Hogsmade #2

193 10 3
                                    

Oliver Wood

Obudziło mnie mocne jasne światło które raziło mnie pomimo że miałam zamknięte oczy. Mocno zacisnęłam je, a następnie spróbowałam otworzyć co nie szło mi zbyt dobrze przez rażącą jasność jaka biła z pomieszczenia w którym się znajdowałam.

Gdy przyzwyczaiłam się do światła dalej lekko mrużąc oczy spojrzałam w kierunku szeptów które towarzyszyły mi od samego początku, to moja drużyna. Przy moim łóżku stała prawie cała drużyna quiddicha z moją przyjaciółką i Oliverem na czele. Rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniu w którym się znajdowałam, bo dalej nie miałam pojęcia gdzie jestem

-Obudziła się- szepnęła [I/T/P] do pozostałych osób stojących za nią. Momentalnie wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. 

-Jak się czujesz?- spytała chwytając mnie za rękę przykuwając moją uwagę.

-Ja?...Emmm, chyba dobrze. Co się stało? I gdzie ja tak właściwie jestem?- przeleciałam zbłąkanym wzrokiem po wszystkich gdy mój wzrok zatrzymał się na Oliverze podchodzący do mojego łóżka tak blisko jak była moja przyjaciółka, wyglądał na zmartwionego, tak jak [I/T/P]

-Jesteś w skrzydle szpitalnym. Nic nie pamiętasz?- spytała na co niepewnie pokręciłam głową- Miałaś wypadek. Otoczyli cię z dwóch stron. Nim ktoś zdążył zareagować zrzucili cię z miotły. Gdyby nie on- wskazała głową na chłopaka stojącego tuż obok- Skończyłabyś dużo gorzej.

Jak na zawołanie wszystko sobie przypomniałam. Pieprzeni ślizoni.

-Zostawicie nas samych?- Spytałam na co skinęli głowami idąc w stronę wyjścia. Chłopak zajął miejsce mojej przyjaciółki i tak jak ona delikatnie złapał mnie za rękę.

-Na pewno wszystko okej? Jak chcesz mogę pójść  po panią Pomfrey- zaproponował chłopak gładząc mnie po dłoni na co trochę się spięłam

-Nie wszystko okej. Chciałabym ci bardzo podziękować, nie wiem co by się stało gdyby nie ty

-Drobiazg, każdy zrobiłby to samo. No może oprócz ślizgonów-Dodał na co się zaśmięliśmy

-Jak tylko wyjdziesz idziemy do Hogsmade świętować wygraną- Te słowa wywołały na mojej twarzy ogromny uśmiech

Tak jak chłopak obiecał od razu po moim wyjściu wraz z drużyną udaliśmy się do Hogsmade, a konkretnie do trzech mioteł świętować zwycięstwo. Dalej byłam trochę osłabiona dlatego całą drogę wspierało mnie ramie Olivera którego kurczowo trzymałam się się całą drogę do wioski, jak i powrotną do Hogwartu. W pubie imprezowaliśmy do naprawdę późnych godzin miło rozmawiając, pijąc piwo kremowe i żartując. Tego wyjścia nie zapomnę do końca życia.

Remus Lupin

Dziś była sobota, a co za tym idzie, kolejne wyjście do Hogsmade. Tym razem jednak nie miałam spędzić go z moją przyjaciółką tak jak dotychczas tylko z pewnym chłopakiem którego niedawno zaprosiłam do trzech mioteł, nazywał się Remus Lupin

-To randka. Wiem o tym- powiedziała po raz setny tego dnia [I/T/P] na co po raz kolejny zaprzeczyłam. Do niej chyba nie dociera fakt że mogę pójść z kimś płci przeciwnej na spotkanie które nie będzie randką. 

-I tak wiem swoje. Miłego dnia!- krzyknęła po czym udałyśmy się w swoje strony.

Gdy dotarłam już przed szkołę dostrzegłam Lupina na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Jednak nie był sam. Towarzyszył mu James i Syriusz których znałam z widzenia, każdy ich zna.

Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się na myśl że nie tylko ja była dziś męczona przez przyjaciół

-Och Luniek, przecież nie musisz się tego wstydzić. Ja i Rogacz też często chodzimy na randki z dziewczynami, to normalne- Black poklepał go po ramieniu na co chłopak nie zareagował. 

Harry Potter Boyfriend ScenariosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz