Rozdział 8

672 10 1
                                    

RAVENNA

Londyn 2010r.

Patrzę na mamę, która właśnie odkłada ciasto na stolik. Leon od razu zabiera się za jedzenie, jednak ja dalej wpatruję się w mamę, która złapała się za głowę i zaczęła coś mamrotać.
Kiedy pytałam ją o to wszystko, mówiła, że mówią do niej głosy, które są przyjazne.

Jednak ja wiedziałam, że nie są.

Wiele razy słyszałam jak mama budziła się z krzykiem i chodziła całą noc po salonie, mamrocząc. Tata już dawno przestał zwracać uwagę na jej zachowania, kiedyś proponował leczenie i takie inne, jednak mama się nie zgodziła, bo mówiła, że wszystko jest w porządku i to minie.

Nie minęło.

Z każdym dniem było coraz gorzej i już niemal każdej nocy budziła się z tego koszmaru. Do mnie również mówiły ciche głosy, a gdy opowiadałam o tym tacie. On mówił, że to wytwór mojej wyobraźni i nie powinnam się tym przejmować.

Tak zrobiłam.

Londyn 2013r.

Tata i Leon mieli wypadek.

Gdy mama mi to powiedziała, nie mogłam się uspokoić, ale mama nie mogła być przy mnie, ponieważ słyszała głosy i musiała jechać na komisariat. Zostałam sama w ciemnym domu i nie potrafiłam się uspokoić. Od zawsze bałam się ciemności, a przez to, że byłam za niska, by włączyć włącznik światła, siedziałam w ciemności, słysząc ciche głosy i wytwarzając w głowie potwory, które czaiły się w mroku.

Po parunastu godzinach mama wróciła do domu, jednak coś było nie tak. Gadała do siebie, uderzała głową o ścianę i drapała sobie skórę na przedramionach do krwi. Gdy spytałam, czy wszystko w porządku, ona zaczęła się na mnie wydzierać, przez co wróciłam do ciemnego pokoju z płaczem. Następnego dnia mama powiedziała, że się wyprowadzamy i tak zrobiłyśmy.

Boston 2016r.

Wpatrywałam się w ścianę, słuchając wrzasków mamy, która gadała do siebie. Dzisiaj Leon znowu mi powiedział, żebym nie piła, jednak go nie posłuchałam. Zarzucał mi, że wpadłam w alkoholizm, jednak zaprzeczałam.

Od dobrych trzech lat, Leon stał się moim jedynym przyjacielem, z którym mogłam porozmawiać. Czasami odzywał się do mnie w nocy, gdy próbowałam spać, a czasami w środku dnia, gdy mówił mi, co mam robić i jak. Nie lubiłam tego, że ludzie mną kierowali, ale to był Leon.

Wytwór mojej jebanej wyobraźni.

Wrzaski mamy ustały, a potem usłyszałam jej kroki i drzwi się otworzyły.

-Obiad, chodź.

Kiwam drętwo głową i wstaje, nie chcąc, by na mnie krzyczała. Ostatnim razem, gdy wyszłam w środku nocy ma imprezę, by ukraść z stamtąd dwie butelki wódki, zaczęła wrzeszczeć i rzucać we mnie szklankami.

Ale i tak ją kochałam.

Boston teraźniejszość.

Czułam się dokładnie tak samo, gdy miałam zaledwie szesnaście lat, czyli cztery lata temu. Tym razem jednak były to wrzaski Kaden'a, który po chwili usiadł ciężko na kanapie i westchnął. Przyszedł dzisiaj do mnie, by przeprosić, jednak otworzyłam mu ledwo stojąc na nogach.

K A D E N≈ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz