Sukcesy

103 7 0
                                    


Mogę uznać za sukces, że przespałam drugą noc całą, nie licząc jednego razu, kiedy się wybudziłam, uśmiechnęłam się na mój widok w lustrze, rude włosy były każdy w inną stronę, rozczesałam je i spięłam. Telefon zabuczał z powiadomieniem, o cholera. Za półtorej godziny mam fryzjera, wzięłam szybki prysznic założyłam bluzę i dresy, wybiegłam z pokoju i weszłam do windy zjechałam na parter, samochodem to nie ma sensu, przy korku o godzinie ósmej trzydzieści.

Zdążyłam dwie minuty wcześniej, usiadłam na krześle i pokazałam, jak chciałabym, aby moje włosy były obcięte, około godzinę i wiele plotek, powtarzanych przez fryzjerkę, którymi wymieniała się z lepiej znanymi klientkami, a włosy teraz do ramion, były wysuszone i wyprostowane.

Lucy

Kapitan Ameryka prowadził mnie na kolejne spotkanie już nie bawili się w formalny ubiór czy maski, zwykłe dresy. Nie tylko to się zmieniło, normalnie się przywitaliśmy a nawet zaszczycił mnie uśmiechem, po raz drugi odwiedziłam biuro z widokiem na miasto.

- Dzień dobry- przywitałam się kulturalnie.

- Dzień dobry, od razu przejdę do sedna. Zdecydowaliśmy, że stanowisz niebezpieczeństwo, w związku z tym mamy dwie opcje, jedną już ci znaną dołączenie do Avengers lub – zrobił pełną dramaturgii przerwę – będziemy musieli zbadać szerzej twoje zdolności. – powiedział wyraźnie poważniej jakby starał się naznaczyć kontrast między opcjami, wiedziałam co znaczy to zbadanie szerzej zdolności.

- Dobrze, a są inne wyjścia? - zapytałam, aby się upewnić.

- Niestety nie, a więc jaka jest twoja decyzja? – nie pozostawił mi wyjścia.

- Dobrze dołączę.

- Tu masz dokumenty- podsuną w moją stronę kilka kartek spiętych w równy plik wraz z długopisem. Powoli czytałam każdy punkt umowy, przeciąganie nie ma sensu, wzięłam w dłoń pióro. Niesamowite jak mało zajęło mi zrobienie tego przed czym tak długo się broniłam i co może zaprzepaścić mój cel w życiu kilkoma ruchami ręki. Przesunęłam w jego stronę plik kartek, choć jego twarz się nie zmieniła, w oczach widziałam iskrę, a jego ramiona wyraźnie się rozluźniły.

- Czy mogę dostać jakieś informacje na temat tego w jaki sposób będzie wyglądała moja praca? – Chociaż tyle.

- Jasne przekaże ci zakres twoich obowiązków, może jutro? – przytaknęłam – Steve, oprowadzisz nowego członka zespołu? – rozkazał w formie pytania. - a i pokarz jej pokój.

Mężczyzna pokazywał mi budynek opowiadając, gdzie co się odbywa, robił to poważnie choć co jakiś czas uśmiechał się, rozumiem, że jeszcze nie czuje się przy mnie swojo, ale cieszę się, że jest coraz lepiej. Na koniec zostawił mój pokój przepuścił mnie w przejściu do pokoju z szarymi ścianami, łóżkiem jednoosobowym przykrytym białym kocem z ozdobnymi pastelowo zielonymi poduszkami, drewnianą komodą na którym leżała doniczka z kwiatkiem i jeszcze jedną parą białych drzwi które prowadziły zapewne do łazienki.

- Jakbyś czegoś potrzebowała to za ścianą – wskazał a ścianę po mojej prawej – jest Natasza.

- Okej dziękuję. – uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Do zobaczenia.

- Do zobaczenia. – pomachałam do Steve’a zamykającego drzwi.

Rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz, zerknęłam na okrągłą szafeczkę nocną, nie duże drewniane biurko i szare krzesło. Sprawdziłam łazienkę, zwykła łazienka z toaletą, umywalką, prysznicem i stojakiem na ręczniki, urządzona w biało drewnianych kolorach z jedną ścianą pokrytą tapetą przedstawiającą tropikalne liście.

Następnie otworzyłam komodę, w której znalazłam ubrania, głównie dresy, bluzy i koszulki z logiem T.A.R.C.Z.Y., zdecydowanie muszę poprosić o zabranie z mojego mieszkania rzeczy, chociaż ubrań, książek i roślin. Spojrzałam na zegar stojący na biurku, już osiemnasta w tym monecie pewnie odbierałby ode mnie dziecko jakiś rodzic potem poszłabym do swojej walizki, muszę pomyśleć jak odzyskać ją i przy okazji nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

Rozbrzmiało powiadomienie przez głos, który pomógł mi za pierwszym razem usunąć zapis z kamer i się odnaleźć.

- Jutro o godzinie 18 Pan Stark zaprasza wszystkich na przyjęcie z okazji dołączenia do Avengers nowych członków.

Jak miło, cóż słyszałam plotki o imprezach u Starka, jedna informacja jest zawsze-alkohol jest wszechobecny. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądało, tylko co założę, bo wydaje mi się, że dres nie jest odpowiednim wyborem. Może uda mi się pod tym pretekstem namówić kogoś na pójście do mojego mieszkania, jeszcze muszę dowiedzieć się kto ma samochód i jest na tyle miły, żeby mi pomóc.

Natasza

Przyglądałam się swojemu odbiciu dotykając ściętych delikatnie za ramię włosów które już zdążyły się zakręcić przez co wyglądały na krótsze, pasowało mi to. Drzwi się otworzyły a przez nie przedostał się Steve.

- Hej.

- Hej, widzę, że ty to już jak do siebie. – wskazałam, żeby zażartować z przyjaciela.

- No trochę – przyznał i przyjrzał mi się. – Ładnie wyglądasz, obcięłaś włosy?

- Tak, zrobiła dużo lepiej niż ta poprzednia.

- To nie jest trudne, Buck zrobił to lepiej poprawiając po niej a fryzjerem nie jest. – zaśmiał się.

- No, a coś potrzebujesz?

- Za ścianą jest ta nowa więc jak będzie coś chciała zapytać to odpowiedz albo nie wiem, pokarz drogę, gdzie co jest.

- Spoko. Trenujecie jutro z Buckim?

- Tak, a co?

- A zastanawiam się, kiedy mogę ja iść.

- O dziewiątej sala będzie wolna.

- Okej.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę na nie istotne tematy i zostałam sama, czas umilała mi książka i świeczka. Zatopiona w lekturze nie zauważyłam nawet ile czasu minęło, ogarnęłam się przed snem i położyłam. Było spokojnie do czasu, ten sam pokój, błagania, huk, zapłakanie oczka, żadnych świadków i koniec.

Wstałam gwałtownie do dosiadu świadoma tego, że echo wciąż powtarzało NIE które wydobyło się z mojego gardła. Po polikach swobodnie ściekały łzy biegnąc przez całą twarz, aby spaść z brody na pościel, skupiłam się na oddechu licząc po rosyjsku uspokoiłam się na tyle aby swobodnie oddychać. Ciężar mojej głowy sprawił, że upadłam z powrotem na poduszkę.

Tyle było z sukcesu.

Lucy

Bije się z myślami, powinnam iść sprawdzić czy za ścianą wszystko dobrze, choć kusi mnie, żeby zostawić to w ten sposób, bo może to tylko coś spadło albo się nie udało, a może ktoś potrzebuje pomocy, upadł i rozbił głowę. Odgoniłam od siebie te myśli pewnie nic się nie stało a ja panikuję, jak następnym razem będzie krzyczeć to sprawdzę teraz to raczej zły pomysł.

Przygotowana do snu położyłam się w łóżku i choć nie miałam pewności czy dobrze robię, zasnęłam.

Spóźniona dwa dni ale jestem. Mam nadzieję że rozdział się podoba słodkich snów lub dnia kaczuszki.  💖

Walizka Scamanderów Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz