Rozdział 8

98 2 5
                                    

- Bardzo dobrze, panno McKinnon! - profesor Figg skinęła głową z uznaniem.

- Marlena! Udało ci się! - pisnęła Dorcas, stojąca na przeciwko i podbiegła do niej szybko.

Blondynka była z siebie dumna. Udało jej się rzucić niewerbalnie zaklęcie obezwładniające! Właśnie odbywało się spotkanie Klubu Pojedynków i miała nadzieję trochę poćwiczyć. Jej pierwsze próby na lekcji Obrony nie zakończyły się powodzeniem. Zagadnęła wtedy Remusa, Jamesa i Syriusza, aby dali jej jakieś wskazówki i zwrócili uwagę na rzeczy, na których powinna się skupić, aby jej się udało. Musiała przyznać, że najlepiej jej to wytłumaczył Black, dlatego do niego pierwszego udała się, aby złożyć podziękowania.

- Hej Black, widziałeś? Udało mi się! - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

Chłopak spojrzał na dziewczynę, od której biło podekscytowanie. Wiedział, że jej się szybko uda, bo była strasznie uparta i zawzięta, jeśli coś sobie postanowiła. Tak samo było na treningach Quidditcha.

- Super Marlena, cieszę się.

- Chciałam podziękować, bo twoje wskazówki okazały się bardzo przydatne.

- Ah tak? - objął ją przyjacielsko ramieniem. - Ależ nie ma za co. Ja wiem, że mógłbym zastąpić połowę nauczycieli w szkole. Nie musisz mi mówić, wiem że jestem zajebisty.

Jego oczy śmiały się gdy to mówił. Blondynka parsknęła śmiechem na jego żart. Syriusz na chwilę odchylił głowę, po czym skrzywił się i rozmasował sobie kark.

- Ciebie też wszystko boli po wczorajszym treningu?

- Jeszcze jak! Dobrze, że Lily na kursie uzdrowicielskim uczy się różnych zaklęć łagodzących ból i rozluźniających mięśnie. Inaczej dziś bym nie wstała z łóżka! - jęknęła Marlena.

- Nie sądziłem, że Rogacz to taki sadysta.

- Po prostu chce jak najlepiej nas przygotować do meczu.

Syriusz skinął głową w odpowiedzi. Wiedział, że James był zdeterminowany, aby drużyna Gryfonów osiągnęła sukces.

- Ale bieganie z samego rana i pompki? My latamy na miotłach! Po co nam to wszystko?

- Nie mam pojęcia, musisz zapytać Pottera. - zaśmiała się lekko i wróciła myślami do ich treningu.

James się z nimi nie patyczkował. Trenowali ostro i to nie tylko na boisku. Ale w sumie mówił, że tak będzie, więc każdy wiedział na co się pisze. James był surowy i wymagający, ale jej umiejętności na miotle stale się poprawiały dzięki temu.

- Chociaż czasami jest ciężko to widzę, że osiągamy postępy. Wszyscy dają z siebie wszystko, a James nas naprawdę motywuje. Czuję, że w tym roku pójdziemy jak burza, a Puchar zawita wkrótce do naszego pokoju wspólnego.

Syriusz zamyślił się na chwilę. Nagle wypełniła go impulsywna, spontaniczna chęć, którą musiał zrealizować.

- Chcesz iść ze mną w sobotę do Hogsmeade, McKinnon? - posłał jej huncwocki uśmiech.

Blondynka na początku zaskoczona, w końcu odpowiedziała lekkim uśmiechem.

- Jasne, czemu nie?

- No to jesteśmy umówieni, na razie!

Marlena patrzyła jak odchodzi, zawołany przez swoich przyjaciół. To było zupełnie niespodziewane, ale przyjemnie zaskakujące. Idzie na randkę z Syriuszem Blackiem! Dziewczyny padną jak o tym usłyszą!

***

- Na dzisiejszych zajęciach, zgodnie z zapowiedzią, każdy przygotuje wybrany przez siebie dowolny eliksir wpływający w jakiś sposób na wygląd lub samopoczucie. Na ocenę składać się będzie stopień zaawansowania wybranej mikstury i efekt uzyskany po jej zastosowaniu. Będę obniżał ocenę każdemu, kogo przyłapie na wzajemnej pomocy. Dziś macie być zdani sami na siebie. - rzekł profesor stanowczo, aczkolwiek z typowym dla siebie lekkim uśmiechem.

Lily i James w Hogwarcie ♥ JILYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz