VII Rozdział

307 3 0
                                    



W niedziele, koło południa postanowiłam pójść do Dominika. Cały dzien spędziliśmy oglądając filmy i rozmawiając na różne tematy. Dużo się o nim dowiedziałam, na przykład to, że jego brat był starszy od niego o cztery lata, posiadał mój ulubiony klub na własność i był ogólnie bardzo towarzyski, a z Dominikiem miał jakąś nieopisaną więź. Z rodzicami prawie nie utrzymywał kontaktów, dlatego że ojciec widział jego przyszłość całowicie inaczej niż chciał sam Dominik. Narzeczonej nigdy nie miał, tylko przelotne romanse. Może właśnie ja jestem jednym z tych romansów? Eh, nie ważne.

Modelem został w wieku osiemnastu lat i jest nim do teraz, a zawód nauczyciela to po prostu taki dodatek. Jest uczulony na truskawki więc od razu sobie to zapamiętałam. Lubił samotność i spokój dopóki nie poznał mnie... Tak powiedział. 

 Cieszyłam się, że się tak otworzył przede mną, szczerość zawsze była dla mnie najważniejsza, ale jednak miałam przeczucie że jeszcze coś przede mną ukrywa. O sobie również mu opowiedziałam, zwłaszcza o mojej relacji z Mateuszem, bo to go najbardziej dręczyło. Ucieszył się, kiedy mu powiedziałam, że nic intymnego nas nie łączy. Temat o rodzicach pominęłam, to za wcześnie żeby się w to zagłębiać. Leżeliśmy tak do wieczora i serio pomyślałam, że może nam się udać. Dogadywaliśmy się, oczywiście kiedy mnie nie wkurzał. Był jeden problem, szkoła. Co będzie jak ktoś się dowie? Albo czy mam powiedzieć moim przyjaciołom prawdę o nas, a może jednak przed nimi również to ukrywać? Jakoś sobie tego nie wyobrażałam. Uznałam całą relację, za próbę od życia. Co będzie, to będzie... Jedynie postawiłam sobie warunek, iż nie mogę się w nim zakochać. Nie byłam pewna czy mi to wyjdzie, ale chciałam spróbować. To i tak dopiero początek, a niczego sobie nie obiecywaliśmy.

 Zbliżał się wieczór i czas pójścia do domu. Dominik oczywiście nalegał, abym została na noc, ale definitywnie odmówiłam. I tak miałam stresa przed jutrem, bo będziemy musieli się spotkać na gruncie pod nazwą " Nauczyciel i uczennica". Pożegnałam się z moim profesorkiem i zeszłam do siebie. Kiedy weszłam, Mateusz akurat wychodził ze swojego pokoju.

- Hejka, jadłeś coś? - zapytałam, bo zgłodniałam a Mati zawsze robił jakieś pyszności.

- Hej. Jadłem, zrobiłem tortille to odgrzej sobie jak masz ochotę. Byłaś u niego?- zadał pytanie, którego się bałam. Nie chciałam go okłamywać więc powiedziałam prawdę.

- Tak, trochę pogadaliśmy, zjedliśmy obiad i oglądneliśmy film.

- Wika... To nie poszło wszystko za daleko?

- Ale co?

- No nasz zakład. Wydaje mi się, że za dużo czasu z nim spędzasz, a to może się źle skonczyć. - powiedział, a ja dopiero po chwili załapałam o co chodzi. On myślał, że dalej bawię się w zakład?

- Ale Mati, przecież mówiłam Ci, że zakład nieaktualny. Ja po prostu się z nim spotykam, raz na jakiś czas. 

- To nie miało tak być. Ta relacja nie ma sensu. Znaczy, ja widzę, że mu chyba serio na tobie, w jakiś tam jego pokręcony sposób, zależy. Jednak nie oddawałbym się tym emocjom, na twoim miejscu.

- Spokojnie, panuje nad sytuacją. Chyba... Nie ważne. Chcę zobaczyć do czego mnie to poprowadzi, a nie zrezygnuję z niego tylko dlatego, że jest starszy. - oznajmiłam, wiedząc, że nie to mam na myśli. Podeszłam do blatu, na którym leżały tortille i przełożyłam dwie na talerz, aby podgrzać je w mikrofali.

- Dobrze. Pamiętaj, nie rób niczego, na co ja bym Ci pozwolił. - zaśmiał się. Głupek, myśli że prześpię się z Dominikiem tylko dlatego, że tak by mi kazano? 

- Wiem, wiem. Nie jestem głupia. Nie to co ty. Nie rozpowiadaj tylko tego nikomu więcej. To tajemnica.

- Twój sekret jest bezpieczny, luz. Kibicuję Ci. - pokazał kciuki w górę i poszedł usiąść na kanapę. - A co zrobimy z tymi kwiatami? Lekko mnie już od nich dusi. - powiedział, a ja rozejrzałam się wkoło i popatrzyłam na wszystkie bukiety od Dominika. Szkoda było mi je wyrzucać...

ProfesorekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz