Prolog.

547 19 17
                                    

   Siedziałam na łóżku w moim pokoju bawiąc się z bratem. Liam nagle się rozpłakał, ponieważ z dołu słychać było imprezę macochy. Leciutko odłożyłam braciszka i ruszyłam w stronę drzwi by uciszyć towarzystwo. Otworzyłam drzwi i usłyszałam dobrze mi znaną piosenkę rockową    ,,Lithium" od ,,Nirvana". Zeszłam po schodach do salonu, gdzie dobiegała muzyka. 

   Jak zawsze lampa zamieniona była na kulę dyskotekową a wszędzie leżał alkohol i drinki. Wpośród wielkiej grupy ludzi znalazłam moją macochę. Wysoką kobietę w fioletowych dredach. Pociągnęłam ją za rękę tym samym wyciągając ją na korytarz.

-Zostaw mnjie! - krzyczała pod wpływem alkoholu - Co chcjesz?!

-Ucisz tą muzykę! - wykrzyknęłam jej niemal w ucho - rozumiem że impreza, imprezą ale nie mieszkasz tu sama!

-To tylkjio ty sjie njie bawis! - odpowiedziała - Melody tes sjie bawji!

-Nie interesuje mnie kto - burknęłam - zaraz sama tam pójdę i to uciszę!

-Dobla, dobla - powiedziała po czym wróciła do salonu i uciszyła leciutko piosenkę.

   Ja również cofnęłam się w stronę schodów i wróciłam do Liama. 

   Leżał spokojnie na łóżku bawiąc się zabawką którą kupiłam mu kilka dni temu.

Oni traktują mnie inaczej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz