12

1.4K 43 3
                                    

Myślę że jednak współczuję Hailie, bo ona dostała karę nieco większą. No nie różniła ona się aż tak bardzo od wcześniejszej za spotykanie w bibliotece, ale teraz Jason też ucierpiał. Mówiąc ucierpiał mam na myśli spadł ze schodów. Gdy stał sobie spokojnie niedaleko zejścia na niższe piętro,, ktoś " (czyt. Dylan) zepchnął go na dół. Z tego co wiem, nie stało mu się nic aż tak poważnego, ale miał wrócić do domu. Mój sposób niestety trochę zawiódł, bo Vince chyba stwierdził że mu pyskuje czy coś. Ja miałam być trochę bardziej kontrolowana przez braci, czyli na przerwie na lunch miałam siedzieć przy stoliku obok ,,stolika Monetów", co wsumie nie przeszkadzało mi aż tak bo Lannie nie miała problemu. Ale musiałyśmy rozmawiać troszkę ciszej. Do tego od teraz z Chase'm omówiliśmy się że mamy mieć max ostrożności, bo ja nie chciałam aby mu coś moi bracia zrobili, a on nie chce kończyć naszej znajomości tak szybko. Teraz spotykaliśmy się tylko na zajęciach i w naszej miejscówce prawie wogule chyba że coś było tak poważne że trzeba to załatwić na żywo. Usunęliśmy się z wszystkich możliwych mediów społecznościowych czyli Messengera czy instagrama. No aby nie można było niczego znaleźć szperając w moim telefonie. Bo nie wiem, może moi bracia mają jakichś hakerów co mogą mi do telefonu się włamać. Zostawiłam tylko jego numer, a esemesy pousuwałam. Trzeba załatwiać wszystko poprzez krótkie rozmowy telefoniczne. Był jedyną osobą z którą zawsze byłam szczęśliwa i nie zamierzałam go tracić. Mój stan psychiczny nieco się polepszył dzięki niemu, naprawdę był tym jedynym.

To było dwa dni po rozmowie z Vince'm, dokładnie we wtorek. Siedziałam w kuchni razem z Dylanem i Hailie. Hailey mnie nienawidziła, a Dylan nawet nie wiem. Will z Vincentem cały czas się kręcili gdzieś, a bliźniacy chyba grali w swoją grę na kanapie w salonie. Przeglądałam jakieś rolki na Instagramie kiedy Dylan nagle zagadał do Hailie.
- Co to za wypad miał być do cholery? Zero chłopaków to zero chłopaków. Co znaczy że nie ma że se łazisz do kina bez naszej wiedzy i kurwa tam jakiegoś chłopaka całujesz.
- Ty napewno w moim wieku nie miałeś zasady ,, zero dziewczyn" to czemu ja mam mieć?! - wykrzyknęła zirytowana.
- Bo tak.
- Idę do pokoju! Nie zamierzam cię słuchać!
- Nie, nie. Ty nigdzie nie leziesz, masz tu zostać i odpowiedzieć!
- Oj dobra toć nie krzyczcie tak. - westchnęłam ale chyba mnie nie usłyszeli mnie.
Hailie wstała a Dylan podszedł i złapał ją za łokieć. Próbowała się wyrwać ale nie udało jej się.
- Wyjaśnijmy sobie coś, mała dziewczynko...
- Rozmawiałam już z Vincentem i to mi wystarczy.
- Teraz se porozmawiasz ze mną.
- Nie. Czaisz?
- Nie, kurwa nie czaję.
- Mam powtórzyć?
- Co jesteś obrażona o tego swojego chłoptasia? - zapytał sarkastycznie.
Niezłe kino, spektakl pewnie lepszy niż ten co Hailey z Jasonem oglądała.
Hailie zamarła.
- Niech następnym razem na schodkach uważa bo może się jeszcze raz potknąć. - powiedział z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.
To już wyprowadziło Hailie całkowicie z równowagi i zaczęła okładać Dylana pięściami. On za to już miał złapać ją za drugą rękę kiedy ja złapałam go za koszulkę. Rozumiem, z siostrą nie zawsze się dogadujemy, ale nie pozwolę na takie rzeczy. Zdezorientowałam go bo odwrócił na chwilę głowę w moją stronę kiedy stało się. Hailie okładając go, ślepo trafiła... No nisko, tak to ujmę. Dylan odrazu wyrwał rękę z moich dłoni i popchnął ją na meble. Na szczęście udało jej się jakoś złapać że nie rąbnęła głową o blat. Ja z irytacją podbiegłam do niej odpychając lekko Dylana w bok. Pomogłam jej wstać, a ona moją pomoc przyjęła z wielką niechęcią.
- Co ty odwalasz! Mogłeś jej rozbić głowę! Ty wogule myślisz?! - syknęłam do Dylana. W tym czasie do kuchni  wszedł Will.
- Co tu się dzieje? - głos Willa zabrzmiał chłodno jak na niego.
Cała nasza trójka się nie odzywała, po czym odezwała się najmłodsza osoba w tym pomieszczeniu.
- Dylan mnie popchnął!
- To ty mnie waliłaś!
- To ty zacząłeś!
- Cicho, to jak było w końcu było?
- No posprzeczali się o coś. - powiedziałam, bo nie chciało mi się dalej wysłuchiwać ich przekrzykiwania. - Dylan chciał aby coś mu Hailie wyjaśniła a ona chciała iść do pokoju i jakoś się tak potoczyło, że Hailie chciała się uwolnić bo ją złapał. No i jakoś go walnęła,,nisko", a Dylan ją popchnął na meble.
- Dylan, miałeś nad sobą panować. - syknął do niego Will. - Ale ty Hailie też nie powinnaś bić brata.
Nie słuchałam już dalej bo znudziło mi się stanie i patrzenie jak moje rodzeństwo dostaje lekki ,,opieprz" od Willa. Tak sobie siedziałam na łóżku i się nudziłam. Lekcje już miałam odrobione bo na lekcjach jakoś udało mi się je zrobić. Telefon musiałam podładować ponieważ miał tylko dwa procent. No moje życie czasami jest nudne piekielnie, a jak już jest coś ciekawego to potem straszne konsekwencje. 
W końcu postanowiłam posprzątać w garderobie, bo rano troszeczkę tam nabałaganiłam. Weszłam do niej i poukładałam z powrotem ubrania leżące na podłodze do szuflady. Pod nimi zauważyłam znajome pudełeczko które miało swoje miejsce w kuferku. Otworzyłam je i wyciągnęłam z niego wisiorek, wyglądał naprawdę... Ładnie. Pięknie się błyszczał i wyglądał dziś nieco inaczej od ostatniego razu gdy go widziałam. Niby ten sam, ale jednak zauważyłam na nim coś czego wcześniej nie dostrzegałam. W jego zawieszce był mały otwór jakby dało się go otworzyć i w środku coś było. Szczerze zawsze wydawał mi się jakiś taki cięższy niż powinien i jak go podnosiłam to coś tam niby było ale nie interesowało mnie to. Nie mogłam go otworzyć, nawet jak próbowałam podwadzić paznokciem. Zirytowałam się, no bo jak bym poszła poprosić któregoś z braci to co by sobie o mnie pomyślał? Że jestem jakąś siedmiolatką która bawi się wisiorkiem bo nie ma nic do roboty. Postanowiłam podwadzić to ostatni raz, ale tym razem używając spinki. I jakoś się udało, tylko że jego zawartość wypadła. W serduszku było czerwony aksamitny materiał, ale napewno na tym materiale musiało coś wcześniej leżeć. Schyliłam się zaglądając pod szafę i zobaczyłam piękny kolczyk. No miałam z trzy pary kolczyków ale takich to napewno nie miałam. Miał on złotą obwódkę, a w środku błękitny, lśniący diament. Cóż... Teraz tylko znaleźć drugi. Wzięłam swoje znalezisko i położyłam na szafce. Spojrzałam jeszcze raz pod mebel w którym wisiały na wieszakach moje ubrania, ale go tam nie było. Szukałam go przez jakiś czas ale nie było po nim nawet śladu. Zguba znalazła się dopiero po paru minutach w malutkiej szczelinie pod drzwiami. Włożyłam je na ozdobny materiał na którym wcześniej były i przyjrzałam się im dokładnie, szczerze nigdy nie widziałam takich ładnych kolczyków. 





//  W kolejnej części ważne ogłoszenie ↓
                                                                     

Rodzina Monet (My Version)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz