XV

67 6 2
                                    


Lucy pov

Większość osób w tym momencie leżała śpiąc na podłodze kanapie bądź stole właściwie przy świadomości zostaliśmy tylko ja Steve i Natasza. Kobieta poszła spać a żołnierzyk został ze mną w salonie, podszedł do pierwszej z brzegu leżącej osoby konkretnie zgonującej którą okazał się łucznik podniósł go w stylu panny młodej i odwrócił się w stronę wyjścia.

- co robisz?- zapytałam zdziwiona obrazem stojącym właśnie przede mną.

- po wynoszę ich a później posprzątam chcesz mi pomóc?-

-  słuchaj takie wynoszenie ich pojedynczo będzie okropnie czasochłonne. Proponuję że oddasz mi jedną z moich rzeczy a ja w 5 minut sprawię że będzie błyszczeć a wszyscy będą w łóżkach.- mężczyzna parsknął śmiechem po czym odłożył Clinta na kanapę.

- tak a skąd mogę wiedzieć że mi nie uciekniesz?- zapytał dość rozbawiony ale i zaciekawiony

- mogę ci przysiąc jak chcesz a ja jak coś przysięgam to zawsze dotrzymuje danego słowa. –

- a jeżeli nie dotrzymasz słowa?-

- to uruchomisz jakąś procedurę czy coś i pewnie znów zamkniecie mnie w celi. To co ty na to.-

- dobra, ale później bez sztuczek oddajesz- powiedział delikatnie grożąc

Poszliśmy na inne piętro skręciliśmy w lewo i poszliśmy prosto korytarzem w końcu doszliśmy do pomieszczenia które zapewne było naszym celem blondyn zatrzymał się przed nim odsłonił klapkę w której wpisywało się kod zasłonił ją całą swoim ciałem i wpisał kod tak abym go nie widziała oczywiście połowę kodu i tak zobaczyłam ale gwiazdka za dobre chęci. Przypuścił mnie przodem wyjęłam różdżkę z płaszcza i wyszłam z pomieszczenia. Ale poczułam czyjąś na ramieniu.

-serio wynosisz patyk?- zapytał ze zwątpieniem i rozbawieniem.

-ten patyk umie więcej niż się zdaje, zresztą choć to się przekonasz.- bez przekonania ale poszedł za mną, kiedy dotarliśmy do salonu machnęłam różdżką dookoła na praktycznie wszystkich śpiących po czym unieśli się i zaczęli lewitować w kierunku korytarza który prowadził do ich pokoi ,machnęłam 2 raz i nagle Wszystko każda  butelka kubek i serwetka znalazło się w worku na śmieci. Z za baru wyłoniły się 3 miotły który w jakieś pół minuty za miotły całe pomieszczenie.

- to co spać?- nie wiem co uderzyło go w twarz ale wyglądał jakby dostał cegłą które nie zostawiła żadnego śladu. Dość zabawne.

- yyy, tak- zgodził się pośpieszne wyrywając mi różdżkę z ręki. Po czym prawie odbiegł w stronę pokoju z którego parę minut temu wyszliśmy.

Zostało mi tylko udać się do pokoju w którym mam spać.

Wykonałam czynności które wykonuje się przed zaśnięciem.

Pov Natasza

Przewracam się od jakichś 15 minut próbując zignorować czyjeś rzyganie zza ściany. Nie mogąc już wytrzymać wstałam złapałam za ramę łóżka i przetargałam je na przeciwległy koniec pokoju co zmusiło mnie do przytargania komody na stronę gdzie wcześniej znajdowało się łóżko. Spokojnie ułożyłam się pod kołdrą. I ktoś postanowił napierdalać szczotką po suficie. Nie to jest koniec, jestem zmęczona i chcę iść spać, wzięłam zmiotkę z łazienki i udałam się na niższe piętro zapukałam do drzwi Steva jak tylko otworzył szybko trzepnęłam go po twarzy i bez słowa udałam się do łóżka. Tym razem spało mi się cudownie.

Mam nadzieję że rozdział się podobał miłego dnia kaczuszki ❤️

Walizka Scamanderów Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz