Epilog

190 8 20
                                    

3 miesiące później

Od kłótni pomiędzy mną a Mattem minęły 3 miesiące. Od tego czasu wydarzyło się bardzo dużo. Z Mattem jesteśmy dobrymi znajomymi, ale wiemy, że nadal chcemy siebie wzajemnie. Lecz Matt znalazł sobie dziewczynę, Nayah. Widać było, że są ze sobą szczęśliwi. Gdy stoję przy nich, potrafię się uśmiechnąć, bo wiem, że ja nie zasługuje na kogoś tak cudownego jak Matt.

Gdy byłam u mojej babci Clarie i dziadka Richarda działo się dużo. A ja nie miałam na to wpływu. Podczas jazdy do sklepu babcia zagapiła się i wjechała w spory mur. Była wtedy razem z Liamem. Gdy leżeli w szpitalu walcząc o życie nie mogłam nic zrobić. Nic. Mogłam tylko siedzieć w koncie pokoju i płakać. Teraz został mi tylko Matt, bo babcia Clarie i dziadek Richard mieszkają daleko. Matt jest teraz dla mnie jak ogień, który muszę chronić przed wodą. Jedno słowo może zepsuć naszą relację, jeden telefon czy jedno powiadomienie.

Jak na zawołanie mój telefon zaczął brzęczeć, więc szybko otarłam łzy i odebrałam. Siedziałam na podłodze w moim ulubionym miejscu i płakałam za Liamem oraz Isą, ponieważ zmarli dosłownie tydzień temu.

-Tak, słucham? - zapytałam cicho.

-Cześć, Valerie - odezwał się znany mi głos Matta. - Jest pewna sprawa.

-Jaka? - wymamrotałam.

-Za godzinę wylatuję do Norwegii wraz z Nayah - powiedział.

Otworzyłam szeroko oczy, czując łzy. Zerwałam się na równe nogi i biegiem ruszyłam do wejścia z domu.

-Adres - zaszlochałam, po czym rozłączyłam się.

Gdy powiadomienie przyszło, otworzyłam drzwi, wyszłam i je zamknęłam. Zaczęłam biec w stronę auta już dawno płacząc. Nie mogłam stracić kolejnej osoby. Szybko wsiadłam do samochodu, zapięłam się i jak najszybciej wyruszyłam w stronę podanego adresu. Sunęłam przez drogę z taką prędkością, że gdyby nie było 3:00 w nocy i stała by tu policja to dostałabym 5 mandatów. Szybko dotarłam na miejsce. Przed drzwiami stał Matt, ubrany w szare dresy i bluzę. Zaparkowałam byle gdzie i wybiegłam z auta. Rzuciłam się w ramiona Matta, na co on od razu mnie przytulił. Moje łzy moczyły mu bluzę, lecz miałam to w dupie. Matt ułożył dłonie na moich policzkach i otarł łzy kciukiem. Patrzyłam mu w oczy, czując gulę w gardle.

-Valerie, naprawdę wylatujemy. Zadzwoniłem by powiedzieć ci kilka słów, które może coś ci uświadomią - powiedział. - Twoja rodzina skrywa masę sekretów, o których nie masz pojęcia. Właśnie dlatego inni traktują cię inaczej. Zerwij kontakt z wszystkimi. Ja jestem świadomy tych sekretów, ale traktuję cię normalnie. I pamiętaj to. Dowiedz się więcej tych tajemnicach i spraw, by inni traktowali cię normalnie.

***

Stałam przed lustrem trzymając nóż w ręce. Moje policzki były mokre od łez, które wylewałam już godzinami. Upewniłam się, że list leży na szafce, spojrzałam ostatni raz na siebie i bez wahania wbiłam nóż w brzuch.

***

Leżałam na czymś miękkim, czując ogromny ból na ramieniu, brzuchu i nodze. Nie mogłam się ruszać, mówić, otworzyć oczu. Słyszałam tylko alarm karetki, krzyki, głosy i płacze ludzi. Najgłośniejszy był jednak jakiś kobiecy głos, powtarzający, że wszystko będzie dobrze i że Valerie na pewno przeżyje. Czy ja właśnie umierałam? Czy ja właśnie się zabiłam...?

Oni traktują mnie inaczej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz