Big świętował właśnie swoje 20 urodziny, uśmiechnięty przyszedł do jadalni, Tankhun od razu rzucił się na syna i wycałował go po twarzy
- moja mała barbie jest już dorosły! - uśmiechnął się do niego, a Big mocno Go przytulił - jesteś pewny, że nie chcesz Wielkiej imprezy? Mogę ci zrobić taką imprezę, że Bangkok zapamięta ją na lata.- pogłaskał jego włosy
- mamo spokojnie naprawdę wystarczy mi spędzenie dnia z Venii...- uśmiechnął się delikatnie, a do Jadalni wpadł Top i Daisy z balonami z helem
- jak to bez imprezy!?- Daisy podeszła do brata w śliczne sukience w stokrotki. Big złapał ją za nos
- stokrotko tobie zrobimy wielką imprezę na urodziny- powiedział i spojrzał na Top'a - tato co ty masz na głowie
- Daisy zmusiła mnie do ubrania czapeczki urodzinowej...i napewno nie Chcesz zaszaleć?-zapytał
- napewno. - powiedział i usiadł do stołu, od razu dostał talerz naleśników od Fiata- nawet ty?- patrzył rozbawiony na kuzyna
- barbie dziś twój dzień. Sam zrobiłem te naleśniki.- poprawił włosy.- a właściwie nie ma tu jeszcze Venice? Podejrzane.
- ... właśnie zawsze jest tu już o północy - powiedział i od razu wziął do ręki telefon - matko jedyna wujek Pete dzwonił do mnie 23 razy!- od razu zaczął dzwonić do Pete. Który od razu odebrał.
- o w końcu. skarbie mam złe wieści... Venice rozchorował się naprawdę poważnie, leży w łóżku z wysoką gorączką i nie ma siły wstać. Nie pozwoliłem mu prowadzić w tym stanie.- powiedział, a Big dokończył szybko naleśniki i spojrzał na innych domowników.
- zawiezie mnie ktoś do domu wujka Vegas?- zapytał i złożył ręce na znak prośby. O dziwo Kim odezwał się pierwszy, wziął Big'a do swojego samochodu i ruszył do Vegas
- właśnie młody co chcesz na urodziny?- zapytał nie odrywając wzroku od drogi
- ja wiem , że to naprawdę trudne...ale możesz znaleźć dla mnie jakieś informacje o tym skąd naprawdę pochodzę?- zapytał zaciskając ręce na kolanach. Kim westchnął ciężko
- będąc szczerym... może i Tankhun mnie za to zabiję ale od lat wiemy, skąd wziąłeś się na tej ulicy. Khun prosił mnie o zebranie informacji jak zacząłeś dorastać, wiedział że kiedyś będziesz chciał w końcu poznać prawdę.
- ...mama wie? I nie powiedział mi? A tata ?on wiedział?- był naprawdę zdziwiony
- Nie. Wiem tylko ja i Khun. Top o niczym nie ma pojęcia.- Big w jakiś sposób stracił właśnie resztki dobrego humoru. Zamilkł i do końca drogi nie odezwał się, jak podjechali pod rezydencję Vegas wyszedł z samochodu bez słowa.
Wszedł jak do siebie, zdjął buty i przed pokojem Venice znalazł Syn'a który składał model motoru.- o barbie. Mama kazał mi pilnować by Venii do ciebie nie uciekł bo nie chcieli byś był chory - powiedział uśmiechnięty, Big poklepał go po głowie i ominął, wszedł do pokoju i położył się bez słowa koło Venii. Twarzą w poduszkę
- co się dzieje?- Venice delikatnie wsunął palce w jego włosy
- chcę umrzeć. - powiedział, a Venice uderzył go w głowę- Ała- podniósł się z poduszki i spojrzał na niego
- dlaczego mówisz takie głupoty? Zwłaszcza w swój dzień?- zmarszczył brwi - bym cię wycałował byś zmienił zdanie, ale nie możesz być chory.
- pieprzyć chorobę! Potrzebuje twojej miłości!- wlazł na Venice -buziiii- sam pocałował Venice.
- ejejej dlaczego ty mówisz tak brzydko, Barbie.. .
- jestem wściekły? Nie wiem sam! Mama mnie oszukał... Rozumiesz to?! Mama. Mnie! - usiadł na Venice i patrzył na niego z góry
- dlaczego jest tu tak głośno - Pete wszedł do pokoju najstarszego syna - o barbie, co się dzieje? Dlaczego tak krzyczysz. Ja wiem jesteś od Tankhun'a, ale i tak dziwne jak na ciebie
- MAMA MNIE OSZUKAŁ. Nie czułem nigdy takich uczuć. Nie wiem co robić!- złapał się za głowę
- Tankhun? W jaki sposób?- podszedł do Big'a i przytulił go - i zejdź z tego zbiorowiska bakterii.- zdjął z go z Venice
-ej.- Venice zmarszczył brwi .
- mama wie co się stało z moimi prawdziwymi rodzicami...nigdy mi o tym nie powiedział...a ja tak wiele razy pytałem czy jest szansa by poznać prawdę - smutny spojrzał na Pete
- wiesz wydaję mi się, że po prostu boi się, że będziesz chciał spotkać się z nimi...kocha ciebie i Daisy najmocniej na świecie napewno chcę byś był szczęśliwy...
- nie. Napewno jest samolubny i chcę mnie dla siebie! A co jak oni mnie szukali?! A co jak chcieli bym był przy nich?!- był teraz zły co naprawdę nie zdarza się mu. Naprawdę nigdy.Wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do Kim'a - wujku. Chcę spotkać moich rodziców. Masz nie mówić mu , że ich spotkam. W innym przypadku rozwalę całą rodzinę, pamiętaj Venice będzie rządził rodziną, a dla mnie zrobi wszystko.- rozłączył się, a Venice zamrugał kilka razy
- Teraz jestem w szoku...i jestem przykuty do łóżka... Ale jak wyzdrowieje oczywiście mogę ich wszystkich pozabijać dla ciebie.
- dupa nie zabijać. Uspokójcie się obaj- Pete westchnął - a róbcie co chcecie, ale dzieci oszczędzisz.
Kim o dziwo bez mniejszego problemu zabrał Big'a do jego " rodziców"
Stali w slamsach , dosłownie ruinach.
Big zacisnął ręce w pięść i wszedł do środka. Zobaczył kobietę widocznie zaniedbaną... chcąc nie chcąc miał kilka podobnych do niej cech wyglądu. Nie mógł wydusić z siebie słowa... Nie wiedział co robić. Na szczęście kobieta sama się odezwała- ... wyglądasz jak twój ojciec - od razu zmarszczyła brwi- tylko włosy masz jakieś dziwne
- pofarbowałem...- powiedziałem cicho- mam tak wiele pytań...
- niech zgadnę, dlaczego nie wychowałam cię? Zniszczyłeś mi życie. Byłam bogata, miałam piękny dom... męża, miałam być modelką... Ale wtedy pojawił się twój pierdolony ojciec, tchórz który powiesił się od razu jak dowiedział się, że urodzę. Mój mąż nie wybaczył mi, bo byłeś ty. Gdyby nie wiedział by o zdradziec. Modliłam się byś umarł jeszcze we mnie. A po urodzeniu tylko wrzeszczałeś. Nienawidzę twojego głosu do teraz. Tak bardzo cieszyłam się kiedy wyrzuciłam cię w tą pierdoloną uliczkę.
Wróciłam następnego dnia by zobaczyć czy już umarłeś. Ale wtedy zobaczyłam jak ten pedał ratuję cię i płacze ujebany błotem. Irytujące. Jak można kochać takie coś.- mówiła to z widoczną nienawiścią w oczach... zaś Big stał i nie umiał powstrzymać łez które wylewały się z jego oczu strumieniami. Jednak kiedy usłyszał jak Obraża Tankhun, momentalnie przestał płakać. Nie obchodziło go, że kobieta przed nim Dała mu życie. Uderzył ją w twarz- spróbuj kurwa obrazić mamę jeszcze Raz a zabiję cię. Nie tak jak tu próbowałaś mnie. Zabiję cię w najbardziej brutalny sposób jaki możesz sobie wyobrazić.- Kim odsunął go od kobiety i wyprowadził go z pomieszczenia.
Przed budynkiem stał już Tankhun. Widocznie zdyszany...nie chciał by Big znał prawdę... wolał by jego syn żył w niewiedzy. Ale na szczęście Pete powiedział mu, wszystko co dowiedział się od Big'a. Tankhun od razu wiedział gdzie szukać.
Big od razu jak go zobaczył rzucił się na niego i przytulił go. Tankhun złapał go za policzki- kochanie...- sam był bliski płaczu - dlatego nie chciałem byś znał prawdę....nie zasłużyłeś na to - przytulił go mocno
- wiesz mamo? ... teraz czuję się jakiś wolny... Zawsze marzyłem o tym, że kochali mnie chociaż przez chwilę...teraz wiem, że trafiłem w idealne miejsce w idealnym czasie. Czekałem aż najlepsza osoba na świecie mnie znajdzie - uśmiechnął się najbardziej szczerym uśmiechem jaki Tankhun widział przez całe życie.
Wrócili razem do domu, dobra tylko na chwilę, Big spakował się na noc do Venice i znów wbił do ich rezydencji.
Zaś Tankhun prawie zamordował Kim'a
...ale z jednej strony był mu wdzięczny, że to nie on musiał pokazać Big'owi niestety najgorszą prawdę.
CZYTASZ
kinnporsche talks 4
Fanfictionwattpad nie daję mi spokojnie udostępnić rozdziału w poprzedniej części więc zaczynam nową.n