15

17 2 1
                                    

- Ale o co ci chodzi?- zapytałam biegnąc za nim.

- To teraz nagle nie pamiętasz. Przestać grać cały czas głupią - nie odwrócił się tylko dalej mnie ciągną.

- Ale ja naprawdę nic nie pamiętam, możesz mi powiedzieć o jaki chuj ci chodzi- pociągnęłam go z całej siły za rękę, na co on się zatrzymał.

- O chuj mi chodzi? - zaśmiał się i poprawił włosy drugą ręką - To już nie pamiętasz, wczoraj w nocy zaczełaś mnie wyzywać od dupków i innych - westchną ściskając mój nadgarstek bardziej - ja chciałem tylko oddać ci ten jebany portfel, ale wiedz że tego pożałujesz - puścił mnie i rzucił we mnie portfelem.

  Stałam tak i przetważałam co się dzieje.

- Najwyraźniej powinnam mniej pić- powiedziała sama do siebie.

Odwróciłam się na pięcie i poszłam do łazienki. Miałam już dość tej szkoły, chociaż niedawno ją zaczęłam. Zrobiłam to co miałam zrobić w łazience czyli załatwić sprawy fizjologiczne i wyszłam z łazienki.

***

  Minęły chyba z 2 godziny, Ji-Hoona nigdzie nie widziałam, także do mnie nie pisał, nie dzwonił co mnie zdziwiło i to bardzo. Wyszłam z sali i postanowiłam iść na mały spacer bo jest przerwa na jedzenie która trwa 45 min ( nie wiem czy tyle więc sory). Na basen nie pójdę ponieważ z tego co się dowiedziałam jest zamknięty przez jakąś usterkę. Ma być zamknięty przez około miesiąca. Przez co będę musiała jakoś nadrobić zaległości. Wyszłam z budynku i poczułam lekki powiew wiatru. Skierowałam się do takiego jakby ogrodu w którym rosły drzew wiśni, a na środku był taki duży klomb pomieszanych kwiatów, między innymi tulipanów, żonkili i fiołków. Była też ławeczka pod płaczącą wierzbą do której prowadziła ścieżka z dużych płaskich kamieni, a wokół nich woda. Niedaleko znajdowało się też boisko na którym widziałam jak grają chłopcy i dziewczyny siedzące na trybunach które jak zobaczą kawałek brzucha któregoś to się ekscytują.

- Żałosne - prychnełam pod nosem idąc po kamieniach.

Gdy już byłam pod drzewem usiadłam na ławce, postanowiłam zadzwonić do Ji-Hoona i zapytać czemu go nie ma. Wyjęłam telefon i już miałam wybrać numer do chłopaka gdy nagle zadzwoniła moja matka. Odebrałam:

- Halo - odezwałam się pierwsza.

- To spotkanie zostało przeniesione na inną datę - powiedziała bez żadnych emocji.

- Kiedy ma być? I jakie spotkanie? -

- Dowiesz się jutro bo jutro jest to spotkanie, a i ubierz jakaś ładna sukienkę albo chociaż elegancko. Pa - to było ostanie słowo zanim się rozłączyła.
 
  Ciekawe dlaczego zostało to spotkanie w ogóle przeniesione i co to za spotkanie. Wzdechnełam i oparłam się bardziej o ławkę. Po kilku minutach patrzenia w koronę drzewa, nudziło mi się więc postanowiłam wrzucić zdjęcie na Instagrama.

(tak wygląda zdjęcie)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(tak wygląda zdjęcie)

Nie czekałam długo aż ktoś polubi lub skomentuj. Każdy komentarz był podobny do siebie jak pod tamtym zdjęciem. Czyli między innymi pt:

"Śliczna"
" Jak to jest mieć taką urodę jak ty?!"

Jedna dziewczyna się nawet zapytała skond pomadka bo naprawdę ładna, oczywiście odpowiedziałam że z jakiejś drogerii i że kupiłam ją rok temu i nie pamiętam co to za marka.

  Nie wiedziałam co za bardzo robić. Dzwoniłam do do Ji-Hoona ale ten nie odbierał. Czułam jakbym siedział tam cały dzień, a minęło dopiero 20 min. Postanowiłam więc że pójdę na to boisko może tam jest coś ciekawego. Wyszłam z pod drzewa i skierowałam się chodnikiem na boisko. Widziałam że chłopcy grają w piłkę nożną. Nie zbyt lubiłam akurat ten sport, wolałam koszykówkę. Siadłam z dala od tych dziewczyn co wspominałam wcześniej. Położyłam torbę obok siebie i podziwiałam chłopaków. Niektórzy byli naprawdę przystojni. Zauważyłam tam Jae-Wooka, czemu ja ciągle na niego trafiam, tylko żeby tym razem mnie nie pobił. Zaśmiałam się. Spojrzałam na dziewczyny, wyglądały podekscytowane grą, a raczej chłopakami. Dziewczyny nagle wstały i zaczęły iść do nich, niektórzy chłopcy zaczęło zdejmować koszulki. Obleśne. Wyjęłam wodę o smaku brzoskwini, moja ulubiona. Zanim otworzyłam spojrzałam na te dziewczyny, widziałam jak niektóre dają wodę albo chłopakom albo kolegom. Oczywiście zleciały się fanki bruneta, które chciały mu dać wodę. Zaśmiałam się po raz drugi z nich. Odwróciłam wodę i się napiłam. Widziałam kontem oka jak Jae-Wook wymija te dziewczyny i idzie w moją stronę. Miałam już zakręcać wodę ale tego nie zrobiłam, ponieważ ktoś mi ją wyrwał. A tym ktosiem nie był nikt inny jak nasz ukochany Jae-Wook. Przewróciłam oczami i wstałam żeby być na równi z chłopakiem. Nim się odezwałam brunet napił się mojej wody z której jak przed momentem piłam. Otworzyłam usta ze zdziwienia:

- Zamknij tą buzie bo ci mucha wleci- zaśmiał się, ja ją szybko zamknęłam.

- Ty wiesz że to jest moja woda- przytaknął- z której ja przed chwilą piłam- znów przytaknął- czy ty jesteś normalny?- pokiwał głową na nie- masz teraz w swojej buzi moje zarazki - przytaknął poraz kolejny- ty serio jesteś jebnety-

- Mówiłem że się zemszczę że pożałujesz tego co do mnie powiedziałaś - nachylił się do mojego ucha - i zobaczysz że jeszcze oszalejesz na moim punkcie -

- W to akurat wątpię -

- Niedługo przestaniesz kochanie - przejechał swoją dłonią po moim policzku.

  Wyrwałam mu wodę z ręki i wylałam mu ją na twarz następnie rzuciłam butelką też w niego. Wzięłam torbę i odeszłam. Bruneta zamurowało, a jak schodziłam że schodów na boisko widziałam ten wzrok tych lasek i słyszałam jak coś gadają ale miałam wyjebane w nie. W tedy nie wiedziałam co będzie za niedługo..

-----------------------------------------------------------
863 słów
Postanowiłam wrócić do tej książki. Oczywiście druga też będę dalej pisać.

Mam na tą pomysł i nie chciałam go nie wykorzystać.

Dziękuję że czytacie i że jesteście.

Buziaczki💋

kisses of the night/ Lee Jae-WookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz