Chociaż było ciemno, zauważyłam Hailie i Dylana. To nie było do mnie tylko do niej. Tylko co teraz zrobić? Wyższa postać zeszła na dół a niższa jakiś czas później poszła za nią. Podeszłam do schodów i przyglądałam się akcji. Zauważyłam na dole oprócz Dylana i Hailie, trzy osoby, dwóch niemal identycznych chłopaków, u których jedyną różnice, która zauważyłam na pierwszy rzut oka, był mały, czarna kolczyk, w brwi jednego z nich i jednego starszego od nich mężczyznę. Był bardzo elegancko ubrany(wyglądał jakby urwał się z jakiegoś spotkania, co mogło być prawdą) i miał włosy zaczesane do tyłu. To musiał być Vincent. A ci dwaj to pewnie Shane i Tony, nie przewidziałam że będą do siebie aż tak bardzo podobni, musiałam najpierw dowiedzieć się, który ma . Usłyszałam głos Dylana.
- Musicie być ostrożniejsi, chyba że chcecie wyjawić wszystkie sekrety naszej małej siostrzyczce. - to również było skierowane do Hailie.
- Nic nie słyszałam, naprawdę. - zaczęła mówić.- Zatrzymałam się na schodach, aby nie przeszkadzać. - miałam zamiar odrazu zejść oraz pomóc Hailie coś wskórać bo może Will by tędy przechodził i mnie nakrył że to jednak ja jestem podsłuchiwaczką, co to by było za wrażenie na nowej rodzinie?
- W porządku. Czekałem na ciebie i Adele. - na dźwięk mojego imienia aż się wzdrygnęłam. - Czy mogłabyś pójść po nią do jej sypialni i poprosić żeby tu zeszła? - Teraz mam tylko dwa wyjścia: albo uciec do sypialni i udawać że właśnie się obudziłam, albo tam do nich zejść.
- Dobrze - odpowiedziała, wtedy dopiero opuściła wzrok z chłodnej, kamiennej twarzy najstarszego, ponieważ zawiesiła go na nim aby przekonać go o swojej niewinności. Pamiętam że w domu tak czasami robiła jeśli coś przeskrobała.
Ja spanikowana uciekłam do sypialni jak najciszej potrafiłam i usiadłam na łóżko. Hailie zapukała do drzwi, a ja zgodnie z moim planem wyszłam na to że byłam czymś wcześniej zajęta. Zeszłyśmy obie na dół, gdy tylko przekroczyłyśmy ostatni schodek rozległ się głos Vince'a:
- Chciałbym z wami porozmawiać, pozwólcie za mną.
Zaprowadził nas do biblioteki, była bardzo ładnie urządzona, było w niej bardzo wiele regałów wypełnionych od góry do dołu książkami. Na środku stało duże pianino, na którym stało jakieś zdjęcie. Vince wskazał nam kanapę a sam zajął fotel.
- Przykro mi z powodu śmierci waszych bliskich. - jego głos był wyprany z wszelkich emocji. Przez to nieco posmutniałam, ponieważ jakiś czas temu o tym trochę zapomniałam, teraz ta prawda mnie wręcz uderzyła w serce, ale nie mogłam się przy nim popłakać. Bo za jakie dziecko bym została uznana. - Jak się czujecie?
- Dobrze. - odpowiedziała Hailie nieco zachrypniętym głosem
- Nie najgorzej.
- Jestem świadomy tego że sytuacja w której się znajdujecie jest dość trudna, obawiam się że nie mogę jej wam zbytnio ułatwić. - zapowiedział po czym zaraz dodał. - Zrobię co mogę oczywiście ale czeka was wiele zmian na które powinnyście zostać przeze mnie przygotowane.
Jeszcze więcej? Co? Może pozamyka nas w sypialniach jak jakieś roszpunki? Albo zmusi do sprzątania jak kopciuszka? Nie wierzę że buty które miał idealnie błyszczące, wypastował sam.
- Po pierwsze chciałbym zapoznać was z ogólnymi zasadami funkcjonowania tego domu. W naszej rodzinie najbardziej dbamy o prywatność i bezpieczeństwo.- tu zaakcentował że te dwie rzeczy są dla nich bardzo ważne i nie mogą być naruszane. - Chcę żebyście wiedziały że cała nasza posesja jest ogrodzona. Nasz dom jest obserwowany dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Dodatkowo na noc są wypuszczane psy. To ważne abyście nie wychodziły o tej porze na dwór bez poinformowania któregoś z nas. Nie żebym myślał że będziecie myślały o ucieczce stąd, rzecz jasna.
Znowu zamilkł a ja próbowałam być bardzo poważna, a Hailie z tego co zauważyłam, neutralna. Nie zamierzałam wychodzić w nocy nawet ze swojego pokoju jeśli się da. Bałam się dość ciemności, a szczekanie psów, które wątpię by były małymi uroczymi Yorkami bądź Shi tzu, ten strach spotęgowały.
- Najpierw chciałem zorganizować wam nauczanie indywidualne, tutaj w domu...
Och, a więc jednak roszpunki.
- ... Jednak ostatecznie podjąłem decyzję o zapisaniu was do szkoły. Jest to prywatne liceum, z bardzo wygórowanymi standardami. - Tutaj spiął ręce i przekrzywił głowę wpatrując w nas te chłodne, mrożące krew w żyłach oczy. - Wasze dotychczasowe wyniki są odpowiednio wysokie, więc spodziewam się że szybko nadrobicie ewentualne braki. Gdyby okazało się u którejś z was że jest inaczej natychmiast przychodzi ona do mnie, a ja zatrudniam jej prywatnego nauczyciela, który jej w tym pomoże. Do tego liceum uczęszczają również Tony, Shane oraz Dylan. Ich zajęcia odbywają się w osobnym skrzydle ale zapewne będziecie widzieli się podczas przerwy na lunch. Będą oni również odpowiedzialni za wasz transport z i do domu, chyba że zostanie to ustalone inaczej.
Czy na razie wszystko jest dla was jasne?
Pokiwałyśmy obie głowami godząc się na dojazd na codzienne zajęcia.
- Nie wymagam od was niemożliwego, dziewczyny. Istotne jest to żebyście wiedziały o tym, że gardzę głupotą i bezmyślnością. Mam nadzieję że jesteście inteligentne nie tylko na papierze, więc liczę że będziecie się trzymały z dala od kłopotów. Nie sądzę abym musiał wspominać o zakazach oczywistych, takich na przykład jak brak używek. Czy jednak muszę, Adele, Hailie?
Jego spojrzenie mnie przeszywało więc odpowiedziałam cichym ,,nie" i odruchowo przełknęłam ślinę.
- Dobrze, z pewnością, Hailie, zgodzisz się ze mną że w wieku czternastu lat twoje życie towarzyskie powinno zostać odpowiednio ograniczone. Nie zabronię Ci bez powodu weekendowego wyjścia z koleżanką, ale nie sądzę żebyś była w odpowiednim wieku na umawianie się na randki z płcią przeciwną. Wierzę że rozumiesz o czym mówię. Dlatego za każdym razem, gdy będzie planowała wyjście, nie zapomnij poinformować któregoś z nas o miejscu spotkania, jego czasie i osobach ci towarzyszących. Nie chodzi o kontrolowanie ciebie tylko o twoje bezpieczeństwo. A co do ciebie, Adele. - przeniósł wzrok na mnie - masz podobne uprawnienia do Hailie.
Rozumiemy się?
- Tak.
Jestem ciekawa jego miny jakbym mu powiedziała że jestem lesbijką(choć nie jestem ale ciekawi mnie jego reakcja). Co? Zabronił by mi mieć jakich kolwiek przyjaciół i przyjaciółek? A może bym miała te nauki indywidualne?
- Ze względu na kompletnie różne plany dnia, rzadko kiedy udaje nam się wspólnie zasiąść przy stole do posiłku. Nie powinno być to jednak dla was przeszkodą w spożywaniu regularnych śniadań, obiadów oraz kolacji, które codziennie są przygotowywane przez naszą pomoc domową. - pomoc domowa... Wiedziałam że są bogaci ale ten stopień bogactwa wydawał mi się dużo wyższy niż podejrzewałem.- Z tego co mi wiadomo, żadna z waszej dwójki nie ma żadnych alergii, ale możecie poinformować ją o preferencjach smakowych. W granicach rozsądku oczywiście. Jeśli będziecie
potrzebować produktów spożywczych bądź higienicznych, wpiszecie je na listę, która wisi w kuchni na drzwiach lodówki. Eugenie systematycznie ją realizuje.
Kiwnęłam głową.
- Powinnyście zwracać szczególną uwagę na swoje media społecznościowe. Prosiłbym, aby wasze ustawienia prywatności były przez was dokładnie przemyślane, jak również to co na nich publikujecie.
- Mamy tylko po koncie na bookstagramie - oznajmiła Hailie
- Słucham?
- Na to konto wrzuca się recenzje przeczytanych książek. To takie jakby hobby związane z czytaniem. Obserwuje nas całkiem sporo osób. Polecamy im najlepsze i najciekawsze według nas książki i powieści. - odpowiedziałam zanim Hailie zdążyła coś dodać, chciałam abyśmy zostały dobrze zrozumiane. Moja siostra pokiwała głową. Na kamiennej twarzy Vincenta przemknęło coś co można by nazwać lekkim uśmiechem ale nie można być pochopną.
- W porządku.
Okej, jak w porządku to w porządku. Zakończmy szybko tą rozmowę bo mój opiekun zaraz wypali we mnie dziurę swoim samym wzrokiem.
- Myślę że jesteście na tyle duże żeby wiedzieć co dla was dobre, dlatego puki nie potrzeba, nie będę ingerował się w każdą część waszego życia. Poradzę wam jedynie abyście kładły się spać o rozsądnych porach. Powinnyście być w ciągu dnia wypoczęte. Nie zostawiajcie nauki oraz prac domowych na ostatnią chwilę, w tej szkole to nie przejdzie.
Telefon mojego brata zawibrował ściągając na siebie na chwilę uwagę która została odrazu przywrócona na nas.
- Nie chciałbym zabrzmieć nieprzyjemnie, więc wspomnę o tym raz. Nie toleruję braku szacunku i bardzo nie lubię kłamstwa. Pamiętajcie o tym.- skinęłam głową ale myśląc że tym to się zakończy ale Vince ciągnął dalej. - Często będę nieosiągalny ale pamiętajcie że macie siebie oraz czterech pozostałych braci. Oni też będą czuwać nad wami w nowej rzeczywistości. W świetle prawa jesteście pod moją opieką i życzyłbym sobie żebyście z ważnymi sprawami przychodziły do mnie, ale w razie potrzeby pozostali będą za ciebie odpowiedzialni. - tłumaczył i dodał patrząc na moją minę - Wiem że bliźniacy są są starsi od ciebie Adele o rok, a od Hailie o dwa lata, ale jeszcze same zobaczycie że mogą okazać się pomocni. Wiem że Will wam o tym wspominał ale nie kręćcie się bez konkretnego powodu po skrzydle pracowniczym. Jeśli nikogo nie będzie w pobliżu to zadzwońcie do któregoś z nas. - mówiąc to wyjął dwie karteczki ze schludnie zapisanymi pięcioma numerami, były oznaczone inicjałami każdego brata. - Zapiszcie je sobie w telefonach.
- Okej.
- Dobrze.
- Macie jakieś pytania?
Przypomniała mi się pewna rzecz która była dla mnie dość ważna, gdy już miałam o nią zapytać, Hailie zaczęła mówić:
- Mamy wspólnego ojca prawda? - spytała, a Vince tylko skinął głową, chyba wiedział że któraś z nas o to spyta.
- Co się z nim stało? - ciągnęła.
- Zginął cztery lata temu w wypadku samochodowym. - Vincent na szczęście (dla mnie) teraz wpatrywał się w Hailie i jej reakcję na tą wiadomość.
- To wszystko?
- Mam jeszcze jedno pytanie. - powiedziałam dość szybko żeby nie uznał że to koniec i wyszedł.
- Tak?
- Czy w liceum do którego mamy chodzić odbywają się zajęcia z szermierki?
- Wydaje mi się że tak. Są również boksu i innych. A dlaczego pytasz?
- Szermierka jest moją pasją. I w jeszcze nie dawno chodziłam na zajęcia z niej. Byłam najlepsza w grupie. Czy mogłabym w tej szkole również na nie chodzić?
- Myślę że tak. Możemy ci zamówić szpadę na nie.
- Mam już swoją, przywiozłam ją tutaj na wszelki wypadek.
- To rozważymy czy się nadaję, ze względu na to czy jest odpowiednio twarda.
- Dobrze, dziękuję.
- Nie ma za co dziękować. Teraz to wszystko?
Pokiwałyśmy razem z Hailie głowami.
- Dobrze a więc wszystko. Gdyby coś jeszcze zaprzątało wasze myśli, to możecie przychodzić. - zamilkł na chwilę po czym dodał- Mam nadzieję że znajdziecie tu jakieś książki, które wam się spodobają i wstawicie ich recenzje na swoje konta.
- Napewno się rozejrzyjmy.
- Dzięki
- Zaraz kolacja, nie będzie na niej Will i Dylan bo mają napięty grafik, ale jestem pewny że jutro zasiądziemy do niej już wszyscy w komplecie.
To był koniec pierwszej ale napewno nie ostatniej rozmowy z Vince'm. Podczas kolacji towarzyszyli nam tylko bliźniacy. Shane okazał się bardzo miły (ten z kolczykiem w brwi) cały czas coś mówił do mnie i Hailie jakieś rzeczy o szkole typu ,, nauczyciele są w nie upierdliwi, ale to chyba jak w każdej" (przynajmniej tak to zrozumiałam bo mówiąc to miał buzię pełną ziemniaczanego purée) a potem najstarszy go uciszał mówiąc ,,nie mów im takich rzeczy". Tony cały czas siedział cicho, ale gdy zgiął rękaw aby się nie ubrudzić, zauważyłam na jego ręce tatuaż który piął się aż do szyi. Prawdziwe dzieło sztuki, był trochę podobny do tego którego ja miałam. No tak... Pamiętam jak z koleżanką kiedyś zaszalałyśmy i zrobiłyśmy sobie tatuaże. Ona sobie wytatuowała jakąś postać, a ja jakieś małe serduszko i gałązkę drzewa oliwnego. Dopiero po tym całym zdarzeniu zrozumiałam co zrobiłam! Dziś ukrywałam go jak zwykle trwałym podkładem. Jestem ciekawa jaka by była reakcja braci na to że mam tatuaż. A co jak któregoś dnia zapomnę go zakryć i pomyślą że poszłam na wagary i sobie go zrobiłam? Dobra dobra.
Gdy bliźniacy poszli Vince wyjaśnił nam drobnostki typu godziny pracy Eugenie. A potem zniknął gdzieś w skrzydle a my poszłyśmy do swoich sypialni.
CZYTASZ
Rodzina Monet (My Version)
Historia CortaFanFiction rodziny monet💙 Co jeśli Hailie by miała starszą o rok siostrę? Adele Monet to 16 letnia dziewczyna kochająca sport i pewnego chłopaka. Zawsze była tą mniej lubianą córka bo była starsza. Jak poradzić sobie z nową rzeczywistością? I jak p...