- Jak się czujesz? - Avery skierowała te słowa to Fabiana. Chłopak wybierał się na swoją pierwszą akcje.
- Dobrze - oczywiste kłamstwo wypłyneło z hego ust, dziewczyna wiedziała że kłamie i nikt nie czuje się "dobrze" cokolwiek to znaczy podczas pierwszej akcji.Swój pierwszy akt małego sabotażu nie wspomina jako coś świetnego. 3 sierpnia 1944 roku namówiła Rudego aby wspólnie iść malować żłowie. Na początku wszystko fajnie się zaczynało. Chodzili z uliczki do uliczki aby rysować rysunki gdzie tylko się da. W pewnym momencie zauważeni zostali przez SS-man'a który od razu podbiegł do nich z karabinem. Wystraszyli się nie na żarty gdy pocisk wylądował w łydce Janka. Ten najpierw się przewrócił a Avi od razu przysiadła obok niego.
- Uciekaj! Biegnie tu! - krzyknoł straszy a chwilę później przeszył go ból.
Brunetka niewiele myśląc wyjeła z jego torby pistolet i wycelowała nim w niemca. Pierwszy strzał okazał się być niecelny ponieważ szaab został skaleczony w biceps. Mężczyzna tylko się skrzywił i bardziej rozwścieczył.
Avery postanowiła strzelić znowu tym razem celnie. Kula przeszła przez gardło SS-man'a. Mężczyzna najpierw złapał za swoją szyję i zaczoł się dusić. Po chwili można było tylko zobaczyć zwłoki leżące na chodniku w uliczce. Czas się zatrzymał a serce dziewczyny przestało bić. Słyszała szum w uszach a w jej głowie ciągle powstarzała się scena wystrzału. Kiedy otrząsneła się z szoku od razu zajeła się Bytnarem. Pomogła mu wstać i jak najszybciej podążyli w stronę domu Monii gdyż przyjmowała tam rannych.
Potworna scena rozgrywała się w jej głowie kilka dni bez przerwy, a do tej pory kiery pomyśli o tej sytuacji na jej ciało wstępuje gęsia skurka.◇◇◇
- 3, 2, 1, Puszczaj - Avi szepneła w stronę kolegi a z jego ręki wypadła bomba dymna. Od razu w całym kinie zaczął się unosić nieprzyjemny odór a wszyscy zebrani na sali szybko opuścili pomieszczenie. Pierwsi wybiegli Fabian i Stokrotka. Biegli ile mieli sił w nogach gdyż gestapo od razu zaczeło szukać sprawcy tego przedsięwzięcia.
Kiedy odbiagli byli już daleko od kina i skręcili w odpowiednią uliczke zaczeli dyszeć i się śmiać.
- Jak się podobało? - zagadneła brunetka która miała już kilkanaście takich akcji za sobą.
- Ojj emocje, ale wyszło dobrze - stwierdził chłopak a spoconą głowę przyłożył do muru. Nikły uśmiech zaczoł malować się na jego twarzy lecz zgasł gdy usłyszał pytanie od swojej towarzyszki.
- Dlaczego zdecydowaliście się z ojcem walczyć? - Avi od początku chciała zadać to pytanie, tak kwestia niezmiernie ją ciekawiła ale nie wiedziała czy to napewno na miejscu je zadawać.
Chłopak westchnoł i poklepał miejsce obok siebie na znak dla dziewczyny aby tam zasiadła. Zrobiła to powoli a jej oczy spoczeły na twarzy Fabiana ktory nieodgadnionym spojżeniem illustrował mur przed nimi.
- Ona tego chciała - zaczął - Moja mama,
zabrali ją do obozu Aushwitz. Cholera wie co się z nią stało. Nie wiem nawet czy żyje - po poliku chłopaka zaczeła płynąć łza - Powiedziała mi kiedyś, że jeśli coś stałoby się jej lub ojcu mam iść walczyć. Mam walczyć za nich. Dlatego robie to teraz, dla niej. - chłopak zaczoł płakać i schował tearz w dłoniach. Dziewczyna siedziała chwilę w milczeniu i przypatrywała mu się. Zrobiła coś czego nie spodziewała się zrobić kiedykolwiek. Położyła głowę na jego ramieniu a dłoń splotła z tą jego.
- Moja mama też zmarła, miała wylew -wyznała brunetka - Zmarła chwilę przed początkiem wojny ale wiem, że jeśli by tu ze mną była kazałaby mi walczyć. Nie ważne gdzie jest teraz twoja mama ważne, że spełniasz jej prośbę. Jestem pewna, że jest z ciebie dumna. Tak jak moja ze mnie. - po tych słowach dopadła ich głucha cisza. Nie była nieprzyjemna była wręcz pożądana. Nadtolatkowie zabłądzili w swoich myślach i wspólnie postanowili odszukać jej sensu.◇◇◇
- Jak akcja z nowym? - zapytała Basia podczas wspólnej drogi z ratusza do domu Alka.
- Nie było najgorzej. Spisał się - odrzekła zgodnie z prawdą Avi.
- To dobrze, ten chłopak.. Jak ma na imię? - spytała starsza
- Fabian, a jego pseudonim to Wilk - odparła dziewczyna
- Wilk? - zaśmiała się Basia - Ciekawe czemu tak.
- W sumie nie wiem - odpowiedziała młodsza, zdając sobie sprawę że wilki były ulubionymi zwierzętami mamy Fabiana.Alek przygotował kolację do której w trójkę wspólnie zasiedli. Najmłodsza z nich wydawała się być nieobecna i zamiast jeść, błądziła widelcem w talerzu ziemniaków.
- Czemu nie jesz? - zastanowił się Glizda, a spojżenie Basi powędrowało w stronę Zawadzkiej.
- Czym jest miłość? - zapytała najmłodsza kompletnie zmieniając temat rozmowy. Strasi zaniemówili i spojżeli na siebie.
Pierwsza postanowiła odezwać się Baśka.
- Dlaczego o to pytasz?
- Nie wiem - stwierdziła, choć dobrze znała powód swoich rozterek.
Alek odchrząknął i zaczą odpowiadać na pytanie przyjaciółki.
- No więc miłości nie da się wytłumaczyć, nie ma żadnej konkretnej definicji ani formy, każdy odczuwa ją inaczej. Można kochać tak naprawdę wszystko ojczyznę, słońce na niebie, rodziców, rodzeństwo, konkretną osobę. Dużo jest tych rodzajów, zwariować można. - powiedział najstarszy i znów zają się swoim jedzeniem.
- W miłości tylko jedno jest pewne. Poświęcisz wszystko dla kogoś kogo szczerze kochasz. - dodała Basia i na nowo zajeła się swoim posiłkiem. A Avi została sama wraz ze swoimi rozterkami.◇◇◇
Mimo, że sztuke uciekania od łapanek Avery miała opanowaną do perfecji za każdym razem drżała gdy odbowały się one. Tak było i tym razem. Grupa gestapowców zbierała z ulicy przypadkowe osoby i zabierała pod ścianę aby ich rozstrzelać. Dziewczyna kiedy zauważyła, że jeden z mężczyzn zbliża się do niej chciała jak najszybciej rzucić się do ucieczki. Kiedy zaczeła biec wpadła na kolejnego SS-man'a który brutalnie zaciągną ją pod ścianę.
Zamkneła oczu i odliczała sekundy aż wkońcu strzał ją przeszyje. Myślała że to jej koniec lecz kiedy uchliła powieki zauważyła Tadeusza który gdy tylko dojżał ją wśród tłumu ani na chwilę nie zwklekał z ratunkiem.
- PADNIJCIE! - krzyknął do osób z pod ściany. Jego pistolet wystrzelił aż trzy razy. Trójka szkopów padła na ziemie gdy pocisk ich ugodził.
Avery podbiegła do Tadeusza i wtuliła się w jego ciało.
- Przepraszam i dziękuje że mnie uratowałeś. Kocham cię - szepneła przyciskając swoją głowę do jego płaszczu.
Starszy uśmiechną się lekko pod nosem i odpowiedział:
- Jesteś wariatką, ale i tak cię kocham
Po tych słowach Zawadzki delikatnie poklepał plecy siostry aby dać jej znak żeby się odsuneła.
Zaczeli wspólnie zmierzac w kierunku domu a Stokrotka znów przytuliła swoje ciało do tego Zośki. Tyle im było trzeba, wspólny spacer do domu jak za dzieciaka pozwolił na wiele refleksji i uświadomił Avi czym jest miłość.◇◇◇
Hejj
Z końcówki zbyt zadowolona nie jestem ale mam nadzieję, że jest chociaż czytalna. Miłego dnia / nocy 💗‼️
CZYTASZ
Warszawska Stokrotka | Kamienie na Szaniec
Fanfiction❝𝐀 𝐤𝐢𝐞𝐝𝐲 𝐭𝐫𝐳𝐞𝐛𝐚, 𝐧𝐚 ś𝐦𝐢𝐞𝐫ć 𝐢𝐝ą 𝐩𝐨 𝐤𝐨𝐥𝐞𝐢, 𝐣𝐚𝐤 𝐤𝐚𝐦𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳 𝐁𝐨𝐠𝐚 𝐫𝐳𝐮𝐜𝐚𝐧𝐞 𝐧𝐚 𝐬𝐳𝐚𝐧𝐢𝐞𝐜.❞ ~ "Testament mój" Juliusz Słowacki Stokrotki, piękne kwiaty lecz tak niedocenione. Wszystkie takie s...