Ostatni wieczór przed powrotem Yoongiego do Daegu spędzili na popijaniu winogronowego soju i chłodnego piwa w salonie Jimina i graniu w planszówki przyniesione przez Namu i Seokjina. Jeongguk i Jimin wypalili po skręcie, przez co oboje zrobili się bardziej dotykalscy niż na co dzień. Młodszy ze studentów umościł się na kolanach Seokjina i śmiał się z wszystkich opowiadanych przez niego dowcipów. Jimin z kolei usiadł obok Yoongiego i ułożył głowę na jego ramieniu. Oddech studenta łaskotał go w szyję.
Kiedy patrzył na przyjaciół — tych starych i tych nowych — Yoongi czuł, że jego serce ściska się delikatnie. Nie chciał wyjeżdżać i zostawiać ich w Seulu. Polubił to, że przez ostatnie kilka dni mógł zobaczyć każde z nich kiedy tylko miał na to ochotę. Z drugiej strony, tak samo ważne osoby czekały na niego w Daegu, które wciąż w myślach nazywał domem. Nawet jeśli to w Seulu naprawdę mógł być sobą, wśród osób, które go to tego zachęcały, wciąż kochał swoich rodziców, brata, Taehyunga, Hoseoka i Jieun. Yoongi zdał sobie sprawę, że zostawienie za sobą dotychczasowego życia i spełnienie największego marzenia będzie bardzo, bardzo trudne. Nawet ze wsparciem wszystkich osób czekających na niego w stolicy.
Uśmiechnął się do siebie delikatnie. Zdał sobie sprawę, że w zamyśleniu przestał słuchać rozmów przyjaciół, którzy zresztą nawet nie zdali sobie z tego sprawy. Tylko Namu patrzyło na niego zaciekawione i na jego uśmiech odpowiedziało delikatnym uniesieniem kącików ust.
— Chyba będziemy się już zbierać — stwierdził Seokjin, kiedy Jeongguk zaczął przysypiać na jego kolanach. — Weźmiemy Gguka do siebie. Poradzicie tu sobie? — zwrócił się do Yoongiego, ponieważ Jimin siedział teraz na podłodze, chichocząc sam do siebie.
— Tak, nie martw się, hyung. — nastolatek uśmiechnął się do najstarszego z przyjaciół. — Jimin-hyung też już zaraz idzie spać.
— Jeszcze raz przepraszam, że nie dam rady odprowadzić cię jutro na dworzec — powiedział Seokjin, kiedy Namu wzięło od niego Jeongguka, żeby pomóc mu ubrać się w korytarzu. — Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie dzwonić. A ja się odezwę, jak tylko będę się wybierał do Daegu.
— Nie martw się o mnie, hyung — Yoongi po chwili wahania podszedł bliżej i mocno go objął. — Ty też dzwoń.
— Chcę porozmawiać z rodzicami, Taehyungiem i Eunjin o Namu i Gguku, także na pewno będę cię updatować — Seokjin uśmiechnął się delikatnie. — Myślę, że to już najwyższy czas.
— Wow, hyung! — odsunął się odrobinę, żeby spojrzeć na twarz studenta, po czym na nowo go przytulił.— To duża sprawa. Mów mi wszystko na bieżąco.
— Ma się rozumieć — Seokjin uśmiechnął się do niego ostatni raz, zanim sam poszedł do przedpokoju, żeby pomóc Namu zaciągnąć Jeongguka do samochodu.
Kiedy wyszli już na klatkę schodową, Yoongi zamknął za nimi drzwi do mieszkania Jimina. Przyjaciela zaprowadził do łazienki i podał mu piżamę. Położony w łóżku, Jimin zasnął szybko. Yoongi miał z tym większy problem, mimo późnej godziny — kiedy spojrzał na zegarek w telefonie, było po drugiej. Po dziesiątej miał pociąg, więc wcale nie zostało mu dużo czasu na sen. Mimo to, po ustawieniu budzika w telefonie, Yoongi jeszcze przez pół godziny siedział przy oknie, spoglądając na neonowe rozbłyski zanurzonego w nocy miasta.
— § —
Obudził go budzik. Poza zmęczeniem Yoongi nie odczuwał innych konsekwencji wypitego poprzedniego wieczora alkoholu, za co był wdzięczny własnemu organizmowi. Leżący obok niego w łóżku Jimin nie podzielał jego szczęścia — w momencie, w którym otworzył oczy, jęknął głośno, po czym schował głowę pod poduszką. Yoongi roześmiał się, samemu wysuwając się spod kołdry. Nasunął na stopy miękkie kapcie i podszedł do okna, żeby opuścić roletę. Zapomniał o tym, kiedy kładł się spać, a podejrzewał, że promienie słoneczne wcale nie pomogą Jiminowi w opuszczeniu łóżka.
CZYTASZ
dzieci, które dorosły || yoonseok
Fanfiction[w trakcie] dorosnąć - dorastać 1. «osiągnąć odpowiednią wysokość lub wielkość» 2. «osiągnąć wiek i stopień rozwoju umożliwiający samodzielne życie» 3. «dorównać komuś pod jakimś względem» czyli min yoongi, który sam nie wie, czy jest wystarczająco...