Rozdział 18

545 13 2
                                    

RAVENNA

„Drogi Leo,

Każdego dnia o tobie myślę i zastanawiam się, czy u ciebie jest tak szczęśliwie, jak u mnie? Mam wielką nadzieję, że tak.
Mam córeczkę, nazwałam ją twoim zamiennikiem – Lousia.
Gdybyś żył, myślę, że by ci się spodobało. Jeśli jest z tobą tata, to bądźcie szczęśliwi, Leo.

Kocham cię,
Raven”

Schowałam list do koperty i szczelnie ją zamknęłam. To był już kolejny taki list, który pomagał mi w oddaniu uczuć. Nie pokazywałam tego Kaden'owi oraz Kellanowi, ponieważ uznawałam to za niepotrzebne.
Po naszej nocy, gdy Lou w końcu zasnęła, brunet zaniósł ją do jej pokoju, zostawiając uchylone drzwi. Gdy wrócił, leżeliśmy wpatrując się w sufit. Leżeliśmy w ciszy, której przecież tak nie lubiłam, jednak tamtą cisza była wyjątkowa i przyjemna.

Wyszłam z pokoju i spojrzałam na mężczyznę, który rozmawiał przez telefon, a ja nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, gdy zdałam sobie sprawę, że trzymał w ramionach naszą córkę. Związałam szczelniej satynowy, różowy szlafrok i podeszłam do bruneta, dotykając jego nagiego barku. Natychmiast się odwrócił i skradł z moich ust buziaka, przez co Lousia się skrzywiła i udawała, że wymiotuje.

-Jak się czujesz?

-Bardzo dobrze, a ty?

Nasze wargi coraz bardziej się do siebie przybliżały.

-Niesamowicie, słoneczko.

Mężczyzna pierwszy mnie pocałował, układając ciepłą dłoń na mój policzek. Nawet nie zauważyłam, kiedy skończył rozmawiać przez telefon.
Oderwaliśmy się od siebie, ponieważ Lou zaczęła się wiercić i wyciągać ręce w moją stronę. Wzięłam ją w swoje ramiona i pocałowałam ją w czoło, uśmiechając się delikatnie na widok jej rozciągniętych w małym uśmiechu ust. Kochałam tą dziewczynkę całą sobą i nawet znalazło się miejsce w moim sercu dla tego cholernego bruneta o ciemnych, niebieskich oczach, które mnie zgubiły. Zgubiły, ale i odnalazły wśród pokoju pełnym osób.

-Będę się już zbierał.- powiedział cicho, przez co od razu na niego spojrzałam, zdezorientowana.- Nic tu po mnie. Nie potrzebujesz mnie, Raven.

Zamurowało mnie. Odstawiłam córkę na podłogę i przekazałam jej, by poszła do swojego pokoju, a w tym czasie Kaden zaczął się ubierać.

-Nie możesz zostać?

-Nie.

Spuściłam wzrok, gdy na mnie spojrzał. Nie chciałam, by ponownie widział moje cholerne łzy. Nie spostrzegłam kiedy chwycił mnie za podbródek i nakierował mój wzrok na siebie. Jego usta były bardzo blisko mnie, a kciuk, którym trzymał mój podbródek, ścierał spadające po mojej twarzy łzy.

-Chciałbym zostać, jednak wiesz, że nie mogę, słoneczko.- wyszeptał i musnął moje usta.- Mam nadzieję, że któregoś dnia postanowisz ponownie się przeprowadzić do Bostonu.

Kiwnęłam głową, bo naprawdę chciałam, jednak obawiałam się, że ponownie spotkam Thomasa i wiele nieprzyjemnych wspomnień. Brunet ostatni raz pocałował moje usta i podszedł do drzwi, powoli je otwierając.

-Kocham cię, słoneczko.

Wyszedł.

~≠~

K A D E N≈ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz