych policzkach płynęły łzy, a dłonie nadal sztywno trzymała przed sobą, jakby nadal trzymała tacę z zupą z Wielkiej Sali, którą przyniosła dla chłopaków. Wpatrywała się w twarz Sebastiana z takim bólem, niemal czując jak jej serce rozpada się na milion kawałków. Ufała mu! Wierzyła we wszystko, co mówił! A on tylko od początku nią manipulował.

Ancient Magic | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz