Hejka misie!
Miałam dziś nic nie wstawiać, ale stwierdziłam, że w sumie co mi tam.
Pod rozdziałem jest ważna dość informacja więc fajnie by było jakbyście ją przeczytali i dali znać co do tej informacji.
Nie przedłużam już. Miłego czytania!!!
Kylie P.O.V
Tygodnie mijały, a Peater wracał do zdrowia.
Moja matka chodziła cały czas spięta i przestraszona. Ja sama taka byłam, ale tą energię wyładowywałam na torze. Jeździłam z moją paczką znajomych na tor i czasem zdało się na imprezy. Z Solanem było inaczej. Gdy tylko był w pobliżu w moim brzuchu latały jakieś pierdolone motyle. Nie byliśmy dla siebie tacy cięci jak przedtem. Było normalnie. Szczególnie doceniałam to kiedy zabierał mnie na plażę. Nie rozmawialiśmy dużo tylko po prostu przy sobie byliśmy. To było przeurocze.I tak właśnie było teraz. Siedzieliśmy obydwoje na plaży gdzie było już ciemno i cicho. Było słychać wyłącznie szum morza. Solan odpalił sobie papierosa swoją czarną zapalniczką i to samo zrobiłam ja odpalając złotą.
-Mój ojciec chce abym przejął firmę.- powiedział przerywając piękną ciszę. Odwróciłam głowę w jego stronę spotykając się z jego intensywnie zielonymi oczami. Pomimo tego, że było ciemno ja i tak widziałam ich intensywność.
-Co? Ale jak..- zaczęłam zaskoczona, ale mi przerwał.
-Umiera.- powiedział obojętnym tonem.- Jest chory i umiera.- przykryłam usta ręką wpatrując się wzrokiem pełnym smutku.
-Na co?- zapytałam cicho. Znów odwrócił głowę zaciągając się papierosem.
-Ma raka.- i wtedy coś sobie przypomniałam. Raka miał również mój ojciec. I również zmarł. Wspomnienia w tamtym momencie zaczęły powracać.
-Ale leczy się, prawda?- dopytywałam coraz mocniej. Solan nie odpowiedział tylko bez emocji spojrzał na mnie. Wtedy kolejny raz coś do mnie doszło.- Nie leczy się.- powiedziałam cicho.
-Mój ojciec umiera.- powtórzył głośniej.- Ja pierdole.- mruknął przejeżdżając ręką po swoich brązowych włosach.
-Ja.. ja nie wiem co powiedzieć..- mruknęłam cicho spuszczając wzrok na piasek.
-Mój ojciec nigdy się mną nie interesował. Tak mi się przynajmniej wydawało.- zaczął opowiadać.- Zanim moja matka mnie urodziła on spierdolił bo bał się odpowiedzialności. Byłem po prostą wpadką. Moja matka też mnie nie chciała.
Coś o tym wiem, Solan.
-Ale ze mną została. Nie oddała mnie nigdzie. W wieku osiemnastu lat musiałem się wyprowadzić od niej bo ona tak chciała. I tak zrobiłem. Z kasy z wyścigów kupiłem zajebisty dom, samochód i jakieś inne pierdoły.- parsknął suchym śmiechem.- Boże nawet pamiętam jak pierwszy raz wjechałem na tor.
Mówił tak okropnie smutnym tonie, że chciałam go tylko przytulić. Nie wycierpiał mniej ode mnie. Jednak nie odzywałam się. Chciałam by dokończył.
-Mojej matce zdażyło się mnie uderzyć- kolejny ból w okolicy serca.- właściwie nie zdażyło. Ona robiła to ciągle. Podobnie jak ty moja matka znalazła sobie po czasie faceta. On też nie raz podniósł na mnie rękę.- pod moimi powiekami zbierały się łzy.- Oczywiście mogłem się stawiać. I to próbowałem robić, ale szło to na marne. Chciałem tylko mieć ojca. Chciałem aby mój ojciec do mnie wrócił.
Jego głos się lekko załamał. Przesunęłam się do niego i niepewnie objęłam jego ciało ramionami. Był zaskoczony nagłą czułością, ale również objął mnie ramieniem. Poczułam jak po policzku spływały pojedyncze łzy.
CZYTASZ
Ride To Die 18+
ActionPierwsza część dylogii „Ride" Szybka i niebezpieczna jazda kręciła młodą Kylie. Lubiła siadać za kierownicę i zapominać o problemach. Dziewczyna postanawia pojawić się na nielegalnych wyścigach samochodowych. I to był jej duży błąd. Przynajmniej tak...