James Potter nigdy nie należał do rannych ptaszków, ale dziś było inaczej. Otworzył oczy równo ze wschodem słońca i poderwał się z wielką energią. Popatrzył na przyjaciół smacznie śpiących w swoich łóżkach. Chociaż czuł wielką pokusę, aby brutalnie ich obudzić, to łaskawie pozwolił im spać dalej. Była godzina 6:00, zatem do śniadania zostało jeszcze dwie godziny. Przystanął na chwilę, nie bardzo wiedząc co do tego czasu ze sobą zrobić. Ostatecznie zdecydował, że uda się na błonia, aby pobiegać. To doskonały sposób na oczyszczenie umysłu ze zbędnych myśli, aby skupić się na tych, które są naprawdę istotne np. jak zaliczyć eliksiry. Musiał uzyskać z nich przynajmniej Powyżej Oczekiwań, jeśli chciał być aurorem. Niestety James był z tego przedmiotu wyjątkowo kiepski. Powodów było mnóstwo, chociażby ten, że na eliksirach były świetne warunki, aby obmyślać i planować kawały. No i zamiast uważać, wolał ostatni rok przyglądać się pracy Lily Evans. Rudowłosa miała prawdziwy talent do warzenia eliksirów. Kiedy zaczynała pracować nad wywarem, to jakby traciła kontakt z rzeczywistością. Była w pełni skupiona i miała taki charakterystyczny błysk w oku. Oczywiście szybko stała się ulubienicą profesora Slughorna. Ciągle zapraszał ją na spotkania swojego "elitarnego" klubu. James podejrzewał, że na tych spotkaniach musiało być wyjątkowo drętwo, biorąc pod uwagę zaproszonych gości np. taki Smarkerus, czy inni ślizgoni. Aż się wzdrygnął na samą myśl. Nagle wpadło mu do głowy, że może od tego zacznie, jeśli chodzi o zbliżenie się do Lily. Może poprosi ją o pomoc w eliksirach. Uśmiechnął się szeroko i pogratulował sobie w duchu wielkiego geniuszu. Nie dość, że spędzi z nią czas, to jeszcze bez problemu zaliczy eliksiry skoro pomagać mu będzie tak wybitna z tego przedmiotu czarownica. Postanowił, że zapyta ją o to po śniadaniu. Miał tylko nadzieję, że ich rozmowa przebiegnie raczej w podobnej atmosferze, co ta wczorajsza w pokoju wspólnym. Będzie zdecydowanie trudniej, jeśli ta zacznie na niego wrzeszczeć, kiedy tylko się do niej zbliży.
Do przemyślenia pozostawała też kwestia Quidditcha. W tym roku został kapitanem, jednak jego radość przyćmiła zaraz wielka tragedia związana z pogrzebem rodziców. Nie miał jeszcze okazji, aby dokładnie to przeanalizować. To było jasne, że cieszył się jak głupi. Wiedział, że poradzi sobie świetnie z tym zadaniem i poprowadzi drużynę do zwycięstwa. Miał nadzieję, że na eliminacje zgłosi się jak najwięcej osób, aby mógł z nich wybrać najlepszy skład. Potem pozostanie tylko zaplanowanie treningów i strategii.
Wrócił truchtem pod wrota prowadzące do wnętrza zamku. Przystanął i rozejrzał się nieufnie na boki. Kiedy upewnił się, że nikogo nie ma w pobliżu, wyciągnął z kieszeni kawałek pergaminu.
- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. - stuknął różdżką i po chwili na papierze pojawiła się mapa Hogwartu.
James odszukał wzrokiem wieżę Gryffindoru, aby zobaczyć, czy chłopaki już wstali. Jednak ich nazwiska nie poruszały się, co znaczyło, że wciąż spali. Już miał ją chować, ale spojrzał jeszcze na dormitoria dziewcząt. Lily krzątała się już po pokoju, szykując się zapewne do wyjścia na śniadanie. Spojrzał na zegar stojący na korytarzu. Była 7:15, zatem miał 45 minut, aby się umyć i ogarnąć.
- Koniec psot. - powiedział i dotknął różdżką papieru sprawiając, że mapa zaczęła znikać.
Korzystając z kilku tajnych przejść, które odkrył razem z chłopakami podczas tworzenia mapy, szybko znalazł się pod portretem Grubej Damy.
- Hasło. - powiedziała i zmierzyła go wyniosłym spojrzeniem.
- Aurea dicta.
Kiedy przechodził przez przejście obiecał sobie, że coś musi zrobić, aby wkupić się w łaski tej niedoszłej malowanej śpiewaczki. Wiele by to ułatwiło, szczególnie podczas nocnych wypraw.
CZYTASZ
Lily i James w Hogwarcie ♥ JILY
FanficJames od piątego roku zaczyna czuć coś więcej do Lily. Ona jednak skrupulatnie odrzuca jego zaloty. Szósty rok w Hogwarcie przyniesie wiele zmian. Kto wie, może sprawi, że jeleń odnajdzie drogę do serca swojej łani?