VI.

170 7 1
                                    

(Nie wybuchajcie pls)
———-
Obudziłem się jakimś magicznym cudem w łóżku. To trochę dziwne, ale nie przejąłem się tym za bardzo. Wymacałem telefon i sprawdziłem godzinę. 13:52.
-O kurwa, jestem spóźniony.- wymamrotałem spadając z szoku z posłania.- Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.-
Podpełzłem do szafy, wstałem i wybrałem na czuja jakąś koszule, krawat, spodnie i marynarkę. Szybko się ubrałem i wybiegłem z domu, po drodze zabierając portfel, telefon i kluczyki do samochodu. Wsiadłem, odpaliłem radio i odjechałem, starając się nie wjechać w zaparkowane auta.
——-Robota🙄——-
-Szefie?- zapytał jakiś pracownik, nawet nie wiem jaki. Za dużo tych ludzi mam w mojej jakże legalnej firmie. Dobra, żartuje, nie jest w najmniejszym stopniu legalna. Chociaż ludziom się tak wydaje, co jest śmieszne. Nazwa firmy to 'Sundrisun Competition'. Wiem, bardzo oryginalna nazwa.
-Dzień dobry, proszę Pana!- praktycznie wykrzyczała moja sekretarka, Katy Fongleur. To jedna z tych puszczalskich lasek, co się do każdego przystawiają No, ale dobrze pracuje, to muszę ją znosić. - Jak Panu mija dzisiaj dzień? Ma Pan jakieś plany na dzisiaj? Pomóc Panu w czymś? Niech Pan pamięta, że zawsze jestem do usług! I to każdych..- w tym momencie uwiesiła się mojego ramienia, patrząc na mnie z jakąś pokusą w oczach. Ewidentnie nie widzi zirytowania wymalowanego na mojej twarzy. Co za kobieta.
-Katy, nie teraz, błagam cię. Muszę coś załatwić.- odwróciłem wzrok, by nie zobaczyła obrzydzenia w moich oczach. Ale chyba mój głos mnie zdradził, bo puściła moje ramię i odsunęła się ode mnie, spuszczając głowę.
-Niech mi Pan wybaczy- ciągle patrzyła na swoje obcasy. -Nie chciałam Pana zdenerwować..- głos zaczął jej się łamać. Zajebiście.
-No już, chodź tu.- rozłożyłem ręce, by mogła się do mnie przytulić. Niech tylko potem komuś o tym piśnie, to ją zwolnię. Nie obchodzi mnie, że dobrze wykonuje swoją pracę.
Zaczęła cicho chlipać w moje ramię. Chryste.
-No już, nie płaczemy- przykucnąłem przed nią.-Wszystko jest okej-
Uśmiechnęła się i wróciła do papierów.
———Po robocie bo jestem leniwy😋😋———
Opadłem na kanapę i walczyłem telewizor. Leci „50 Twarzy Greya". Śmieszne. Jak moje życie. Wreszcie mam spokój..
-Tato!-
Jednak nie mam.
-Tak?-
-Wiesz gdzie jest Ernöe?-(ZAPOMNIAŁEM JAK PISZE SIĘ JEGO IMIĘ 😭😭🤯😨).
-Powinien być z tobą-
-No ale go nie ma! Poza tym, gdyby tu był, nie pytałbym cię, gdzie jest!-
-Zadzwoń do niego-
-Nie odbiera!-
-Dobra, masz jego adres?-
Nagle zmaterializował się przede mną mój syn.
-Mam!- powiedział i wręczył mi kartkę z napisanym dokładnym adresem.
-Przywiozę ci go-
-Okej-
——-Pod chałupą geja😘——-
Zaparkowałem pod wskazanym adresem. Szczerze, spodziewałem się czegoś lepszego. Budynek prezentował się dość obskurnie, ze ścian odchodził tynk, okna były stare, co widziałem nawet z takiej odległości. Poza tym wszędzie na ścianach było graffiti, a trawnik wyglądał, jakby od dawna nie miał spotkania z kosiarką. Przy drzwiach nie było nawet domofonu, żeby wpuścić kogoś na klatkę. Wszedłem po schodach i odnalazłem mieszkanie 8D. Zadzwoniłem dzwonkiem i zapukałem parę razy, jednak nikt nie odpowiadał. Popchałem lekko drzwi, a to, co tam ujrzałem, praktycznie zwaliło mnie z nóg.
————
MUAHAAHAHHAHAHAHAHA PRZERWE W TAKIM MOMENCIE 😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈 też was kocham skarbuńki 😘😘😘
Słowa: 501

-Korepetytor-YAOI-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz