Rozdział 17

999 41 27
                                    


Dawno mnie tu nie było ... Ten rozdział bardzo mi się nie podoba, ale siedziałam nad nim miesiąc i szło mi to bardzo opornie. Mam nadzieję, że kolejny uda mi się szybciej napisać. Miłego czytania <3

- To jest bardzo zły pomysł - zaczęła Sarah, gdy weszłyśmy na plaże - Wręcz okropny, nie powinnaś ...

- Sarah - przerwałam jej szybko - Chcę się zabawić, a Barry organizuje imprezę, i tak miałam się z nim spotkać na piwo.

Prawda jest taka, że potrzebuję się upić i zabawić. Jestem zła, a nie powinnam być zła, nie mam do tego powodu, dlatego trzeba to jakoś ogarnąć. Na dodatek cały czas myślę o takim jednym idiocie, a nie powinnam o nim myśleć, a właściwiem to powinnam, ale nie w taki sposób, w jaki myślę. Cały czas widzę jak się całuje z tamtą laską, to jest naprawdę męczące na dłuższą metę.

- To jest po prostu zły pomysł - westchnęła - Musimy ustalić kilka zasad - zatrzymała się, co i ja zrobiłam - Nic nie bierzesz, nie jarasz, nie palisz. Alkohol z umiarem, faceci ... nie zakażę ci się bawić, bo wiem że JJ cię zra ... nie patrz tak na mnie. Nie chcę po prostu, żebyś potem żałowała.

- Nie będę żałować, praktycznie nigdy nie żałuję tego co robię - ruszyłam w stronę grupy ludzi i muzyki - Po prostu ... daj mi odpocząć. I nie mówmy o JJ'u, już wiem jak to rozwiąże, wiedziałam żeby z nim nie ... nie zakochałam się, a to najważniejsze. W sensie kocham go, ale nie tak jak ... no wiesz.

- Wiem - mruknęła doganiając mnie.

- Riley najpiękniejsza kobieto na ziemi - szeroko się uśmiechnęłam, widząc machającego do mnie Barry'ego - Chodź tu, przedstawię ci przyjaciół!

Sarah zobaczyła jakąś swoją znajomą, więc do niej podeszła, a ja ruszyłam do mojego ulubionego dealera. Od razu przedstawił mi swoich przyjaciół, trzech chłopaków, z czego jeden ... no ja mam ewidentną słabość do blondynów, a ten ... ten wygląda jak pieprzone arcydzieło. Wypiłam z nimi ... dość sporo wypiłam.

- Riley - zwrócił się do mnie Aaron. No gość jest przystojny jak diabli - Chodź - wystawił do mnie dłoń.

- Barry czy mogę zaufać, że twój kumpel nie zadźga mnie gdzieś w krzakach?

- Wydaje mi się, że nie ma przy sobie noża, ewentualnie cię udusi - głupio się uśmiechnął.

- Gdzie idziemy? - zapytałam, łapiąc jego dłoń.

- Tańczyć - szeroko się uśmiechnął, ukazując swoje idealnie białe i równe zęby - Mam nadzieję, że potrafisz, bo ...

- Proszę cię - przerwałam mu - Oczywiście, że umiem tańczyć.

Uwielbiam towarzystwo, w którym obraca się Barry, ci ludzie niczym się nie przejmują, żyją sobie powoli, tak jak są i jakoś im płynie czas. Dzisiaj tutaj są tylko tacy ludzi, tańczą, śmieją się i chleją. Nie gadają na poważne tematy, nie przejmują się przyszłością, żyją tym co jest tu i teraz, podoba mi się to.

- Barry mówił, że będzie tu była Cameron'a - ułożył dłonie na moich biodrach - Nie mów, że to ty?

- Nie mówię - uśmiechnęłam się, co i on uczynił.

- Czyli jeśli teraz zrobię to - nachylił się i złączył nasze usta. To jest dziwne i nie wiem, czy mi się to podoba - To ktoś mnie zastrzeli? - mruknął w moje wargi.

- Póki co jeszcze stoisz, chyba że mam zwidy - szerzej się uśmiechnął - Chociaż on może wylecieć z tamtych krzaków na przykład i nas zadźga.

I'm here / JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz