Rozdział 3: Bliskość od dawna.

287 12 11
                                    

   Stałam przed lustrem wpatrując się w moją czarną obcisłą sukienkę. Babcia szykowała świąteczne potrawy, a moim zadaniem było ustawienie idealnie prezentów pod choinką. Dzisiaj miałam poznać moją ciocię, wujka oraz kuzynkę. Nigdy nie wiedziałam o tym, że nasza mama miała siostrę. Jest, albo była, bo Gabriella nie żyje,  starsza od niej o kilka lat, a nazywała się Vanessa. 

   Wyszłam z mojego pokoju, a w rękach trzymałam kartony, pudełka i torby z prezentami. Liam jeszcze spał, dlatego musiałam być bardzo dyskretna by go nie obudzić. Pamiętam jak kiedyś ucieszył się z małego autka które mu kupiłam za ostatnie zarobione przeze mnie pieniądze. Teraz, kiedy jesteśmy u Isabelle, mogłam wybrać mu wszystko.

   Dosłownie wszystko. 

   Postanowiłam więc że kupie mu ogromny zestaw lego, o którym zawsze marzył. Babcia chciała kupić mu coś jeszcze, ale ja postawiłam na swoim i zapakowałam tylko klocki.

   No dobra dorzuciłam żelki. Ale to nic, taki mały dzieciaczek jak on, bardzo kocha słodycze. Myślę że mógł by jeść je cały czas.


   Było już popołudnie, gdy rodzina Vanessy, wraz z nią, do nas przyszli. Babcia nadal szykowała ostatnie szlify na stole, a Liam jej pomagał. Ja natomiast gościnnie i otwarcie powitałam moją ciocię, wujka i kuzynkę. 

   Jenna, bo tak nazywała się córka Van, (Vanessy), miała przepiękne blond loki do ramion. Ubrana była w słodką biało-różową sukieneczkę, która cała pokryta była tiulem. Miała też małe różowe pantofelki oraz białą opaskę. Z tego co mi wiadomo, kuzynka ma 4 latka, czyli jest młodsza od Liama tylko o 2 lata.

   Wujek Ivan był od niej kompletnie inny, ponieważ Jenna miała cechy po mamie. Ivan stał tuż za nią, a w rękach trzymał prezenty. Wyglądał podobnie jak ja, lecz nic mu nie spadało, jak mi gdy szłam układać je do salonu. Ubrany był w czarny garnitur z długim, również czarnym krawatem. Pod spodem widniała biała koszula, a na nogach miał eleganckie brązowe buty. Jego zalizane do tyłu czarne włosy naprawdę pasowały do jego ubrania, choć wiem, że zapewne ma je od dzieciaka.

   Ciocia Van ubrana była w czerwoną sukienkę podobną do tej Jenny. Również cała okryta była tiulem, lecz była znacznie krótsza. Jej włosy były proste jak ściany w moim pokoju, i już widać kto ma tutaj mocne geny. Również miała je w odcieniach blond, ale w troszkę jaśniejszej wersji, niż te co miała Jenna. Ciocia trzymała w ręku czerwoną torebeczkę, z której już wyciągała jakąś kopertę. Na jej nogach niemal błyszczały przepiękne czarne obcasy, na których ja zapewne już dawno bym się wywróciła.

-Mamuś! - krzyknęła, by powitać Isabelle.

-Już idę, córciu! - odpowiedziała babcia wychodząc z salonu.

   Podeszła do Van i wyściskała ją mocno, gdy wujek pomagał małej Jennie ściągnąć pantofelki. Gdy Isa (Isabelle) odeszła od cioci, ta zaczęła niemal zrzucać z swoich stóp obcasy. Wtedy kuzynka wyciągnęła do babci rączki i mocno ją przytuliła. O dziwo jako pierwszy zagadał do mnie Ivan.

-Cześć, Valerie - odezwał się - miło mi ciebie poznać.

   Wyciągnął do mnie dłoń, którą lekko ścisnęłam, a on uśmiechnął się do mnie. Zauważył jak spoglądam na uścisk, bo tak mocno mnie trzymał, że to już zaczęło boleć.

-Przepraszam - powiedział po czym puścił moją rękę - nie chciałem ci nic zrobić.

-Jesteś... - zaczęłam - dosyć umięśniony.

Oni traktują mnie inaczej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz