∞1

599 24 5
                                    

Kolejna zima dobiegała końca, ustępując miejsca wiośnie. Noce ustępowały dłuższemu dniu. Słońce coraz śmielej przebijało się przez chmury, które przestawały być już tak ciężkie i smutne. Ludzie coraz częściej wychodzili na zewnątrz. Park był pełen spacerowiczów oraz ich biegających pupili. Na ławkach można było dostrzec zakochane pary. Natura budziła się do życia, napawając optymizmem i radością. Pośród rozweselonych twarzy można było dostrzec jedną, pogrążaną w smutku. Nie było w niej radości. Jej oczy smutne i ciemne, jak niebo przed burzą. Siedziała na ławce pogrążona w swoich myślach. Mimo młodego wieku była zmęczona. Każdego dnia była zmuszana do uśmiechu, udawania, że jest szczęśliwa. Jak można nie być szczęśliwym mając rodziców milionerów, żyjąc we współczesnym pałacu i dostając każdy posiłek na srebrnej tacy? Jej na pozór idealny dom był tylko ułudą. Idealnym obrazkiem dla dziennikarzy, którzy kreowali obraz Mustafy Yildiz. Jej ojciec był surowym człowiekiem, twardo stąpającym po ziemi i niecierpiącym sprzeciwów. Dla oczy ogółu był ideałem męża, ojca i wzorem człowieka. Nikt nie znał prawdy. Za maską wzorowego obywatela czaił się tyran i despota. Uważał, że skoro zapewnił przyszłość Edzie oraz jej bratu ma prawo decydować o ich losie. Eda miała dosyć życia na świeczniku. Czuła się jak małpa w klatce. Jej obowiązkiem było uczestnictwo we wszystkich balach i przyjęciach jakie organizował ojciec. Miała dosyć tych spojrzeń. Czuła się jak towar na półce. Była zmęczona takim życiem. Czuła, że się dusi we własnej skórze. Tego wieczoru, nie wiedziała, że to jej ostatnia noc w rodzinnym Mardinie. Miała zacząć nowe życie i pracować na własny rachunek. 

- Spakuj swoje najpotrzebniejsze rzeczy. O piątej masz samolot - oznajmił ojciec, chwile po tym jak ostatni goście opuścili ich rezydencję 

- Nie rozumiem - powiedziała 

- To twoja ostatni noc w tym domu. Jutro po południu wylądujesz w stolicy. Z lotniska odbierze Cię Efe. Wszystkiego dowiesz się na miejscu - powiedział znikając w gabinecie 

Eda spojrzała na matkę stojącą nieopodal niej. Jasemin była piękną kobietą. Nic dziwnego, że ojciec oszalał na jej punkcie od pierwszej chwili, gdy tylko ją zobaczył. Eda była do niej bardzo podobna. Nie rozumiała jej jednak. Nie potrafiła pojąć jak matka może chcieć takiego życia dla własnych dzieci. Godziła się na wszystkie decyzja Mustafy, bez mrugnięcia okiem. Nigdy nie stanęła po stronie własnych dzieci. Eda długo miała nadzieję, że zazna matczynej miłości i troski, jednak tak się nigdy nie stało. Jasemin była zimna i obojętna zarówno wobec niej jak i Efe.

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Nic nie rozumiem - powiedziała cicho 

- Nie ma czego wyjaśniać. Ojciec podjął już decyzję. Musisz się pospieszyć jeśli chcesz zdążyć na samolot. Resztę twoich rzeczy dostarczymy później - powiedziała chłodno 

- Pozbywacie się mnie jak niechcianego lokatora! Mam prawo wiedzieć co zaplanowaliście - uniosła się

- W kółko powtarzasz, że jesteś dorosła i masz prawo do własnego życia. Na reszcie masz okazje spełnić swoje życzenie i zacząć żyć swoim życiem. Długo przekonywałam ojca, żeby dał Ci wolna rękę. Nie możemy Cię niańczyć w nieskończoność. Nie opłacaliśmy Twoich studiów po to, żebyś siedziała w domu. Dołączysz do Efe i będziesz dla niego pracować. Widzę jak się męczysz będąc tutaj. Ojciec jest trudny, nie ukrywam, ale stara się dać wam wszystko czego potrzebujecie. Oboje chcemy żebyście byli szczęśliwi  - zapewniła

- Jedyne czego potrzebowaliśmy to miłości rodziców i poświęconego nam czasu. Zamiast być z nami obsypywaliście nas prezentami jako nagrody pocieszenia. Nie na tym polega rodzicielstwo. To wszystko... To nie jest rodzina - powiedziała smutna 

- Nie umiałam być dobrą mamą. Nigdy nie czułam, że chcę nią być. To Mustafa nalegał na dzieci. Nigdy nie czułam w sobie instynktu macierzyńskiego. ucieszyłam się, kiedy dowiedzieliśmy się, że pierwszy będzie chłopiec. Dałam mu syna i to nam wystarczało. Kiedy dowiedziałam się, że jestem z Toba w ciąży byłam zła na siebie i na Mustafę. Nie chcieliśmy tego. Nie chciałam Cię urodzić. Mustafa nalegał i nie pozwolił mi... Chyba wyczułaś, że nie byłaś chciana, bo przeszłam przez piekło zanim wypchnęłam Cię na ten świat. Nie zaznałaś mojej miłości, bo nigdy jej do Ciebie ni poczułam. W dniu twoich urodzin ucieszyłam się, że to wreszcie koniec. Nigdy nie przystawiłam Cię do piersi. Nigdy nie śpiewałam Ci kołysanek. Od pierwszego dnia zajmowała się Tobą matka Mustafy. Właśnie dlatego chcę, żebyś się wyprowadziła - powiedziała 

Eda poczuła się tak jakby ktoś wyrwał jej serce i rozbił je na milion kawałków. Teraz w końcu zrozumiała chłód i obojętność matki wobec niej. To dlatego Efe był wyjątkowy a ona zawsze była przeszkodą. Nie zaznała miłości, bo nikt jej nie kochał. Była tylko dodatkiem do ich trzyosobowej rodziny. Niechcianym gościem. Intruzem. Nic nigdy nie zabolało jej tak bardzo, jak słowa matki. Kobiety, która powinna być jej tarczą. Eda patrzyła w jej oczy i nie widziała nic. Żadnych emocji. Na jej twarzy malowała się tylko determinacja. Jej bezuczuciowość i zimno przeraziły Edę. Nikt nigdy nie patrzył na nią tak obojętnie, z taką pogardą. Powstrzymała swoje zły i skierowała się do pokoju. 

Pożegnała rodzinny dom bez sentymentu i żalu. Nie pożegnał jej nikt, oprócz służby. Może dzięki temu nie czuła takiego żalu opuszczając miejsce, w którym się wychowała. Ze świadomością, że nie czeka jej tu nic dobrego zamknęła drzwi samochodu. Wyłączyła myślenie. Wyłączyła uczucia. Nie chciała czuć tego bólu. Chciała pozbyć się ciężaru swojego serca. Żałowała, że nie odziedziczyła po matce tej obojętności. Byłoby jej łatwiej odejść i zapomnieć. Gdyby mogła wymazałaby wszystkie wspomnienia i rozczarowania. To było jej ostanie rozczarowanie. 

Tego dnia obiecała sobie zacząć od nowa, nie rozpamiętując przeszłości. Zamykając za sobą drzwi zostawiła dawną siebie. Zakończyła pewien rozdział. Zaczyna nowe życie. teraz ona będzie jego kowalem. To właśnie ona będzie nadawał mu kierunek. odetchnie pełna piersią i zacznie żyć, tak jak chciała. Będzie wolna. Koniec ze smutkiem, ze łzami. teraz była tylko ona i Efe. Starszy brat był jedyną stałą w jej życiu. Tylko na niego mogła liczyć i jemu zaufać. Efe nie zawiódł jej nigdy. Tęskniła za nim. Nie widzieli się od dwóch lat. Efe nigdy nie wrócił do domu. Nigdy nawet o niego nie pytał. Rozmawiał tylko z Edą. Teraz wiedziała dlaczego i rozumiała go. Dla niej Mustafa i Jasemin Yildyrim to również zamknięty rozdział. 

Biorąc pierwszy oddech w stolicy, Eda nie wiedziała jaką niespodziankę przygotowało dla niej życie. Jej życie nabierze nowego smaku. JEGO smaku. 

Step by stepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz