- Stokrotka teraz! - zabrzmiał w jej uszach krzyk Alka. Oczy Avery błysneły na widok srebrnej kulki która po chwili zaczeła przeszywać klatke piersiową szkopa przebijając kolejne warstwy ciała aby dostać się w prost do serca. Widok trupa zabitego przez siebie przestał robić na niej wrażenie gdyż miała ich już wielu na swoim sumieniu. To nie tak, że nie miała serca, miała je wielkie, piękne i szlachetne lecz czasy wojenne zmuszały ją do częstych morderstw w służbie dla kraju.
Na początku nienawidziła myśli że zabiła wiele ludzi ale czuła że robi to w dobrej sprawie co pomogło jej przezwyciężyć wyrzuty sumienia atakujące ją co noc.
Z myśli wyrwał ją krzyk Zośki który starał się wyrwać z rąk niemców. Dziewczyna niewiele myśląc od razu podbiegła do SS-man'ów i przywaliła każdemu od tyłu w głowę. Szwaby upadły a Avi od razu podbiegła do brata.
- Zrobili ci coś? - spytała szybko nie czekając na odpowiedź po czym wzieła twarz brata w dłonie i zaczeła dokładnie ilustrować każdy polik w poszukiwaniu ewentualnych zadrapań.
- Młoda.. - zaczoł Zawadzki na co szybko jego szczęka została mocno przyciśnięta.
- Ty mi tu nie młoduj mogleś zginąć! - zawyła Avery wypuszczając z rąk twarz brata. Ten tylko się skrzywił i wrócił wzrokiem do terenu szkając ewentualnych strat.
- NASZCZĘŚCIE JA WAS URATOWAŁEM - wypioł sie dumnie Alek prezętujac swoje mieśnie. Kilka osob z akcji zaczeło hihotać w tym Rudy który niewiadomo kiedy pojawił się przy boku Tadeusza. Słodki hihot chłopaka wywołał na polikach starszego delikatne rumieńce przez co ten szybko odwrócił wzrok. Nie dało mu to zbytniej swobody gdyż z drugiej strony była Avery która obdarowała go swoim zadziornym uśmiechem i sprzedała kuksańca w ramie.Siostra i obiekt westchnień okazali się być zbyt peszącym otoczeniem dla Tadeusza dlatego ten od przy pierwszej możliwej okazji doszedł do Alka i Pawła którzy starali się ukryć w workach zwłoki SS-man'ów.
- Był czerwony jak burak - zagadnela Avery przenosząc wzrok na Bytnara.
- Może jest zestresowany - stwierdził blondyn, przeczesując swoje włosy
- A może to twoja sprawka - odparła Avery a triumfalny uśmiech znalazł miejsce na jej twarzy. Poliki starszego niezwłocznie zaczeły przybierać czerwono-malinowego odcienia co w ocenie Avi wyglądało całkiem uroczo. Janek od razu ukrył twarz w dłoniach.
- O tym sobie jeszcze pogadamy - stwierdziła brunetka. Skierowała sie w stronę Alka, Pawła i Zośki aby im pomóc a Rudy został sam ze swoimi myślami. Te ostatnio zaczeły płatać figle nie słuchając logicznego muzgu a idąc za głosem nierozważnego serca.◇◇◇
Lekcje matematyki były dla Avery czarną magią nie potrafiła jej za nic zrozumieć, szczególnie kiedy dziewczyny w klasie skupiały się na tym aby jak najbardziej utrudnić jej ten czas. Tym razem był to ślimak puszczony jej we włosy. Mieło chwilę czasu od kiedy zauważyła że z jej włosami jest coś nie tak. W dotyku okazały się być śliskie a gdy poczuła na dłoni znajomą grudkę z czułkami walczyła z samą sobą aby sie nie popłakać na miejscu. " Nie boi sie okupanta ale ślimaka już tak " cytat często powtarzany przez Tadeusza był poniekąd prawdą, lecz nie do końca. Bała się okupanta ale stawiała mu czoła za to ślimaków bała się strasznie i nie starała się nigdy o wyeliminowanie ślimaków z listy swoich fobii.
Szybko więc poprosiła o przepustkę do toalety gdzie rozpoczeło się wyciągania obrzydliwego stworzenia z włosów. W takich właśnie sytuacjach dziękowała Bogu za swoje proste włosy z których łatwiej było się pozbyć obrzydlistw przyklejanych do nich przez wredne dziewczyny z klasy.- Jak twoja nowa fryzura? - zaświergotała swoim pseudo-uroczym głosem Wiktoria.
Była jedna z najgorszych osób jakie znała Avery. Wredna, mściwa i okropna tak opisywała ją za każdym razem nikt jej nie lubił poza grupką koleżanek lecz nie chciano mieć z nią żadnych sporów czy otwartych kłótni. Była zdolna do wszystkiego.
Na zaczepke Avery nie odpowiedziała w ogóle a tylko przewróciła oczami.
- No co nie odpowiesz mi? - spytała Wiktoria, grupka dziewczyn podążyła jej krokiem.
Avi runeła na podłogę przez nogę podstawioną przez Karola. Wszystkie oczy z korytarza zwróciły się ku niej. Czuła się tak upokorzona, jak jeszcze nigdy. Dziewczyna odkleiła się od podłogi i podążyła do toalety, której drzwi zamkneła na klucz.◇◇◇
- Nic mi się nie stało no - jękneła Avery podczas kiedy ojciec oglądał jej głowę.
- Tak? To czemu twoje włosy wyglądają jakby przeszło po nich stado ślimaków?- odpowiedział mężczyzna unosząc brwi.
- Dosłownie przeszedł po nich ślimak - powiedziała ledwo słyszalnie. Nie umkneło to uwadze ojca który się do niej nachylił.
- Możesz powtórzyć?
- Nie - wręcz mechanicznie rzuciła Avery
- Masz mi opowiedzieć co się stało - rzekł surowo patrząc curce w oczy. Dziewczyna wiedziała, że oszukiwanie ojca może przysporzyć jej tylko problemów więc westchneła i opowiedziała mu cała historię od początku. Na początku starała się powstrzymać łzy cisnące się jej do oczu ale później wypłakiwała się ojcu w koszulę.
Nie zauważyła kiedy w salonie pojawił się jej brat i przyjaciele. Zośka, Rudy, Alek, Monia, Hala, Basia i Dusia rozstawili się w różnych miejscach ze smutkiem bądz zmieszaniem słuchając histerii młodszej.
Tadeusz był conajmniej zdenerwowawany, na wodzy trzymał go Janek który opatulał jego rękę swoją. Ten widok wywołał uśmiech na ustach dziewczyny, więc wszyscy skierowali spojżenia tam gdzie prowadziło to jej.
- Uroczo - stwierdziła Dusia rzucając chłopakom znaczące spojżenie. Kiedy obaj zauważyli zakłopotane twarze Rudy niezwłocznie puścił rękę Tadeusza. Co tylko spotkało się z wywróceniem oczami Avery.
- Zabije ich - wysyczał Zawadzki
- Ja ci pomogę - dodał Alek
- I ja - odezwały się głosy całego salonu
- Nikt nie będzie obrażał naszej stokrotki! - krzykneła Hala a zawtórowali jej wszyscy łącznie z ojcem. Takie momenty były dla Avery cieplejsze niż wigilia. Pokazywało to jak bardzo przyjaciele są sobie oddani. Oni nie byli dla siebie tylko przyjaciółmi oni byli rodziną a rodzina zawsze musi trzymać się razem.
◇◇◇Kolejny szkolny dzień miał być taki sam jak wszystkie inne. Lekcje, wyzwiska, sporadyczne popychanie były codziennością. Tego dnia wszystko zaczynało się jak zwykle gdyby nie przeraźliwy krzyk Wiktorii. Wczoraj Tadeusz wypytywał dokładnie o lęki które ma rywalka Avi, co już wydało się podejżane lecz po usłyszeniu krzyku wszystko nagle się wyjaśniło. Po dobiegnięciu do szatni w kącie leżał plecak z którego wystawały 2 łyse ogony a w drugim kącie siedziała skulona Wiktoria lamętując. Widok był conajmniej zabawny, a po tym jak nauczycielka podeszła do plecaka zaatakował ją swąd zdechłych szczurów. W plecaku znalazła się również karteczka:
"Daj znać jak szczury smakowały, może nauczy cię to czegoś
Jak zadzierasz z moją siostrą zadzieraż z nami T, J, M, H, M, B, D,"
Każdy podpisał się swoim inicjałem a Avery nie miała wątpliwości że sprawcami tego kawału są jej przyjaciele.
Resztę dnia było zadziwiająco spokojnie. Jedyne co raczyły zrobić oprawczynie względem Avi były spojżenia ktorymi ta się nie przejmowała. W końcu jeśli zadrze z nią, to zadrze z jej całą rodziną jeszcze raz.
◇◇◇Kolejny rozdział!! Mam nadzieję że wam się spodoba💗
CZYTASZ
Warszawska Stokrotka | Kamienie na Szaniec
Fanfiction❝𝐀 𝐤𝐢𝐞𝐝𝐲 𝐭𝐫𝐳𝐞𝐛𝐚, 𝐧𝐚 ś𝐦𝐢𝐞𝐫ć 𝐢𝐝ą 𝐩𝐨 𝐤𝐨𝐥𝐞𝐢, 𝐣𝐚𝐤 𝐤𝐚𝐦𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳 𝐁𝐨𝐠𝐚 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐚𝐧𝐞 𝐧𝐚 𝐬𝐳𝐚𝐧𝐢𝐞𝐜.❞ ~ "Testament mój" Juliusz Słowacki Stokrotki, piękne kwiaty lecz tak niedocenione. Wszystkie takie s...