40. Bo będziesz tam ty

13.4K 404 755
                                    

Dziś wstałam w zaskakująco dobrym humorze. Może to była przyczyna tego, że wybudziłam się w objęciach bruneta, a może po prostu się wyspałam. Ale również do mojego dobrego samopoczucia przyczynił się sms, że moi rodzice wrócą dopiero za tydzień. Przedłużyli sobie o wyjazd o pieprzony tydzień. Odrazu poczułam się bardziej wyluzowana i szczęśliwa. Prawdę mówiąc zapomniałam, że wciąż mam mamę. O Peaterze to nawet nie wspomnę. Świetnie radziłam sobie ze wszystkim sama.

-Nie zgadniesz co.- szepnęłam do Solana kiedy wciąż leżeliśmy w łóżku. Robiła się już powoli jedenasta rano, a my wstaliśmy dwie godziny temu. I przez te dwie godziny rozmawialiśmy na jakieś mało ważne tematy.

-Hm?- mruknął w poduszkę leżąc na brzuchu i głową przekręconą do mnie. Otworzył jedną powiekę.

-Rodzice wracają za tydzień.- powiedziałam patrząc na niego z ekscytacją. Brunet podniósł głowę i zmarszczył brwi wpatrując się we mnie ostrym wzrokiem, tak jakby szukał jakiegoś haka.

-Pierdolisz.- wypalił. Pokręciłam głową z szerokim uśmiechem na boki.

-Serio. Dostałam wiadomość, że jednak przyjadą za tydzień.- oznajmiłam.

-No i zajebiście.- skwitował Solan.- Mam dość ważne pytanie.- moje serce zaczęło bić nienormalnie szybko.

-A więc..?- uśmiechnęłam się nerwowo.

-Chcesz iść ze mną na bankiet?- zapytał.

Zamurowało mnie.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i próbowałam wyczytać z jego twarzy jakiś podstęp.

-Wiadomo, że jeśli nie chcesz, to nie musisz. Dałem tylko sugestię.- dodał.

-Kiedy on jest?- spytałam. Solan uniósł brwi, tak jakby nie spodziewał się tego pytania.

-Za dwa dni. Sam nie wiem po co mam
tam iść, ale dostałem zaproszenie, dlatego..- przerwałam mu.

-Pójdę z tobą.- zapewniłam lekko się uśmiechałam. Na twarzy Solana pojawiło się coś w stylu ulgi. Tak jakby czekał na to.- Wiesz dlaczego nie lubiłam chodzić na bankiety?

-Nie.

-Bo nie było tam osoby, którą lubiłam i czułam się dobrze.- wyjaśniłam.

-Więc dlaczego chcesz tam iść?- zapytał.

-Bo będziesz tam ty.- odpowiedziałam. - Ale coś za coś.- dodałam. Położyłam się bokiem patrząc na niego z szerokim uśmiechem.

-Ale ty kurwa jesteś drętwa.- parsknął kręcąc głowa na boki. Gdy już miałam odpyskować Solan wbił się w moje usta. Położyłam dłonie na jego policzkach i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie.

Ta chwila była piękna. Takie kochałam najbardziej. Jednak nie mogło być tak pięknie.

Usłyszeliśmy donośny huk otwieranych drzwi do sypialni. Zanim zdołaliśmy się od siebie odczepić usłyszałam kolejne dwa mocne huki. Zaraz po całym pomieszczeniu latały serpentyny i złote serduszka.

-Soolan! Solan się żeni! Soooooolan! Solan się żeni!- krzyczeli nasi przyjaciele ubrani w ubrania w których faktycznie mogli by iść na wesele. Tony wstrząsnął butelką z szampanem i rozlewał wszędzie. Dziewczyny trzymały tuby z których poleciło confetti oraz kieliszki.

-Solan! Solan się żeni!- wykrzyczeli jeszcze raz. Szampan i złote serca były wszędzie. Na naszych włosach, ciałach, poduszkach, pościeli, podłodze, po prostu kurwa wszędzie.

Spojrzałam na zdezorientowanego Solana śmiejąc się pod nosem. Potem przeniosłam wzrok na przyjaciół. Uśmiechali się tak szeroko, że to jeszcze bardziej mnie bawiło.

Ride To Die 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz