Rozdział 9

1.3K 46 71
                                    


Od akcji z ojcem JJ'a minął ponad tydzień, który o dziwo udało się nam wszystkim spokojnie przeżyć. Głównie pływaliśmy, kilka razy popłynęłam z Sarah, JJ'em i Johnem B na ryby. Jeździłam na motorze, byłam na plaży z Topperem i Kelcem, wszystko wracało do normy, co niesamowicie mnie cieszyło.

- Piwko ? - obok mnie pojawiła się Sarah, z dwoma puszkami w ręce - Uwielbiam te ogniska - westchnęła.

- Ja też - wzięłam łyk alkoholu - Dzisiaj jest jakoś spokojniej mam wrażenie.

Nikt nie tańczył, ludzie siedzieli grupkami wokół ognia, rozmawiali, śmiali się, niektórzy się wygłupiali. Muzyka grała ciszej niż zazwyczaj. Było całkiem przyjemnie. Wzięłyśmy przykład z innych, oparłyśmy się o konar drzewa i zaczęłyśmy rozmawiać o niej i John'ie B, bo wczoraj się pożarli o to, że Sarah boli kręgosłup od materaca. Lubiłam słuchać ich kłótni, bo zachowywali się wtedy, jakby mieli po osiemdziesiąt lat i przynajmniej połowę z tego przeżyli jako małżeństwo. Sarah jest uparta, dlatego nie dawała brunetowi się przegadać, stanęło na tym, że załatwiali wieczorem nowy materac.

- Sarah John B cię szuka - obok nas pojawił się JJ - Poszedł gdzieś tam - wskazał palcem w stronę oceanu.

- Pewnie chodzi o materac - westchnęła kierując się w tamtą stronę - Znajdę cię później i dokończymy tą rozmowę!

- O czym gadałyście?

- O materacu i Johnie B - wyrzuciłam pustą puszkę do worka na śmieci - Co tam? Wczoraj wieczorem zniknąłeś.

- Miałem robotę - wzruszył ramionami - Miło, że za mną tęskniłaś - głupio się uśmiechając, objął mnie ramionami w talii i przyciągnął bliżej siebie - Udało ci się skleić ten zbiornik?

- Tak - uśmiechnęłam się - Na wszelki wypadek cały okleiłam izolatką - na moje słowa parsknął śmiechem - No co, bezpieczeństwa nigdy dość.

- Maybank bierz łapy od mojej dziewczyny - znałam ten głos aż za dobrze, nie musiałam się odwracać, żeby zobaczyć kto to mówi - Nie powiedziała ci jeszcze ?

- JJ ... - zaczęłam, gdy zobaczyłam jak na mnie patrz.

Nie dał mi dokończyć, zabrał dłonie z mojego ciała i ruszył w stronę brzegu.

- Co ty odwalasz Rafe?! Nie wróciliśmy do siebie, przestań kurwa kombinować! Zajmij się sobą i swoją prawdziwą dziewczyną na litość boską! - wydarłam się patrząc mu prosto w oczy - Powiedziałam ci, że do siebie nie wrócimy, daj spokój.

Biegiem ruszyłam za JJ'em, który szedł cholernie szybko, przez co był już dość daleko od ogniska. Nie wiedziałam, dlaczego aż tak się wkurzył, w sensie ... bardziej zrozumiałabym, gdyby zaczął na niego krzyczeć, czy coś.

- J czekaj! - krzyknęłam ponownie - No zaczekaj - złapałam go za ramię.

- Powiedziałaś, że z nim rozmawiałaś, nie że do siebie wróciliście! - wydarł się wyrywając ramie z mojego uścisku.

- Nie wróciłam do niego! Powiedziałabym ci przecież! Nie wróciłam do Rafe'a, więc nie masz prawa tak odchodzić, nawet ... - nie dokończyłam, bo złapał moje policzki i wpił się w moje usta.

***

Uwierzyłem mu, gdy to powiedział, bo Ri powiedziała mi tylko, że z nim rozmawiała, nie powiedziała o czym, ani kiedy. Wkurwiło mnie to, bo mówiła, że nie żałuje, że zerwali, bo zrobiłem sobie nadzieję. Dlatego cholernie mi ulżyło, gdy powiedziała, że skłamał, ale ona nadal nie rozumiała dlaczego mnie to wkurwiło, nie wiedziałem co powiedzieć, więc zamiast tego coś zrobiłem.

I'm here / JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz