KŁAMCZUCHA

1.4K 33 10
                                    

Pojechałam do naszej siedziby przekazać papiery. 

Dałam wszystko chłopakom, a następnie ruszyłam szybko do domu ponieważ byłam spóźniona na kolację z rodzicami mojego ''męża''.

Przebrałam się, zrobiłam makijaż oraz założyłam ulubioną czarną sukienkę.(w tle ona jest)

Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie już od kilkunastu minut Adrien.

-Dzień dobry perełko, długo ciebie nie było-powiedział 

-Dzień dobry Santanie, byłam u braci i podrzucić dokumenty do fundacji, straszne korki-odpowiedziałam 

-dobrze, chodź musimy iść jesteśmy trochę spóźnieni.-zaczął podążać do auta, nic nie podejrzewał to jest najważniejsze.

Zaczęliśmy jechać do restauracji, w trakcie rozmawialiśmy na luźne tematy. Po 20 minutach byliśmy na miejscu, jego rodziciele byli już w środku. Gdy zobaczyłam jego ojca zamarłam. Był to mój największy wróg, wiedział kim byłam. Przywitałam się normalnie z obojga on mnie od razu rozpoznał, znałam ten złośliwy uśmiech. Nagle telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować spojrzałam na ekran wyświetlacza dzwonił do mnie Vincent po co? Postanowiłam odebrać.

-Hej, coś się stało?-powiedziałam przykładając telefon do ucha 

-Hej, przyjedź do szpitala w tej chwili.- powiedział swoim lodowatym głosem.

-co się stało?-zapytałam zakładałam najgorsze, miałam rację.

-trójca jest w szpitalu, nie można ich dobudzić, po twoim wyjściu oni dalej spali minęły 4 godziny Will potrzebował ich próbował na wszystkie sposoby obudzić Dylana i bliźniaków przez 15 min. nie udało się zadzwoniliśmy po karetkę, zabrali wszystkich do tej pory śpią.-odpowiedział w skrócie.

-dobrze za chwile będę-powiedziałam rozłączając się, wróciłam do stolika i przeprosiłam. Adrien proponował że zawiezie mnie do domu ale ja uparłam się że jadę sama.

Pojechałam do szpitala, weszłam do sali moich braci i zamarłam stała tam policja, POLICJA! 







Santan&MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz